środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 3 * Wracaj do Argentyny

      -Leon, jak to "nie wracasz"?!- krzyknęłam.
   -Zostaję z tobą- odwróciłam zakłopotana wzrok.- Violetta, spójrz na mnie!- posłusznie zwracam wzrok na twarz ukochanego.- Nigdzie się nie wybieram. Zostaję z tobą, słyszysz?! Pomogę ci przejsc przez ten... trudny okres.
    -Nie, Leon, to ty posłuchaj. Nie chcę robic ci problemów. To, że ja mam zniszczone życie nie znaczy, że ty też masz je sobie niszczyc! Wróc do Argentyny- zaczęłam szeptac.-Do rodziny. Do przyjaciół. Nie chodzi o to, że cię nie kocham. Po prostu nie chcę, abyś przeze mnie cierpiał.
   -Będę cierpiał bez ciebie. 
   -Wracasz. Do. Argentyny. Najpóźniej. Za. Tydzień.
   Każdy znał ten ton. Każdy wiedział, że ten ton oznacza upur. I, że nie odpuszczę.
   -W takim razie tydzień. Nasz ostatni tydzień.
   Przybliżył się i objął mnie. Nachylił się. Jego intencje wydawały mi się jasne. Nie byłam gotowa na pocałunek. Nie w tym momencie. Delikatnie go odepchnęłam.
   -Chodźmy lepiej do mojego skromnego mieszkanka. Angie postawiła pewnie na głowie całą miejscową policję.
   -Przecież nie wiesz, gdzie mieszkasz, zapomniałaś ? -zaśmiał się.
   -Racja. Teraz jesteśmy zgubieni we dwoje. Ale mam taki magiczny przedmiot, który zwie się telefonem. Mam nadzieję, że Angie pamięta, jak się nim obsługuje, bo inaczej będziemy musielisamodzielnie znaleźc kamienicę. Ale, skoro potrafiłeś znaleźc mnie w wielkim mieście, z kamienicą nie powinieneś miec problemów.
   Wystukałam na klawiaturze numer Angie. Minęło 6 sygnałów, zanim ciocia odebrała.
   -Halo? Violetta! Gdzie ty jesteś?! Jak my się martwiłyśmy z Olgą! Gdzieś ty polazła?
   -Nic mi nie jest. Przepraszam. Angie, podaj adres naszego domu, zapytam się kogoś o drogę. Opowiem ci wszystko w domu.

                                                                                        #
                                                                                         
- Angie, jesteś?
- Tak, Violu! Opowiadaj, co się stało! Tak się martwiliśmy!- powiedziała zdenerwowana Angie.
- Trochę się zgubiłam
- Trochę nie odbierałaś telefonu! Co ty sobie myślisz?!
- Kto tu nie odbiera telefonu!?
-Dobrze, przepraszam cię Violu.
-Nic się nie stało, ale proszę nie rób mi tak więcej!- przytuliła mnie.
- Dobrze skarbie - odpowiedziała
- Cześc , Angie - Przywitał się Leon , którego Angie nie zauważyła
- Leon , Cześc co ty tu robisz ?
- Przyjechałam do Violetty
- Nie masz ze sobą bagażu ?
- NIe zdążyłem się spakowac musiałem jak najprędzej tu przyjechac
- Violu kochanie jak się zgubiłaś co się stało opowiedz - dopytuwała Angie
- Wszędzie widziałam tatę nawet w obcych ludziach - zaczęłam płakac - nie wiedział co mam robic zaczęłam biec i znalazłam się w centrum miasta . Nie mogłam się nikogo zapytac o drogę bo nie znałam adresu dlatego usiadłam pod krzaczkiem i przysnęłam gdy się obudziłam był już dzień , a w oddali dostrzegłam Leona . Dziękuje ci - Zwróciła  sie do Leona
- NIe ma za co skarbie - pocałował ją w czoło
- Jak to nie ma za co ? Dzięki tobie tutaj jestem .
W odpowiedzi pocałował mnie.
- Angie, coraz bardziej zastanawiam się czy wyjazd z Buenos Aires to był dobry pomysł.
- Violu już to ustalałyśmy . Teraz nawet gdybym chciała nie stac nas na wyjazd spowrotem do kraju
- JA mogę zapłacic - powiedział Leon.
- NIe Leon nie możemy wykorzystywac twojej uprzejmości , wystarczy ,że znalazłeś Violę .
- Przecież to nie chodzi tylko o nią tęski za nią całe studio ... no prawie
Odrazu wiedziałam ,że chodziło mu o Ludmiłę, która nigdy mnie nie polubi .
                                                                                   
                                                                                     #

                                                               ^6 ddni później, w parku

   -Violu, nie chcę wyjeżdżac- to samo słyszałam dzień w dzień. Tym razem moja odpowiedź jest jenak inna.
   -Też nie chcę, abyś wyjechał, Leon.
   -Więc zostaję.
   -Nie.Nie rób tego dla mnie. Zrób coś dla siebie. Wróc do przyjaciół, do rodziny. Tak będzie lepiej dla nas obojga. 
   -A co z NAMI?
   -To będzie związek na odległośc. Będę przyjezdzac co najmniej 2 razy do roku. Jest skype, facebook, albo chocby telefon. Chyba, że wolisz zaszalec, poznawac nowe dziewczyny...
   -Daj spokój. Wiesz, z kim chcę byc.


   -Nie o to chodzi. Nigdy nie posuniemy się do przodu. Ciągle będziemy parą na odległośc
-Ale ja cię kocham
- Ja ciebie też , ale to niczego nie zmienia . Mieszkamy tysiące kilometrów od siebie
Miedzy nimi zapanowała cisza
- Violu daj nam szanse .
W odpowiedzi pocałowała go namiętnie.

 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz