sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 40* Już dopinam walizke

Dzień wyjazdu
Byłam taka podeksytowana, w końcu się rozluźnie, a nie tylko dom,dom i dom. Taki wyjazd wyjdzie mi na dobre.
- Gotowa- zapytał Joseph jak zwykle pogodnym głosem.
- Już dopinam walizke- miałam z tym problem, ale absolutnie nie chciałam mu tego pokazać.
- Daj pomoge ci.
- Ale o co ci chodzi?- spytałam jakbym nie wiedziała o co chodzi.
On podszedł i objął mnie za plecami tak by zapiać walizke obejmując mnie od tyłu. Z jednej strony tego nie chciałam, ale z drugiej jak najbardziej. Już sama nie wiedziałam czego chcę więc postanowiłam się nie ruszać.
- I po sprawie- odsunął się.
- A co to miało być? Podryw?
Zestresował się -Nie ja..tylko zapinałem..ci walizke, tak?
Zaśmiałam się.
- Daj spokój żartuje- poklepałam go po ramieniu.
W jego oczach pojawiła się ulga.
- Okej, wychodzimy bo zaraz znowu jak zwykle się spóźnimy.
- Obrażony jesteś?
- Nie no co ty- cmoknął mnie w policzek.
On jest taki uroczy, robi wszystko bym zmiękła i zakochała się ma zabuj.
Na lotnisku było dużo ludzi, zdziwiłam się, że aż tyle gdzieś wyjezdża. A może tak jak ja, uciekają? Zamarłam bo zdałam sobie sprawe jaka ja jestem wredna.
- Hej, coś się stało- zapytał zmartwiony Joseph.
- Nie, zamyśliłam się tylko- uśmiechnęłam się.
- Myślałem, że nie jesteś pewna co do tego wyjazdu.
- Nigdy nie byłam bardziej pewna.
- Taką cię uwielbiam- przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk.
- Halo! Proszę państwa obsciskiwać to się państwo będą w samolocie, albo już na miejscu- powiedziała nieprzyjemnym głosem pani, która miała nam wydać bilet, cały czas była taka skwaszona- Tu państwa lot- jak się już do niej podchodzi jest całkiem miła- tutaj bilet- podała go nam ciągle na niego patrząc- a tam drzwi, do widzenia- powiedziała z wrednym, wymuszonym i ironicznym uśmieszkiem do tego płonacym jak żar ogniem. To już nie było miłe..
- Pff, przepraszam?
- Nie słyszała panienka?
- Słyszała, i wie pani co? Jest oburzona!
- Co powiedziałaś?- złapał za ucho tak jak to zazwyczaj robia rodzice kiedy przegnie się już pewną bariere.
- Pani nie słyszała?- posłałam jej wredny uśmieszek.
Odeszłam i muszę przyznac bardzo dumna.
- Musiałaś tak zareagować?- zapytal Joseph.
- Sorki bardzo, ale nie będzie mnie wkurzać jakieś babsko.
- Viola..
- Co Viola?!
Zacisną usta u uśmiechu i przechylił głowę w lewo patrząc w podłogę.
- Tak myślałam.
Wsiedliśmy już do samolotu już nie mogłam się doczekać tego lotu i całej wycieczki.
- Jak emocje- zapytał
- Wspaniale, ciekawe jak będzie- mówiłam podekscytowana i nagle poczułam jak coś wibruje mi coś w torebce- momencik- wyjęłam telefon od razu zauważyłam wiadomość, tylko mogłam się domyślać od kogo jest.
"Viola my się o ciebie martwimy, co się z tobą dzieje?"
"Przepraszam.."
"Gdzie jesteś, wróć.
" Przepraszam"
"Masz wrócić nie obchodzi mnie to zraniłaś nas wszystkich zwłaszcza Leona"
"Przepraszam"
Angie chyba już nie miała mi odpisać, bardziej wredn już nie mogłam być, ale co miałam jej powiedzieć? "Wiesz wrócił bym ale własnie lece do Londynu z moim kumplem" no way.
- Coś się stało?
- Nie- uśmiechnęłam się lekko, robiłam dobrą minę do złej gry coś co wychodziło mi najlepiej zaraz po łamaniu serc.
- Jestem strasznie zmęczona.
- Me too.
Nic nie odpowiedziałam tylko położyłam mu głowę na ramieniu i momentalnie zasnęłam.
   - Viola, wstawaj- Joshep lekko mną potrząsał.
- Dolecieliśmy- mówiłam ciągle zaspanym głosem.
- Już jesteśmy w Londynie.
- O mój Boże, foty foty foty- od razu się rozbudziłam.
Wyszłam z lotniska i od razu robiłam mnóstwo zdjęć trzeba mnieć jakąś pamiątkę.
- Gdzie idziemy Josh?- zapytał rozemocjonowana.
- Do hotelu?
Popatrzyłam ze zdziwieniem.
- Nie to co myślisz- oboje zaczęliśmy się śmiać, nie wiarygodne jak dobrze się dogadujemy.
Po drodze do hotelu robiłam mnóstwo zdjęć w pewnym momencie brakło mi pamięci jednak Joshepowi chyba to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie ucieszył się, że nie musi zatrzymywać się co chwilę.
- Jesteśmy na miejscu- okrzyknął rozkładając ramiona.
- Jak tu ślicznie. Nice
Przytuliłam go mocno- dziękuję, dziękuję, dziękuję.
- Nie ma za co mała.
Rozpływam się.
- A oto nasz pokój.
Był taki ładny, łazienka była zadbana i okna czyste, ale coś mi nie pasowało.
- Josh, mamy jedno łóżko.
- No wiem- mówił nawet na mnie nie patrząc bo wnosił walizki.
- A jest nas dwójka.
- No wiem.
- A gdzie drugie łóżko, wiesz?!
- Spokojnie.
- Bo nawet mnie nie słuchasz.
- Słucham.
- To co powiedziałam, hm?
- Pytasz gdzie drugie łóżko.
- To mi odpowiedz?
- A więc, mamy jedno, ponieważ bym musiał płacic za kolejny pokój.
Kurczę i tak dla mnie tyle robi, a ja tylko jak na razie robie mu tylko afery.
- Przepraszam- ścisnęłam go- przepraszam.
Zaśmiał się- nie masz za co. Jeśli problemem jest dla ciebie spanie ze mną to będę spał na podłodze.
- No coś ty za to jaka jestem ja powinnam spać na podłodze i to jeszcze w łazience.
Zaśmiał się- nigdy- podszedł i pocałował mnie w czoło.
- W sumie możemy spać razem- powiedziałam, to tylko przyjaciel tak?
- Jak chcesz, zawsze mogę iść na podłogę- mówił z łazienki.
- Nie nie chce- uśmiechnęłam się.
Widać było ulgę na jego twarzy, ja tego chciałam czułam to. I biłam się z myślami, może ja na prawdę chcę z nim być, zaczęłam się pocić, trząśc i drgać na raz.
- O mój boże wszystko okej?
- Jasne- robiłam dobrą minę do złej gry, chociaż cisnęło mnie to chcę mu to powiedzieć, ale nie mogę.
- Chyba jednak ciemne, mówił ci ktoś kiedyś, że ślicznotko kłamać nie umiesz?
- Nie kłamie- odwróciłam wzrok.
- Kłamiesz.
- Nie i nie męcz mnie już- patrzyłam się w podłogę.
- Okej, ale wiesz zawsze możesz mi wszystko powiedzieć liczyć i w ogóle jestem twó..- nie dokończył, ponieważ zdałam się na odwagę podeszłam złapałam jego twarz w ręce i mocno pocałowałam, on pogłębił pocałunek, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
- A to co było- uśmiechnął się szeroko.
- To co mnie męczyło.
- Chyba nie rozumiem- zrobił pytajacą minę.
- Ja nie wiedziałam czego chcę, ale już wiem,że chcę ciebie.
- Jesteś wspaniała- pocałował mnie- nawet nie wiesz jak cię potrzebuje.
W odpowiedzi przytuliłam go mocno. Nie mogłam uwierzyć jednak byłam szczęśliwa. Teraz już wiem na pewno, nie byłam gotowa na dziecko jak teraz na powrót.
- Mam pomysł mają tu zajebiste imprezy- powiedział.
- Tak?- zaczęłam jezdzić mu palcem po brzuchu.
- Zbieraj się, pójdziemy.
- Okej daj mi 20 minut.

Szliśmy już na tą imprezę, ciekawa jestem jak to będzie.
Weszliśmy na dyskoteke od razu zaczęłam tańczyć, pić i swietnie się bawić. Po 40 minutach byłam totalnie pijaniutka. I Joseph postanowił wyprowadzić mnie z niej i zaprowadzić do hotelu.
- A kim ty jesteś ja tu jestem z chłopakiem- ledwo szłam i gadałam głupoty.
- Ja nim jestem- zaśmiał się, on był ledwo co pijany, wiec było w miare okej.
- Ja chce się z tobą pieprzyć.
- Słucham?
- To słuchaj.
- Ale powtórz.
- Bierz mnie tu w tej fontannie- pokazałam palcem na jakąs fontanne.
- Nie to nie jest dobry pomysł jesteś pijana, a ja chce robić to świadomie.
- Ale ja chce.
Nic nie odpowiedział.
Weszliśmy do pokoju, i położyłam się na łóżku, a Joseph obok mnie.
Położyłam się na nim i całowałam on odwzajemniał, każdy pocałunek.
- Idź się wykąpać- powiedział przestając mnie całować.
- Słucham?
- Obiecuje ci, że będziemy się kochać ale nie dziś.
- Czemu?
- Nie jesteś niczego świadoma nie chce tak zrozum.
- Rozumiem, no trudno tak się napaliłam- powoli zdjęłam koszulkę i spodnie zostałam już w samej bieliznie, Joseph szeroko otworzył oczy. Potem stojać przed nim zdjęłam stanik i nim machałam.
- Jak nie to nie- powiedziałam.
- Nie dzisiaj, nie chcę cię bzykać jak ty i tak nic nie będziesz pamiętać nie o to chodzi w miłości, to ma być spokojne.
- Ja tylko się idę kąpać- podniosłem ręce w gescie obrony- masz, potrzymaj- rzuciłam mu biustonosz na twarz w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech. Ledwo co doszłam do łazienki więc wykąpał mnie Joshep, a następnie położył do łóżka.
- Dobranoc- pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
- Dobranoc- wtuliłam się w niego.
-------------------------------
I co myślicie? Viola nam się trochę pozmieniała i mamy nowy związek.Czekajcie na następne.

piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 39 * Wszystko było okej

Minęło już kilka miesięcy, prawdę powiedziawszy minęły tak szybko, że sama byłam w szoku. Przeprowadzałam się od hotelu do hotelu.. ciężko mi było gdzie kolwiek się zaklimatyzować. W końcu w jakiejś ofercie znalazłam mieszkanie na wynajem, skorzystałam z tej okazji. Zapomniałam też o przykrych incydentach, nie myślałam już o tym tak często, widocznie potrzebowałam tego wyjazdu.
Oczywiście nie jestem egoistką, cały czas zastanawiam się co u przyjaciół i u Leona.. Ciekawe jak im się wiedzie, tyle razy trzymałam telefon w ręku chciałam zadzwonić.. nie umiałam, mają do mnie pewnie ogromny żal i wcale im się nie dziwie, sama miała bym do siebie żal.
Dużo czasu, prawie całe dnie spędzałam w domu na kanapie z herbatą w ręku, oglądajac filmy do których mam ogrony sentyment np. West Side Story. Zawsze ten film oglądałam z moim tatą, teraz tak bardzo oddaliłam się od mojego taty, nie chodziłam na cmentarz, jestem okropna. Teraz wyjechałam jestem jeszcze dalej..
Nie chciałam tym razem tego dnia siedzieć w domu.
-Ten dzień będzie mój- powiedziałam sama do siebie szczęśliwa, ponieważ pierwszy raz od wielu dni zdecydowałam się na wyjście.
Chwyciłam za mojego złotego iphona i wykręciłam numer do Josepha.
Poznałam go 3 miesiące temu na plaży, pomógł mi z parasolką wtedy wymieniliśmy sie numerami, spotykaliśmy się codziennie, zawsze przychodził poprawiać mi humor, jest wspaniały. Sama nie wiem jak jest między nami, czy jesteśmy przyjaciółmi czy może coś więcej..
-Jos? -odebrał po trzech sygnałach.
-Violcia -czule mi odpowiedział.
-Jak tam? -zapytałam.
-U mnie? Dobrze, a u księżniczki?
Uwielbiałam jak tak do mnie mówił.
-A u księżniczki wspaniale -przygryzłam dolną wargę- pomyślałam, może byś wybrał się dzisiaj gdzieś ze mną?
-Nie wierze Violcia gdzieś będzie wychodzić- zaśmiał się.
-A będzie, będzie i chcę właśnie z Josephem.
-Ja też chcę wyjść z tobą-nie widziałam go w tej chwili, ale na pewno się uśmiechał.
-Wspaniale się składa, to ja będę gotowa za jakieś 30 minut.
-Przyjdę po ciebie za 40 minut.
-Czekam- cmoknęłam mu do słuchawki.
Trochę zajmie mi ogólne ogarnięcie się z 4 dni nie mylałm głowy ani zębów. Poszłam do toalety chwyciłam za szczoteczkę i wyszczotkowałam dokładnie zęby, zbliżyłam tylko rękę do twarzy i na nią dmuchnęłam w ramach sprawdzenia czy mam świerzy oddech. ~Nie najgorszy~
Nachyliłam głowę nad wanna i puściłam ciepłą wodę, moczyłam delikatnie moje włosy i nałożyłam na nie szampon, następnie pocierałam palcami po głowie i gdy narobiło się już wystarczajaco piany spłukałam ją i owinęłam włosy w turban z ręcznika.
Podeszłam do lustra
- WOW- wystraszyłm się sama siebie- trzeba coś z tym zrobić- chwyciłam za podkład i nałożyłam cienką warstwę na podkład nałożyłam już nieco grubsza warstwę pudru.
- No już lepiej- kontynuowałam makijaż, nałożyłam jasne cienie na powieki, a na rzęsy nałożyłam maskarę.
- Jeszcze szminka- jak mogłam zapomnieć?
Teraz zostały mi już tylko włosy. Włączyłam lokówkę, żeby się nagrzała i wtedy usłyszałam dzwięk telefonu.
- No witam, dawno nie gadaliśmy co?- zaśmiałam się.
- Violu trochę się spóźnię- odwzajemnił śmiech.
- Spokojnie.
- Nic się nie stanie.
- Wszystko jest spoko, luz.
- Dobra, to do zobaczenia mała.
Kurczę, czemu on jest taki uroczy.
- Papa- rozłączyłam się.
Wysuszyłam raz dwa moje brązowe włosy a następnie złapałam za lokówkę, i zakręciłam pierwszy kosmyk.
Znowu zadzwonił telefon
- Nosz kurdę- popatrzyłam na telefon tym razem to nie Joseph tylko numer zastrzeżony.
Od razu pomyślałam, że to Leon.
Odrzuciłam połaczenie, ale nie ze wzgledu na Leona tylko ogólnie boje się kto może dzwonic. Odłożyłam telefon i kręciłam resztę włosów.
Loki wyszły mi wyjątkowo ładne. Wzięłam dwa małe kosmyki zza uszy i spięłam je razem z tyłu głowy.
Teraz już tylko muszę się ubrać.
Wybrałam czarne rurki, zawsze się sprawdzają i do tego białą koszulę i na to katanę. Wszystko wyglądało elegancko, tak jak chciałam.
Po 10 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
- Jos!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
On tylko mnie przytulił.
-Viola- pocałował mnie w czoło kiedy już go pusciłam.
-Ja już ubieram buty.
-Spokojnie- odpowiedział wyluzowany- a gdzie chcesz iść?
-Na spacer.
-Podoba mi się.
Wzięłam klucze z półki i zamknęłam za nami drzwi.
Chodziliśmy po mieście, ja mogła bym z nim chodzic wszędzie i rozmawiać o wszystkim. Niestety miedzy nami nastała chwila ciszy.. zapeszyłam.
Wtedy widziałam, że niepewnie jego ręka zmierza w kierunku mojej ręki, oczywiście udawałam, że nic nie widzę. Sama nie wiedziałam jak zareagować. Z jednej strony jest moim przyjacielem, ale z drugiej pociąga mnie.
Poczułam, w końcu ciepło jego ręki, nasze palce się splotły i szliśy jeszcze chwilę w ciszy.
- A to co oznacza?- w końcu zapytałam.
- Od jakiegoś czasu strasznie mi się podobasz.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Tak strasznie?- zaśmiałam się.
- Ogromnie- odwzajemnił mój śmiech.
- Wiesz.. mi też, od jakiegoś czasu wydaje się, że coś czuję.
- To wspaniale.
- Ale..- rozplątałam nasze palce i teraz staliśmy na przeciwko siebie- tak dużo się wydarzyło..ja nie mogę jeszczę.
- Rozumiem..
- Czuje coś do ciebie, ale ja nie umiem jeszcze powiedzieć co.
- Rozumiem..
- Wybacz mi, bądźmy przyjaciółmi.
- Typowy Friendzone- zaśmiał się
- Widzisz!
- Co widzę?
- Ty umiesz przyjąć takie coś na klate, nawet się śmiejesz.
- Wole miec szczęśliwa przyjaciółkę niż zagubioną dziewczynę.
Popatrzyłam na niego i przytuliłam go mocno - Uwielbiam cię- wyszeptałam.
- Skoro nie jesteś gotowa na nowy związek, to na wyjazd też?
- Jaki wyjazd- oderwałam się od niego.
- Wykupiłem nam wyjazd do Londynu.
- O mój Boże- byłam pod wrażeniem
- To jak?
- Chyba nie powinnam- zasmuciłam się.
- A gdybym powiedział, że to przyjacielski wypad?
Zawahałam się.
- Przyjacielski mówisz?- uśmiechnęłam się.
Tylko odwzajemnił uśmiech i kiwnął głową.
- W takim razie zgoda- był taki podekscytowany przytulił mnie i kręcił mną na środku miasta. Byłam taka szczęśliwa.
- Viola, uwielbiam cię!
Ściskał mnie z całej siły.
- Spokojnie, spokojnie bo mnie udusisz- zaśmiałam się.
- Przepraszam panią- rozluźnił uścisk.
- A kiedy jest lot?
- Dokładnie za 12 dni.
- Szybko- zdziwiłam się.
- Mam nadzieje, że nie masz nic ważnego do załatwienia?
Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem, ludzie patrzyli na nas zdziwieni, ale widziałam w oczach niektórych z nich takie zadowolenie, jakby próbowali mi powiedzieć "dobrze, że jednak istnieje taka dobra przyjaźń"
Szczególnie wyczytałam to w oczach pewnej staruszki, była taka spokojna i poczułam, że ją znam. Była mi bardzo, ale to bardzo znajoma tylko nie wiedziałam skąd kojarze jej twarz..Dała mi porządny zastrzyk energi..nie wiem dlaczego, może nawet samym swoim uśmiechem. Mało jest takich ludzi jak ona, albo Joseph. Wszyscy gonią za nowoczesnością i pracą. Nikt nie jest w stanie stanać na chwilę i zobaczyć jakimi ludźmi mogą być na prawdę i jacy są inni ludzie.. Ja też nie umiałam się zatrzymać, goniłam ile się da. Czułam się taka dorosła.. już chciałam założyć rodzinę, gdybym przyjeła oświadczyny miała bym już męża. To było dość dużym błędem.. teraz stanę.. a pomóc mi może w tym jedna osoba, to własnie Joseph.

WRACAM

Cześć , trochę ogarnęłan szkołę i tamtego bloga, teraz mogę prowadzic tego bloga ! Cieszycie się?
Mam nadzieje ze tak! 🙌
Miłego czytania

czwartek, 15 października 2015

INFORMACJA

UMoi Drodzy !
W poprzedniej wiadomości napisałam wam o Blogu Auslly .
Jestem właśnie w trakcie pisania One Shota na nim . Chciałabym , żeby blog jakoś się rozwijał a do tego potrzebuje was :*
Zerknijcie na :
http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com

czwartek, 24 września 2015

CZEŚĆ !

Czy lubicie Austin i Ally  ?
Jeśli polubiliście język jakim piszę tego bloga , może wejść też na tego bloga
http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com
Serdecznie zapraszam ! :*

sobota, 19 września 2015

Rozdział 38 * Nowe życie

- 13:23 - mówiłam pod nosem , jeszcze nikt mnie nie szukał na szczęście . Gdyby ktoś chciał mnie szukać i doszedł by do celu to nie miała bym serca wyjechać . Muszę to zrobić , urodziłam się po to by znaleźć miłość , założyć rodzinę , być szczęśliwa , niestety myliła się do wszystkiego , koniec takiego życia , mam dość ciągłej rutyny , jestem potworem zostawiając Leona bez żadnych wyjaśnień , ale po tym wszystkim nie umiał stanąć przed nim i powiedzieć mu prosto w oczy , że to już koniec . Już nie ma tamtej mnie , teraz zmieniłam się , wszystko inne mnie zmieniło .
#
Patrzyłam przez okienko w samolocie , dopiero po jakiejś chwili wpadłam na pomysł sprawdzenia telefonu .
17 nieodebranych od Leona
4 od Angie
2 od Camili
8 od Fede
3 od Fran
7 od Maxiego
Chciało mi się płakać , samolot unosił się wysoko na ziemią , uciekłam zostawiając ich tam .
Mimo to postanowiłam zadzwonić do Angie .
Odebrała po trzech sygnałach .
- Violetta !
- Co ?
- Jak to co co się z tobą dzieje ?
- Nic złego .
- Viola gdzie jesteś , Leon po ciebie przyjedzie .
- A Leon nie dostał listu ?
- Jakiego listu nic nie mówił .
- Niech go poszuka , przekaż mu - mówiłam obojętnie .
- Violetta gdzie jesteś ?
- Jestem daleko i nic mi się nie dzieje możesz być bezpieczna .
Angie zaczęła płakać .
- Czy jeszcze kiedyś cię zobaczę ?
- Kiedyś na pewno , kilka , kilkanaście lat .
Angie była zrozpaczona .
- Violetta ja na prawde nie wiem gdzie zrobiłam błą..
- Pa Angie - rozłączyłam się , gdy usłyszałam , że lądujemy , nie chciałam by słyszała , że jestem w samolocie , domyśliła by się .
Wylądowałam w Miami , to tutaj zawsze chciałam przylecieć , w końcu miałam taką szanse . Czuje , że teraz będzie już tylko lepiej .
Spojrzałam na telefon
LEON
Znowu dzwonił Leon , nie chciałam oddzwaniać , wiem ..na pewno ciężko było mu się pozbierać i pewnie dalej ciężko mu , ale właściwie taka jest kolej rzeczy , myliłam się co do całego świata , muszę odpocząć od tego kraju i wszystkich .
Wiem , że nie powinnam zostawiać przyjaciół . Inni mogli by pomyśleć , że na prawdę jestem okropna , ale ja ich kocham , tylko ostatnio wszystko mnie załamuje , tak będzie pewnie przez dłuższy czas , a może nawet przez całe życie . Po utracie dziecka raczej nie idzie się od razu na dyskoteke . Pragnęłam tego dziecka , to dla niego po tym wszystkim chciało mi się żyć .
Miłość jest chora . Ale miłość macierzyńska jest jedyna w swoim rodzaju , jest wyjątkowa . Marzyłam o założeniu rodziny , ale chciałam żeby to była szczęśliwa rodzina .
Dzwoni telefon , to Angie czy oni się zmówili ?
Odebrałam , ale nie odzywałam się .
- Violu - nastała cisza , chciało mi się płakać dlatego wyłączyłam mikrofon - wiem , że jest ci ciężko , ale powinnaś do nas wrócic - westchnęła - jest tu ze mna Leon , wiesz ? - płakałam - nie wiem co teraz robisz , jesteś tak cicho , aż taka zła na nas jesteś ? - to pytanie mnie zabiło na na ich miejscu już odpuściła bym sobie rozmowę z taką bezczelną babą jak ja - Leon chciał by ci coś powiedzieć , mam nadzieje , że nas słyszysz - oczywiście , że ich słuchałam , ale nie miałam na tyle odwagi by z nimi rozmawiać - Kochanie , to był błąd , że tego dnia się posprzeczaliśmy , bardzo tego żałuje , wiem , że utrata dziecka to był dla ciebie cios , dla mnie też , ale twoje zniknięcie mnie dobiło - teraz to już wyłam - proszę wróć do nas , kocham cię
- LEON  - krzycznęłam
- Pa kochanie - powiedział i rozłączył się .
Niech to szlag , ta rozmowa dała mi dużo do myślenia , chciałam to naprostować , ale zapomniałam , że wyłączyłam mikrofon , a teraz nie potrafię do nich oddzwonić .
#
Postanowiłam , że nie będę się tak przejmować , kiedyś na pewno do nich wrócę , może za parę lat .
A co jeśli Leon będzie miał już żonę i dzieci . Ja nie byłam na to gotowa jak widać i zawiodłam go , dlatego wcale bym się nie zdziwiła gdyby kogoś sobie znalazł . Może ja też powinnam .
Poszłam na zakupy .
- Hm co by tu wybrać - mówiłam pod nosem .
- Przepraszam czy w czymś pomóc ? - zapytała kobieta stojąca koło mnie .
- Właściwie to tak szukam jakiś czarnych rzeczy , kapelusz , kurtka , bluzka , spodnie , buty .
- Wszystko czarne ? - zdziwiła się .
- Buty mogą być białe .
- Dobrze proszę za mną .
Poszłam na kobietą .
- Proszę tu ma pani buty , a tutaj kurtkę , jeszcze tylko bluzka , spodnie i kapelusz .
Uśmiechnęłam się , trudno bylo mi mówić po angielsku , ale jakoś sobie radziłam , od zawsze byłam w nim dobra , uczyłam się z nadzieją wyjazdu do Miami .
- Proszę poczekać .
- Dobrze .
Po chwili przyniosła mi kapelusz i bluzkę .
- Dobierałam na oko , domyślam się , że ma pani rozmiar XS .
- Zgadła pani . Dziękuję bardzo .
- Tam znajdzie pani spodnie - wskazała palcem na wystawe .
Uśmiechnęłam się .
Podeszłam wybrać sobie buty , było ich tu tak dużo , że na prawdę trudno było się zdecydować .
- Hm , i które tu teraz wziąć ?
- Mogę pani doradzić lepiej te pierwsze od lewej - polecił mi jakiś męski głos , odwróciłam się by sprawdzić , kto to .
Zobaczyłam przystojnego hiszpana , na pewno był z hiszpani , zrozumiał co powiedziałam sama do siebie , a poza tym miał charakterystyczną wymowę i urodę .
- Dziękuję , na pewno wezmę do pod uwagę - uśmiechnęłam się ciepło .
- To czysta przyjemność - odwzajemnił uśmiech i odszedł .
Teraz muszę załatwić sobie hotel .
- Przepraszam .
- Słucham ? - spytała recepcjonistka
- Po proszę pokój na 2 tyg .
- Oczywiście .
Ciężko było gadać mi tu po angielsku, dlatego moja wymowa i akcent były fatalne .
Recepcjonista podala mi papier do podpisania , podpisalam go szybko .
- Proszę kartę .
- Dziękuję
Miałam pokój dość wysoko , ale to nawet lepiej , będę miała ładne widoki .
Teraz zacznie się nowe życie .

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OPOWIADANIA

Następna historia nie pojawi się szybko , ale postram się byście nie czekali za długo .
Buziaki :*

Rozdział 37 * Nie chciało mi się żyć .

- Violu ?
- Leon , na prawdę nie chce mi się gadać - odpowiedziałam od niechcenia.
Leon westchnął .
Odwróciłam głowę w przeciwną stronę , nie chciałam z nikim rozmawiać. Wszystko nagle stało się szare i straciło sens , nic już mnie nie cieszyło , nie chciało mi się żyć , przez tego skurwysyna straciłam to co kochałam najbardziej na świecie , moje dziecko , żeby go szlag !
- Pani Castillo , przyszła pani psycholog .
- Przepraszam , ale nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać .
- Ale..
- Nie ! Czy to jest takie trudne to zrozumienia , ludzie straciłam dziecko , ostatnie czego teraz potrzebuje to pomoc , nikt mi nie pomoże ! Chcę zostać sama .
Lekarz spuścił głowę m
- Dobrze .
Rozpłakałam się , to był dla mnie zbyt mocny cios .
2 godziny później
Próbowało dostać się do mnie mnóstwo osób , ale ja nie chciałam z nimi rozmawiać , mam nadzieje , że mi wybaczą .
#
Rozglądnęłam się po szpitalnym korytarzu , chciałam sprawdzić czy miałam wolną drogę , już dość miałam tych kroplówek tego pikania nad głową , smrodu leków , a przed wszystkim tej wymuszanej pomocy
- Muszę się stąd wydostać - szepnęłam.
Przeszłam korytarzem spokojnie tak by nie wzbudzać podejrzeń , udawałam , że idę do toalety na parterze by tam wyjść przez okno .
#
Tak wiem już , że nie tylko smród leków mnie denerwuje . Ścisnęłam nos palcami i wdrapałam się na parapet .
- I co teraz Violetta ? - zadawałam sobie pytania - ale będziesz miała jak tu ktoś wejdzie .
Musiałam się pośpieszyć . W końcu udało mi się otworzyć okno , spokojnie przez nie wyszłam .
#
Dziwnie musiałam wyglądać błakając się po ulicach w koszuli szpitalnej , czułam na sobie wzrok ludzi .
Muszę skombinować ubrania .. tak tylko , że za tym również ciągnie się rozkmina skąd wezmę pieniądze ?
Zastanawiałam się , cały czas .
- Już wiem!
Stanęłam na uboczu rynku i po prostu zaczęłam śpiewać .
#
Piosenka po piosence , aż w końcu udało się , mam nadzieje , że teraz starczy mi pieniędzy na ubrania .
- ała - zabolał mnie brzuch . Nie zabardzo się tym przejęłam , teraz to już nic gorszego się nie zdarzy .
Stracić dziecko , chłopaka , cały świat .. straciłam wszystko .
#
Weszłam do h$m i kupiłam czarne spodnie , czarną bluzkę i czarny kapelusz .
Nie chciała bym by ktoś znajomy mnie poznał , postanowiłam całkowicie odciąć się od przeszłości na nowo ułożyć sobię życie i stąd wyjechać . Prawdę powiedziawszy , dla mnie i dla Leona wszystko się skończyło . Nigdy nie wybacze sobie tego co chcę zrobić , ale to jest konieczność .
#
Weszłam do sklepu papierniczego
-Po proszę zeszyt a4 i jakiś długopis .
- Proszę bardzo , razem 4 .
- Dziękuję bardzo , wyszłam ze sklepu .
Teraz muszę tylko zrobić to co uważam za słuszne .
Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać

Drogi Leonie
Wiem , że źle zrobiłam i , że dalej źle postępuje . Zapewne wszyscy mnie teraz szukają , ale nie obchodzi mnie to teraz .
Bardzo cię kochałam i kocham dalej , jesteś dla mnie bardzo ważny .
Muszę to zrobić bo inaczej się nie odnajdę , chcę wyjechać z kraju i ułożyć sobie życie na nowo .
Zaboli cię to na pewno tak samo jak mnie , ale to uważam za najlepsze rozwiązanie . Przepraszam .
Violetta
Wyrwałam kartkę i podążyłam w stronę domu Leona , wiem , że dzisiaj o tej godzinie ma trening , więc to okazja idealna by zagarnąć kilka należacych do mnie rzeczy np. Jakąś biżuterie i podłożyć mu list .
Jeszcze kilka dni temu , nie wyobrażałam sobie życie bez niego , a teraz czuję , że ta magia pękła .
#
Miałam szczęście , że miałam klucze zawsze nosiłam je w kieszeni .
Weszłam po cichu na wszelki wypadek gdyby ktoś był w domu. Niestety ktoś w nim był nie rozumiem dlaczego , Leon nie był na treningu .
- Angie ja muszę ją znaleźć ! - krzyczał zapłakany Leon .
- Leon uspokuj się .
- A jak jej się coś stało ? Nie wybaczę sobię tego .
- Ona jest rozsądna .
- Dlatego ucieka ze szpitala !?
Nie było mnie z 2h i każdy mnie szukał , poczułam się nie fair , że to robię . Naszczęście oni byli w kuchni i byli na tyle głosno , że ja bez problemu mogłam wejść na górę .
#
- Naszyjnik , naszyjnik , naszyjnik
Szukałam naszyjnika od Angie , dostałam go na 15 urodziny był bardzo cenny warty chyba z 10 tys.
Może trochę mniej . To naszyjnik od paru pokoleń , niestety już go nikomu nie przekaże .
- Idę po kurtkę i jadę jej szukać - usłyszałam Leona , szybko schowałam list pod jego poduszkę otworzyłam okno i zastanawiałam się jak by tu wyjść
- Rynna !
Weszłam na nią szybko i powoli schodziłam
- Ciągle to okno było otwarte ? - Leon spytał się sam siebie . Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami .
Mogłam odetchnąć z ulgą , postanowiłam sobie przykucnąć pod domem .
- Kurde - szybko wstałam - przecież on jedzie mnie szukać - pobiegłam w stronę rynku .
#
Weszłam do pobliskiego lombardu i wymieniłam naszyjnik.
- Wygląda mi na jakieś 8 tys.
- Na prawdę ?
- Chce go pani sprzedać , proszę się zastanowić .
- Potrzebuje tych pieniędzy .
Mężczyzna wyszedł na chwilę i wrócił z kopertą .
- Proszę 8 tys. Jest teraz pani .
- Dziękuję .
Wyszłam z lombardu , teraz już tylko muszę stąd uciec .
- Kierunek lotnisko - powiedziałam do siebie , jeszcze raz spoglądając na zdjęce moje i Leona , które miałam na wygaszaczy .
- Przepraszam kochanie , nigdy o tobie nie zapomnę . Wrócę tu . Obiecuje Leon - pocałowałam telefon .
- Kocham cię .

Ważne info !!

Ostatnio ( nawet bardzo długo ) nie byłam aktywna . Jest kilka powodów.
- szkoła
- chwilowo nie działa mi komputer .
Muszę was zmartwić, gdy mój blog dobije już 40 rozdział , zapewne kolejna historia nie pojawi się tak szybko , o ile w ogóle się pojawi :(
Mam teraz dużo pracy i w szkole i przy innym blogu i ogólnie w domu.
Jak narazie lecimy dalej z naszą Leonetta !!
Kocham was Roxy ! :*

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 36 * Straciła pani dziecko


Przepraszam , za tak długą nie obecność , wiem zawsze mówię , że to się nie powtórzy ,ale teraz na prawdę się ZMIENI ! Zostańcie ze mną i czytajcie !


Obudziłam się na sali w szpitalu , na brzuchu miałam bandaż był owinięty przez całą talię ,. trochę mnie to zmartwiło , nawet nie miałam siły się podnieść , to było OKROPNE! Ciągle czułam ten ból . Byłam podłączona pod mnóstwo urządzeń , ciekawe , nie dawno byłam w szpitalu i teraz znowu jestem . Bardzo chciałam wiedzieć co mi jest . Coś poważnego , kto mógł by mi powiedzieć ?
- Dzień Dobry panienko , już się obudziłaś - Jakiś ciepły i przystojny doktor stał nade mną i mówił do mnie , był uśmiechnięty , więc czułam jeszcze odrobinę nadziei .
- Co mi jest ? - wcale nie byłam dla niego miła , po chwili pożałowałam tego - przepraszam ,ale strasznie się boję .
Właśnie w tym momencie lekarz zmizerniał - wie pani..
- Nie , nie wiem ,ale chcę się dowiedzieć ! - krzyknęłam , znowu zrobiło mi się przykro przystojnego mężczyzny , VIOLETTA TO NIE JEGO WINA !! - Przepraszam bardzo .
- Powiem pani wszystko , czy potrzebuje pani wsparcia , na korytarzu stoi około 8 osób przejętym stanem pani zdrowia .
- Poproszę chłopaka imieniem Leon - poprosiłam tym razem grzecznie .
Lekarz wychylił się zza drzwi na korytarz , po chwili do mojego łóżka podbiegł Leon zaczął mnie całować , nasze usta nie mogły się rozłączyć , kochałam jak tak robił , złapałam go za głowę i przyciskałam do siebie .
Lekarz odchrząknął - przepraszam , muszę przekazać coś ważnego .
- Oczywiście - potwierdził Leon po oderwaniu się ode mnie . usiadł obok na krzesełku i ciągle trzymał mnie za rękę .
- Musimy przeprowadzić , jeszcze serie badań , dużo dużo badań - powiedział - ii..- ugryzł się w język
- I co ? - zapytałam przerażona .
- Nic złego .
Zaczęłam gładzić się po brzuszku - ono jest bezpieczne - z uśmiechem popatrzyłam na mój brzuch ,który trzymał Leon swoimi ciepłymi rękami .
Lekarz uśmiechnął się na siłę i spuścił głowę .
- Cały czas przy tobie czuwałem , kochanie  - powiedział do mnie Leon swoim ciepłym głosem
Popatrzyłam na niego -oooo -powiedziałam uroczo - jesteś kochany - pocałowałam go , całowaliśmy się długo , mimo tego ,że byłam przykuta do łóżka ,ciągle umiałam się całować , tego mi brakowało .
- Przepraszam - przyszedł lekarz - muszę zabrać Panią Castillo - puścił mi oczko .
Leon zagotował się - ja wiem ,że jest pan lekarzem i musi być pan miły ,ale proszę nie podrywać jej .
- Po prostu ona jest taka śliczna - patrzył na mnie jak na obrazek ,a ja byłam coraz bardziej zakłopotana .
- Uważaj sobie ! -Leon unosił się .
- Ale..
- Żadnego ,ale ona jest moją dziewczyną , rozumiesz to ?
- Leon spokojnie - mówiłam do niego .
- Mam być spokojny !?
- Proszę nie krzyczeć - uspokoił go lekarz .
- Proszę nie podwalać się do mojej kobiety .
- W takim razie . Chyba tak będzie lepiej .
Lekarz wyszedł z pomieszczenia .
- Jesteś dumny !?
- A ty co ?Świetnie się bawiłaś ?!
Zaczęłam się kłócić z Leonem , po około 6 minutach na salę wszedł inny lekarz .
- Dzień dobry - mówił do mnie o wiele starszy lekarz od poprzedniego.
- Dzień dobry ? - zapytałam ,nieco zdziwiona.
- Teraz ja będę Panią badał
- A co stało się z tamtym lekarzem - już nic nie rozumiałam.
- Zmieniliśmy się , ponoć doszło tu do niezłego problemu - zaśmiał się .
Trochę zaczerwieniłam się i spuściłam głowę z lekkim uśmiechem, natomiast Leon ciągle trzymał fason , trochę mnie denerwował tą swoją obsesją na moim punkcie , okej gdyby był zazdrosny o super przystojnego z sześciopakiem i idealną twarzą , z idealnymi włosami , ślicznymi oczami i gładką cerą surfera , który właśnie niósł by mnie do łóżka , TO OK rozumiem , ale o lekarza , może z odrobiną urody i ciepła w sobie , który miał nam przekazać informacje o stanie mojego zdrowia.. OJ LEON LEON , przegina czasem mocno ,ale zawsze jest przy mnie i jest dla mnie idealnym mężczyzną , nie wiem czy kiedyś zrozumie to  , bez bicia nikogo i wyzywania .
- W takim razie czy możemy już zapoznać się z wynikami ? - zapytał Leon
- O ile pan słuchał tamtego lekarza ,to wie pan ,że jeszcze musimy zrobić serie badań , NAJWAŻNIEJSZYCH - podkreślił lekarz .
- A no tak ..- Leon trochę się zawstydził , no w końcu może coś zrozumiał .
- Dobrze w takim razie zaraz zabierzemy panią na badania -powiedział lekarz i odszedł od mojego łóżka , jak tylko zniknął z mojego pola widzenia , szybko zaczęłam.
- LEON !! zaczynasz mnie już denerwować ! Ciągle masz jakiś problem , czy ty nie możesz w końcu zrozumieć ,że kocham tylko ciebie ?! - zaczęłam krzyczeć .

- A ty co super się bawisz tak .? No tak , zawsze tak było zapomniałem , zawsze ktoś cię podrywał a ty to miałam po prostu w dupie !
- Jesteś niemożliwy , co szłam z nimi do łóżka może co ? 

- No tego to ja nie wiem !
Ałć zabolało
- Co ? - zdziwiłam się przerażona .
- No widzisz twoja mina mówi sama za siebie .
O co on mnie podejrzewa ? to nie ja tu powinnam leżeć tylko on przydało by mu się leczenie.
- Jesteś głupi.
- O nie , powiedziałaś mi ,że jestem głupi.
Teraz to jest bezczelny .
- I co coś jeszcze chcesz mi powiedzieć - zaczął sobie ze mnie drwić .
- Mnie wszystko boli , źle się czuje , a ty jeszcze mnie denerwujesz , już tego nie zniosę.
- Sama widzisz ciągle tylko " ty" " ty" .
- Gdybym liczyła się dla siebie tylko ja to nigdy nie ocaliła bym Federico .
- A ocaliła byś mnie ?
- Po tym co mi powiedziałeś ?
- Jesteś dziecinna , chyba już nie mamy o czym gadać ?
- Tak jasne idź .
- Kocham nasze dziecko , i one jest dla mnie najważniejsze .
- A mnie już nie kochasz? - mówiłam przez łzy .
- "Po tym co mi powiedziałaś " ? - zacytował mnie wysokim głosikiem .
- idź stąd !!
- Jasne już mnie nie ma .
Po chwili po policzku spłynęła samotna łza ,a za nią kolejna i kolejna , to już nie były samotne łzy a raczej cała rzesza . Czułam się tak jakby wypłynęła ze mnie cała chęć życia , szczęście i marzenia , PO CO JA MU TO POWIEDZIAŁAM < PRZECIEŻ TAK NIE MYŚLĘ !!!
Teraz to już na wszystko za późno ..
- Już jestem..- lekarz wyraźnie się zawahał - a gdzie ten mężczyzna - chodziło mu o Leona.
- On wyszedł.. na chwilę - dorzuciłam
- Dobrze , czyli w takim razie mogę , pani powiedzieć.. - przerwałam lekarzowi .
- Czy może pan kogoś mi zawołać nie chcę być przy tym sama .
- Oczywiście , pani chłopaka ?
- Nie..Chciała bym by pan zawołał mojego przyjaciela Fede .
- Jasne , oczywiście-doktor kierował się do drzwi .
- Proszę pana , proszę sprawdzić , czy mój chłopak siedzi na korytarzu i mi powiedzieć .
- Dobrze -uśmiechnął się .
Po chwili do sali wszedł Fede i lekarz . Fede podszedł do mnie i złapał za rękę , popatrzyłam na lekarza z wyłupiającym wzrokiem by powiedział mi co z Leonem , on tylko pokiwał na "tak"
Czyli Leon mnie nie opuścił , na szczęście , bałam się ,że mógłby pójść naprawdę ..
- Zabierzemy panią teraz na badania , powiedział lekarz po czym podstawił mi wózek pod łóżko .
- Doktorze czy mógłbym , chwilę porozmawiać z pacjentką ?
- Ale..
-Proszę , tylko chwilę to ważne .
- Dobrze ,ale tylko 3 minuty .
- Dziękuję bardzo - ucieszył się Fede .
Uśmiechnęłam się do niego . Lekarz odszedł od nas .
- Violetto posłuchaj , to wszystko moja wina , nie jestem wystarczając odpowiedzialny by obronić się ,przed kulą ! Jestem fatalny , jak ja mogłem dopuścić prawie do twojej śmierci , zawsze będę to sobie wyrzucać ZAWSZE
-Fede , przestań , wszystko jest w porządku - posłałam mu ciepły uśmiech .
- Ale Violetta- Fede poleciała łza . Biedny , przecież to nie jego wina.
- Bez ALE, jedynym winni całej tej historii jest ..wiadomo kto.
- Zabił bym go !
- Przepraszam - przerwał nam lekarz - Już bez żartów , na prawdę musimy już jechać na badania , czy jest już pani gotowa ?
- Tak teraz już na pewno tak - odpowiedziałam pewna siebie .
- To ja dołączę do reszty - poinformował mnie Fede.
- Jasne , dziękuję za rozmowę - mówiłam ,siadając na wózek oczywiście z pomocą pielęgniarek .
Zawiozły mnie do sali , w której już czekał na mnie lekarz i o dziwo lekarz , który badał mnie za nim Leon urządził awanturę .
-Dobrze w takim razie zaczynamy badania .
musiałam położyć się na łóżku , tak bardzo bolał mnie brzuch ,że nawet nie mogłam się zgiąć .
Zasyczałam z bólu , oczywiście każdy mi pomógł .
-Dobrze zaczniemy od badań brzucha oczywiście , musimy dokładniej obadać ..- lekarz zawahał się - ten ból .
Lekarz jeździł mi kulką po brzuchu nie ukrywam ,że mnie trochę bolało ,ale to były konieczne badania .
- Dobrze skończyliśmy .- lekarz nie był zbyt zadowolony .
- Co się stało doktorze ?
Usiadłam z powrotem na wózku
- Nie mamy najlepszych wiadomości .
Aż się w mnie zagotowało .
- Jesteśmy pewni już na 100 % ...
- Że ..?
- Niestety , ale ...
- Ale co??!! - krzyczałam na lekarza , widocznie się wystraszył - przepraszam.
- Straciła pani dziecko .. - zbledłam - nie jest już pani matką - na te słowa zrobiło mi się słabo , momentalnie poczułam ukłucie w sercu i zrobiło mi się ciemno przed oczami .

Obudziłam się w sali , nade mną stały dwie pielęgniarki i lekarz , a obok mnie siedział i trzymał mnie za rękę ..Leon .
-Co się stało ? Spałam ? - Lekarze popatrzyli po sobie z zakłopotaniem - dobrze ,że już się obudziłam ..
- Ale..- zaczął lekarz .
- Śnił mi się okropny sen - wcale nie dopuszczałam lekarza do słowa - to najgorszy koszmar , w tym śnie straciłam dziecko .. pojechałam na badanie i tam mi doktor to powiedział -pokazałam na doktora palcem , a on z zakłopotaniem podrapał się po głowie .
- Droga Pani .. jest pani młoda i to jest straszne dla pani ,ale.
- Ale.. ? - zaniepokoiłam się .
- To.. nie był sen .

- Co ? - zaczęłam się pocić , panikować i szybciej oddychać - co ? co ?
- Spokojnie - uspokoił mnie lekarz , Leon nawet nic nie mógł z siebie wykrztusić , ciągle płakał .
- Nie nie mogę być spokojna !! - zaczęłam krzyczeć przez łzy , czułam jak popadam w skrajność załamania , to był najgorszy dzień w moim życiu!!
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

A to kolejny rozdział , tak wiem wiem , jest napięcie ! właśnie o to mi chodziło , ale nie zabijcie mnie !
Komentujecie+=Motywujecie !
                                                                                                             Pozdrawiam

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 35 * potem była już ciemność

Po kąpieli , poszliśmy z Leonem do sypialni , tam czekała na nas świeża pościel i łóżko , które wprost kocham !
- Dobranoc - pocałował mnie Leon .
- Dobranoc - odwzajemniłam pocałunek .
# DIEGO
Był już gotowy !
położył się spać i tylko oczekiwał następnego dnia , wiedział dobrze czego chce , ale było to dla niego  trudne .
- Kocham cię Fran ! - zaczął się rozczulać i połknął gorzkie łzy , które stały mu w gardle - ale spieprzyłaś to ! -wybuchnął złością .
Cały kipiał jak woda w czajniku , pierwszy raz czuł złość takiego stopnia !
- SPIEPRZYŁAŚ TO !!! - krzyczał jak opętany
Rzucał wszystkim jak wariat , po prostu jak wariat!
- Teraz myślę tylko o jednym ,wiesz kochana ? - chodził po pokoju jak w gorącej wodzie kąpany
- Czego ? - powiedział piskliwym głosikiem w intencji naśladowania Fran
- ZEMSTY! - Tym razem powiedział to niskim i pełnym gniewu głosem .

NASTĘPNEGO DNIA 

#JA
Obudziłam się taka szczęśliwa , chyba jeszcze jak nigdy .. no tak leżę koło Leona , w sobie mam nasze dziecko , jak mam nie być szczęśliwa ?
- Kochanie - szepnęłam Leonowi do ucha .
- Tak ? - pocałował mnie na dzień dobry .
- Idę nam zrobić śniadanie , co ? Już po 9:00 - zachichotałam .
- Dobrze kochanie , pomóc ci w czymś ?
- Nie nie trzeba .
- Ale..
- Nie .. - wiedziałam co chce powiedzieć - dużo kobiet w ciąży robi śniadanie , tym bardziej ,że to dopiero 3 tydzień .
- No dobrze .
Posłałam mu buziaczka - kocham cię
- Ja ciebie bardziej - puścił mi oczko .

Zeszłam właśnie po schodach i usłyszałam jak dzwoni mój biały iphone , już myślałam ,że zie zdążę go odebrać Fede .

- halo - powiedziałam.
- Viola ? - odezwał się Fede
- Tak ja - zachichotałam.
- Jak się czujesz ?
- A wspaniale . A ty ?
- Słyszałem ,że już wiesz ,że jestem najszczęśliwszym
mężczyzną na świecie ?
- mm chyba nie wiem o co chodzi -
chodź w głowie szykowała
mi się jego odpowiedź
- Ja i Francesca - i zgadłam
- Tak słyszałam , cieszę się waszym szczęściem .
- Właśnie dlatego mam do ciebie pytanie .
- Słucham cię -
mówiłam wesoło
- Może ty i Leon i ja i Fran , poszli byśmy na jakiś obiad ?
Trochę wahałam się , czy powinnam ? Ahh no przecież to moi przyjaciele i jak są szczęśliwi to co ja im na to - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Jasne , z chęcią , a o której ?
- Może .. jakoś 14 ?
- Dobra to 14 pod multi food .
- oh idealnie , blisko domu Fran , a wiesz jaki ona leniuszek
nie chciało by się jej za daleko iść -
zaśmiał się .
- oj tak Fran tak ma ! - śmiałam się razem z nim .
Dostrzegłam ,że po schodach idzie Leon ze zdziwionym wyrazem twarzy .
- Dobrze to do zobaczenia .
Teraz to Leon w ogóle mocno się zdziwił .
- Do zobaczenia , papa - pożegnał się Fede

- mmm ... z kim rozmawiałaś ? - zapytał Leon .
zaśmiałam się i przytuliłam do niego , widząc jego minę - Fede dzwonił , pytał czy ja..
Leon zaczął się denerwował , spiął wszystkie mięśnie .
- i ty.. - rozluźnił je , widać ,że bardzo jest o mnie zazdrosny - i Fran i i on , spotkamy się na obiad w multi food ?
Leon zmarszczył brwi
- A co on ma do Fran ?
- Oni , tak jakby są parą - wykrztusiłam
- COO!? NIE !! A DIEGO ? - zdziwił się i to bardzo mocno .
- Ona go ..
- Zdradza ? - dokończył Leon
Kiwnęłam głową i głośno przełknęłam ślinę .
- No nie ! na prawdę jest do tego zdolna ?
- Jak widzisz nie znamy jej tak dobrze .
Zapanowała chwila niezręcznej ciszy .
- Wiesz..- zaczął Leon - nie będziemy kierować ich życiem,może dla Fran to było jedyne słuszne wyjście ,a Fede to nasz przyjaciel.
- No tak , powiedziałam jej to wczoraj - UPS ! ale głupia jestem ! miałam tego nie mówić .
- Wiedziałaś o tym od wczoraj !?
Już więcej nic nie gadaj VIOLETTA ! krzyczę sama na siebie w myślach .
- no tak ,ale po co miałam ci mówić to była jej sprawa, a ja dowiedziałam się dość przypadkiem .
Leon westchnął - no trudno , miałam powody milcząc przede mną .
Uśmiechnęłam się lekko , on odwzajemnił uśmiech .
- O której chcą się spotkać ?
- O 14 - odpowiedziałam .
Leon kierował się do kuchni
- Leon -pociągnęłam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie - zły jesteś na mnie ,że ci nie powiedziałam ?
- Nie no co ty - pocałował mnie w czoło - to jest twoja przyjaciółka bardzo blisko , najlepsza powiedział bym ... jej sekrety ,problemy , o których ci się zwierza są jej problemami .
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go
- Kocham cię !
- Ja ciebie też !
Przytulił mnie , zaczęłam chichotać




- Co cię tak rozbawiło - zapytał odchylając się trochę,ale dalej mnie obejmował .
- Po prostu cieszę się ,że cię mam .
Pocałował mnie namiętnie , aż w końcu oderwaliśmy się od siebie jak zabrakło nam powietrza


- Leon - krzyczałam - LEON ! - spóźnimy się .. ZNOWU ! - dodałam .
- Już biegnę - schodził ze schodów jeszcze poprawiając sobie jego idealną grzywkę .
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu . Szliśmy sobie spacerkiem przez cały park , rozmawiając o naszym dziecku .
- Już za moment znajdziemy się pod restauracją , czyli zdążymy - odetchnęłam
- Nie stresuj się kochanie , zdążymy na pewno - uspokoił mnie .

#DIEGO
-Na pewno wyjdzie dziś z domu ze swoim fagasem , pff jestem tego pewny , wtedy już będzie po sprawie , tak  ? mówił sam do siebie , polerując swoją czarną broń .
- Leon i Violetta ? - zastanowił się chwilkę , hm .
Przecież oni mi nic nie zrobią , ona ciężarna ,a on to nawet nie skomentuje , Violetta ma większe jaja niż on .

#JA
- Cześć - przywitałam się z Fede .
- Cześć
- Siema ! - Leon i Fede też przywitali się ze sobą .
- Teraz to tylko czekamy na Fran .
- A może po nią pójdę ?- zaproponował mój chłopak
- Dobra idź po nią bo chyba nigdy tu nie zejdzie - zachichotałam .
- Pilnuj jej - zaśmiał się mówiąc do Fede .
- Tak jest ! 

#DIEGO

-A może to jego się pozbędę a ona wtedy będzie moja .
Tak tak zrobię . Jedyne mądre wyjście , jeszcze rzucisz mi się w ramiona kochana !! Będziesz szukała pocieszenia , a ja będę do tego najlepszy .

#JA
Dość długo nie było ani Leona ani Fran . w tym czasie rozmawiałam z Fede .
- W takim razie jakie macie plany na dalsze życie ? - zapytałam
- Na pewno , chcemy mieć dzieci , wziąć ślub - mówił taki szczęśliwy
Mówił , mówił i mówił , widać było ,że był z Fran szczęśliwy ,ale co czuł teraz biedny Diego ? Słuchałam go z uwagą . Był zapatrzony i zdezorientowany , ciągle raz to spoglądał na okno mieszkania Fran " Drugiego mieszkania " bo z jej poprzedniego " mieszkania " czyli mieszkania Diego " wyprowadziła się "  niezłą bajeczkę łykał ten Fede .
Wtedy coś dziwnego dostrzegłam zza krzaków , był za nimi Diego , który właśnie celował pistoletem w Fede
- TERAZ MNIE POPAMIĘTASZ ! - krzyknął , ale było za późno by Fede zorientował się co się dzieje . Strzelił
- UWAŻAJ - rzuciłam się przed niego , wolałam by mnie strzeliło niż ,żeby ucierpiał mój przyjaciel .
Poczułam mocny ból w brzuchu , bardzo mocny , przed oczami tylko mrugały mi światła ,a po chwili zapadła ciemność .

#FRANCESCA
Już stała w butach i rozmawiała z Leonem , śmiała i była szczęśliwa .
- Co to za strzał ? - zapytał Leon , po czym oboje podbiegli do okna .
- VIOLETTA - krzyknęła moja przyjaciółka , a Leon cały w łzach wyleciał przed dom Fran.
Zastał tam roztrzęsionego i płaczącego Fede który klęczał nade mną , Diego który nie wiedział co się dzieje i rozmawiał z pomocą medyczną przez telefon .. no i mnie zostałam postrzelona w prawy bok brzucha .




- Violetta ! Violetta - mówił przez łzy  - co tu się stało Fede ?
- Ten .. to on .. ten psychopata chciał strzelić we mnie ,ale byłem zdezorientowany ,nie zauważyłem tego , a Violetta stanęła w mojej obronie , to MOJA WINA !
Fede przytulił się do Fran , a Fran przytuliła jego , widać było ,że Diego nie może znieść tego widoku , Fran patrzyła na niego z nienawiścią , czuła ,że kipi wewnętrznie , chciał postrzelić jej chłopaka , wtem postrzelił jej przyjaciółkę .
- Jak mogłeś - Diego zakończył rozmowę , więc Fran zaczęła krzyczeć .
- Ej moment to wy się znacie ? - pytała Fede
- To teraz nie jest ważne .
Leon wstał ode mnie cały zapłakany .
- TY BYDLAKU ! TY SKURWIGNACIE ! Ona może stracić dziecko , rozumiesz to ?
- Nie celowałem w nią !
- To wiele tłumaczy - krzyczał Leon - to nie twoja wina Fede - zwrócił się do przyjaciela - Teraz się nie dziwie ,że ona cie nie chciała - ponownie mówił do Diego 
Fede był wyraźnie zdziwiony
- Potem ci to wyjaśnię - Fran wtuliła się w niego ze spuszczoną głową
W końcu zaczęli się zbierać ludzie 
- Dzwonie na policje ! - krzyczał Leon
Tak właśnie zrobił .

# JA

Po 30 minutach przyjechała karetka
- zabierzemy ją do szpitala . Czy jest tu ktoś bliski ?- zapytał jeden z ratowników medycznych .
-Ja jestem jej chłopakiem .
- Pojedziesz z nami ?
- No oczywiście , przecież to moja ukochana ! - Leon krzyczał nawet na niewinnych ludzi - Przepraszam .
Leon wsiadł do karetki , razem ze mną . A Federico i Francesca dojadą swoim autem , a Diego będzie czekał na policję z innym pomocnikiem medycznym .

Jechaliśmy w karetce .
- Leo.. n - wydukałam.
- Obudziłaś się - Leon wciąż płakał .
- Leon , jaa..aa .
- Nie przemęczaj się - starł łzy z mojego pomalowanego policzka .
- Co się stało ?
- Wyjaśnię ci potem  - powiedział .
Nagle poczułam okropny ból , ale nie chciałam pokazać tego Leonowi .
- Le..oon .
- Tak ? - płakał
Ja zaczęłam płakać coraz bardziej leżąc na noszach
złapał mnie za rękę i ocierał moje łzy .
- Ja jestem dorosła i jestem .. ma..tką ..
- Tak wiem ..- coraz mocniej płakaliśmy .
- Nie potrzebuje diag..noz.y lekar..zy .. by poczuć ,że właśn..ie ..już nie jesteśmy .. rodzicami.
Leon spuścił głowę , była na wysokości kolan między nogami , ciągle trzymał mnie za rękę
Widząc jego reakcję , zaczęłam wyć .Pamiętam tylko , ratownika stojącego przede mną zakładającego mi maskę na twarz , potem była już ciemność 

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

NIE ZABIJCIE MNIE !
Trochę się wydarzyło w tym rozdziale , czekajcie na next

                                                                                                           Pozdrawiam Sana

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 34 * Jeszcze mnie popamięta kochana

Po spektaklu , jeszcze raz przyglądałam się Diego , Fran i tajemniczemu chłopakowi .
- Camila ? Coraz bardziej wydaje mi się ,że znam tego chłopaka - mówiłam w stresie .
- Violetta dużo przeżyłaś tak dużo ostatnimi dniami , może ci się tylko zdaje ?
- Masz mnie za kretynkę ?! - zdenerwowałam się ,
- Nie..
- Tsaaa ... podeszłam do mojego chłopaka i chwyciłam go moją zdrową ręką .
- Jak tam ręka , kochanie ? - zapytał .
- Wszystko w porządku .
Leon zaczął mówić mi o spektaklu ,ale mimo to ja swoją uwagę poświęciłam na związku mojej przyjaciółki i Diego . Przecież ich związek był taki idealny , wydawało mi się czasem , że nawet ja i Leon inie mamy takich relacji , pokłócili się ? Była z innym mężczyzną ? A przecież Diego był w tej samej sali , nie zauważyli się ? Może to był jej kuzyn ? Diego ciągle rozglądał się , dopóki nie straciłam go na chwilę z oczu . Wyglądał jakby kogoś szukał ..
- Violetta - Leon delikatnie mną potrząsnął - Wszystko okej ? Słuchasz mnie w ogóle ?
- Przepraszam cię , muszę iść do toalety - pocałowałam go w policzek .
- Dobra będę czekać przed wejściem .
Uśmiechnęłam się do Leona i moich przyjaciół i oddaliłam się od nich .
Postanowiłam jednak nie skręcić do toalety ale schować się za inną ścianą .
Obserwowałam wszystkich wychodzących z sali , ja i moim przyjaciele wyszliśmy wcześniej , dlatego byłam pewna ,że Diego i moja przyjaciółka dalej próbowali wydostać się z tego tłumu .
- Co ! - po jakimś czasie zauważyłam Federico . Już miałam wychodzić zza ściany i przywitać się , ale za nim z sali wyszła Francesca i złapał go pod rękę , stałam jak wryta , byłam pewna ,że to on jest tym mężczyzną .
To pewnie jej Diego tam szukał , dowiedział się o jej zdradzie ?
Zaczęłam się zastanawiać , aż w końcu zauważyła Diego , wydaje mi się ,że nie chciała by jej " chłopak " poznał prawdę , dlatego szybko podbiegłam go zagadać.
   -Hej, Diego, jak leci?- spytałam nerwowo.
   -No... Wszystko dobrze - odpowiedział zaskoczony.
   - Podobało ci się przedstawienie?
   - Nie było takie złe. Coś się stało, jesteś jakaś zestresowana?



   - Nie, nie - wyszliśmy już z tłumu.


   - Już jestem , sory ,że to tak długo trwało .  Była kolejka .
  - Nie ma sprawy - Leon objął mnie jedną ręką .
- Wiem ,że dzisiaj wieczorem mieliśmy oglądnąć film ,ale możemy to przełożyć , wypadło mi coś bardzo ważnego
- A co zdradzasz mnie ? - zapytał dowcipnie Leon .
- No co ty ! - uśmiechnęłam się coś na wzór " ale śmieszne " normalnie to bym się pewnie uśmiała ,ale dzisiaj już miałam za dużo do czynienia ze zdradą .

#FRANCESCA ( Federico )
- Dzisiaj wieczorem mam wolną chatę. Może wpadłabyś, wiesz... Świece, kolacja, wino... Tylko ty i ja - szepnął jej do ucha Fede swoim uwodzicielskim, niskim głosem.
- Tylko ty i ja...- zamruczała. Pocałowała go namiętnie oddawał każde jej pocałunki . Czuła się przy nim wspaniale , był dla niej taki ciepły , ale z drugiej strony był Diego , ile czasu jeszcze miała zamiar go okłamywać ? Jak j sobie z tym poradzi, chyba nie zostało jej nic innego jak wyznać im prawdę .
Pożegnała się z uroczym brunetem
- Do zobaczenia kochanie - powiedział .
- Przyjdę na pewno - posłała mu buziaczka .
Szła ulicą do swojego domu , bo przecież Federico wysadził ją pod jej "drugim" adresem czyli adresem Diego . Od domu Diego do mieszkania Francesci było sporo drogi , miała zatem czas by pomyśleć
Z jej transu jednak wyrwał ją dźwięk sms-a 
V
Cześć , jesteś w domu ?

Właśnie do niego wracam ;) 
V
O a gdzie byłaś ? Przepraszam,że taka ciekawska jestem :))

CO JA MIAŁAM JEJ ODPISAĆ ?! Chwilę się zastanowiła co ma napisać ,ale to na nic , pisała co jej przyjdzie do głowy

F
Byłam na obiedzie z Diego .
V
ah..Okej , ja zaraz do ciebie wpadnę spodziewaj się mnie .
# JA
Jak ona może tak kłamać ? MNIE?! Przyjaciółkę ? Czemu nie powiedziała ,że się jej podoba Federico , przecież serce nie sługa zrozumiała bym ,że już jej się nie podoba Diego , że go już nie kocha . OKEJ ciężko jej powiedzieć prawdę dwóm biednym chłopakom ,ale nam , Mi , Camili i Nati , na prawdę ?! Aż tak się zmieniła ?
Mi również ciężko było wybaczyć Diego co mi zrobił wprawdzie nie jesteśmy super przyjaciółmi ,ale czemu mam komplikować sobie życie tymi sprawami i robieniu sobie wrogów ? Tak najwidoczniej musiało być. JA jej to powiedziałam ,ale jak widać ona mi już w stanie nie jest przedstawić sytuacji , Jak tylko do niej pójdę to sobie z nią porozmawiam ! Już się nie wykręci


Zadzwoniłam do drzwi domu Francesci , czekałam aż ktoś mi otworzy .
- O jesteś ! - krzyknęła uradowana Francesca i chciała mnie przytulić , jednak ja wyminęłam się i weszłam do domu .
- Cześć- powiedziałam oschle
- UU zła widzę , coś z Leonem ? - zapytała , pff biedna jeszcze nie wie z jaką nowinką przychodzę .
- Siadaj - powiedziała Fran i wskazała na kanapę - Rodziców jeszcze nie ma , więc jesteśmy same - Francesca bardzo ładnie miała w domu ile kroć razy wchodziłam do niego nie mogłam się nadziwić jego widokiem .
- Spoko - odpowiedziałam po czym rozglądałam się po całym pomieszczeniu . Coś wyjątkowego przykuło moją uwagę .. NIE Violetta , to zostawisz sobie na koniec tyle na potwierdzenie twoich faktów - myślałam
- Czemu jesteś taka zła ? - zapytała już coraz bardziej zaniepokojona moim stanem .
- Już mnie nie okłamuj ! Jesteś moją przyjaciółką do cholery czy nie ! ? - krzyczałam , wstałam z kanapy cała roztrzęsiona jednak szybko usiadłam , wiedziałam ,że przypływ nagłych emocji i nerwów może zaszkodzić mojemu skarbowi .
- Oczywiście ,że jestem czemu pytasz ? - Fran usiadła koło mnie i próbowała mnie przytulić jednak ja unikałam tego .
- Proszę wysłuchaj mnie .
- Jasne , mów .
- Co robiłaś dzisiaj ?
- Mówiłam ci ,że byłam z Diego na obiedzie .
- Hmm.. bardzo ciekawe , szkoda ,że to kłamstwo .
Moja przyjaciółka zakłopotała się .
- Nie .. nie ja zawsze mówię ci prawdę .
- Ah tak ciekawe , a w takim razie , jak się rozstaliście ?
- Chyba nie rozumiem..- patrzyła na mnie jak na debilke .
- Nie to ja czegoś tu nie rozumie ! - krzyknęłam
- Violetta, czemu krzyczysz -? - jej oczy przeszkliły się ..
- Nawet mnie na to nie złapiesz ! Krzyczę bo mam powód do cholery !
- Wytłumacz mi to - widziałam samotna łzę spływającą po jej policzku , w pewnym momencie zrobiło mi się szkoda mojej przyjaciółki ,ale nie mogłam być tą Violettą co zazwyczaj ,musiałam się sobie w końcu postawić !
- Jak rozstałaś się z Diego , gdzie poszłaś po kolacji , a gdzie on ? Teraz rozumiesz ?
- No okej rozumiem , więc ja poszłam się przejść , pojechałam do kuz..
Wtedy właśnie podeszłam do półki na której stało dość ciekawe zdjęcie




- Nie kończ ! okej ?! do jakiej kuzynki , czy ty siebie słyszysz ?! co to za zdjęcie ?!
Zaczęła płakać .
- A czy przypadkiem nie byłaś na spektaklu o 17:30 z Fede ?
Płakała coraz bardziej
- Nie wyj tylko powiedz prawdę , a zresztą wiesz co ? Nie będę się ci wtrącać to nie moja sprawa- postanowiłam wyjść , już zbliżałam się do drzwi ,ale ciepłe ręce Francesci złapały mnie, cała zapłakana stała przede mną jakby jej odebrało resztki życia , wtedy na prawdę zrobiło mi się przykro .
Przytuliłam ją i zaprowadziłam do jej jakże pięknego salonu .
- Usiądź - powiedziałam ciągle obejmując ją - a teraz wyjaśnij mi , co robiłaś z Fede w teatrze i co robił tam sam Diego ?
- CO ?! Diego też był w teatrze ?! - zaczęła panikować - widział mnie ?
- Wydaje mi się ,że nie po za tym jak zobaczyła ,że wychodzisz z Fede z sali zatrzymałam go .
- Kochana ! - rzuciła mi się na szyje .
- Fran proszę cię , mów .
- Viola , wiesz jak mi ciężko - spuściła głowę - jak leżałaś w szpitalu i Fede przyszedł do ciebie odwiedzić Cię , jak od razu.. zobaczyłam go.. to ja.. po prostu .. ja - jąkała się - zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia .
Popatrzyłam na przyjaciółkę i tylko uśmiechnęłam się lekko i złapałam za rękę
- Fran , czemu krzywdzisz Diego i dalej z nim jesteś ?
- Bo chyba nie rozumiesz... Jego też kocham - zaczęła płakać , a ja po prostu się załamałam .
- Musisz powiedzieć im prawdę , wiesz o tym ?
- Tak wiem . Ale nie wiem jak .
- Przemyśl to sobie , co ci po kłamstwie , chcesz tak żyć  , na dwa fronty ?
Posmutniała jeszcze bardziej .
- Nie płacz Gran , tylko weź to w swoje ręce , tak ?
- Dziękuję
- Nie masz za co , zawsze przy tobie będę , i przepraszam cię ,że tak naskoczyłam na ciebie .
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się do mnie lekko .


- Leon już jestem - o mój Boże już 20;34 , Leon na pewno już śpi .
- Cześć Violu - złapał mnie od tyłu i szepnął do ucha .
- To ty ,ale się wystraszyłam .
- I co załatwiłaś wszystko ?
- Tak , już jest okej .
- A co załatwiałaś tak pilnie ? - zapytał ciekawy
Zaczęłam zmyślać
- Byłam u Camili.
- aa no dobrze , rozumiem - pocałował mnie w czoło.
Nie mogę mu przecież tego powiedzieć, to sprawy Diego i Fran , a no i Fede.
# DIEGO
Co ja mam zrobić ? - Był taki zdesperowany .
- Mam ochotę wszystkich zabić !! - wrzeszczy 
Jeszcze mnie popamięta kochana .
Mnie się nie zdradza , w końcu to zrozumie .
Jeszcze tylko się dowiem kim był facet z auta i miszyn komplit .
Nawet nie mam się nad czym zastanawiać - taki był pewny siebie .
Zemsta ! Zemsta ! - tylko te słowa powtarzał , tylko te jedne .
Czekaj mnie kochana , czekaj , a i ja i ty zobaczysz co to jest prawdziwe niebo , przecież tego pragnęliśmy w naszej miłości , prawda ?

#JA

- To co wspólna kąpiel ? - zaproponował Leon.
- Jasne !




Wchodziliśmy po schodach ciągle trzymając się za rękę , rozebraliśmy się nawzajem i weszliśmy pod prysznic , Leon całował mnie namiętnie , czułam się wtedy wspaniale , jego język pieścił moje podniebienie , o tak tego potrzebowałam na koniec dnia , jego i kąpieli , połączyłam dwie rzeczy i było wspaniale . takiego jego i kąpiel chcę mieć codziennie !

________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział !!
Mam nadzieję ,że się spodoba , no już za nie długo rozwinie się akcja i zapoznam was z nową historią Leonetty . Oczekujcie jej i dziękuję ze jesteście ze mną na blogu kochani . 
                                                                                                Pozdrawiam Sana <3

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 33 * Teraz to już miała ochotę tylko płakać

1 TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
"Przyszła mamo , to tak ślicznie brzmi , już niedługo,a będę mogła cieszyć się tym ,że urodzę moje dziecko i dziecko Leona "


Pisałam w pamiętniku , dalej był dla mnie bardzo ważny nie mogłam porzucić go tak osobie bo już nie miałam o czym pisać , właśnie teraz miałam najwięcej tematów .
- O nie !! - powiedziałam sama do siebie , kiedy zorientowałam się ,że do końca mojego pamiętnika zostało mi 6 stron .
- Teraz już wiem - teraz będę notować najważniejsze momenty na ostatnich stronach .
# FRANCESCA I DIEGO
- Wiesz co , to jest bardzo dziwne - powiedziała Fran do Diego
- Ale co , nasza miłość ?
-Wiesz co prawda bardzo narzucałeś się Violetcie bez oporu .
- Ale teraz wiem ,że ciebie kocham - pocałował ją .
- Ja ciebie też Diego i to bardzo - zaczął ją coraz namiętniej całować , wszystko było takie romantyczne , ona czuła się jak w niebie i on czuł jakby był jej aniołem stróżem ich pocałunki pogłębiały się , Ich miłość była niepowtarzalna , a przynajmniej dla Diego ,ale wiecie co czuję ,że dla niej również . Mimo to ile razy mówili by sobie "NIE " ja i taki wiem ,że myślą " TAK "
Diego zaczynał rozbierać Francesce , a ona Diego , wymieniali się rolami . Diego zaczął dotykać ją po całym ciele a ona głaskać go po włosach , coś czuję ,że czuli się przewspaniale już cali goli i gotowi .
#JA
- Leon !! - krzyczałam po całym domu , nigdzie nie mogłam go znaleźć , co wyparował ?! - LEON!! LE..
- Violetta czemu tak krzyczysz ? Nie powinnaś się tak przemęczać - Angie złapała mnie za rękę i pociągnęła lekko na kanapę - opowiadaj , co się dzieje ?
- Leon , gdzieś zniknął .
- Leon ? Ah tak miałam ci przekazać ,że powiedział ,że jedzie na chwilę do Maxiego i Natali zobaczyć jak się czują przyszli rodzice .
- Czemu mi nie powiedział - posmutniałam -pojechała bym z nim , też się ciekawię co u nich .
- Teraz powinnaś odpoczywać Violetta .
- No dobrze ,ale ja tak nie umiem muszę coś robić ciągle .
- Ah znam cię Violu wiem ,że ciągle coś musisz robić - Angie zaśmiała .
Uroczo uśmiechnęłam się do Angie
- Może .. popiszesz w pamiętniku ? -zapytała .
- Mam już tylko 6 stron muszę go oszczędzać - pouczyłam ją - wolała bym się przejść .
Wtedy do domu wpadł Leon .
- Leon , kochanie czemu nie powiedziałeś ,że jedziesz do Maxiego i Nati , też bym pojechała
Leon tylko mnie pocałował - Przepraszam - dodał zdyszany .
- Czemu tak dyszysz ?

- Trochę biegłem .
Zaśmiałam się - aż tak się do mnie śpieszyłeś ?
- Do ciebie zawsze kochanie 

Pocałował mnie ponownie
- Mam coś dla nas - uśmiechnął się do mnie - Jedną rzecz dla nas - pokazał na nas palcami - A drugą dla nas i tej istotni - złapał mnie za brzuch , a ja jego za ręce.
Uśmiechnęłam się szeroko
- A więc słucham .
- Pierwsza rzecz , zapisałem nas do szkoły rodzenia .
- OJEJU ! Naprawdę ?! - cieszyłam się , już od zawsze mówiłam sobie ,że gdy będę w ciąży na pewno zapiszę się na szkołę rodzenia - Dziękuję - przytuliłam go
- A druga ..- zaczął
- Tak ?
- Chciałaś bardzo gdzieś wyjść ?
- Tak , już nie mogę tak siedzieć w tym domu .
- W takim razie spotkałem Camilę Brodwaya u Maxiego i Natali .. i tak sobie pomyśleliśmy ,że wszyscy w 6 gdzieś wyjdziemy na przykład do Parku albo do Teatru , powiedziałem im ,że cię zapytam i damy im znać .
- Leon oczywiście dzwoń do nich zgadzam się już tak dawno nie spędzaliśmy po przyjacielsku czasu - ucieszyłam się bardzo  , ponieważ trzeba oderwać się trochę od ostatnich wydarzeń i spędzić czas z przyjaciółmi
- Violetta , Violetta ! - krzyczała Angie .
- Tak ?
- Już byłam w twojej szkole i wycofałam oczywiście twoja naukę na jakiś czas , Leon mam nadzieję ,że zrobiłeś to samo - zwróciła się do niego .
- Właśnie zajmują się tym moi rodzice - odpowiedział
- A wszystko było w porządku ? Co im powiedziałaś ?
- Powiedziałam im ,ze jesteś w ciąży .
- Co ?! - oburzyłam się
- Przecież masz ukończone 18 lat i masz prawo mieć dziecko - odpowiedziała całkiem spokojna.
- Też racja - powiedział Leon i objął mnie .
- A właśnie Leon , a jak tam z Camilą Brodwayem , Maxim i Nati będą się uczyć ?
- Camila i Brodway nie spodziewają się dziecka , więc nie porzucają nauki , a Natalia już tak jak ty przerwała naukę , ale z Maxim będzie trudno .. tak samo jak przypuszczam ze mną , w tym momencie tracą najsilniejszą grupę .
- No tak racja - przytaknęła Angie - może być ciężko ,ale ważne ,że wy już jesteście zwolnione .
- No tak tak , ale na pewno wrócę jeszcze się uczyć.
- Nie wątpię w to - Leon objął mnie i szepnął mi do ucha .
Zachichotałam .
- Fajnie was widzieć razem takich wesołych - powiedziała Angie , podziwiając nas
Nie wiem dlaczego,ale przez chwilę staliśmy z Leonem jak byśmy pozowali do zdjęcia ( nieruchomo) aż w końcu Angie zaczęła się śmiać a potem my .
- O mój boże , już tak późno ? - jakby wybudził się z transu .
- Co ?
- Zaraz się spóźnimy , umówiłem nas na 17 pod Starbucksem.
- O boże no to faktycznie , ja idę się szykować i wychodzimy - powiedziałam - potem pogadamy Angie na spokojnie jak to zawsze robimy .
- Dobrze , dobrze już leć - uśmiechnęła się .
Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam ją


#FRANCESCA I DIEGO
- I jak się czujesz kochanie - zapytał leżący koło niej Diego .
- W twoich ramionach wspaniale - odpowiedziała wtulając się w niego.
- O BOŻE ! - krzyknęła wstała i zaczęła się szybko ubierać .
- Co się stało ?
- Zapomniałam !
- Ale co ?
- Powiem ci potem - po czym wybiegła z mieszkania .
Diego najwidoczniej się załamał
- Każda tak robi !! - zaczął ponosić ton - Kurwa ! - strącił szklaną lampę na ziemie
AAAAAA - zaczął krzyczeć , usiadł na łóżku i oparł czoło o ręce a ręce o kolana .
Łzy zaczęły mu lecieć , chciał biec za nią powiedzieć jej ,że ją kocha !
Otworzył okno z nadzieją,że zobaczy jeszcze Francesce i krzyknie do niej by wróciła ,ale zamiast scenki ,którą układał w głowie zobaczył swoją ukochaną , która wita się z jakimś brunetem o dziwo bardzo namiętnie i wsiada z nim do auta .
-Jest głupia !? Co sobie myślała ? Że nie wyglądnę przez okno , że jej nie zobaczę ?
Myliła się , zdradza jego i mnie ? NARAZ ? oszalała , popamięta mnie , muszę dowiedzieć się kto to , nawet nie za bardzo widziałem twarz tego mężczyzny ,ale odnajdę go .
#JA
Trzymałam Leona za rękę i dość szybkim krokiem szliśmy pod umówione miejsce .
- Nawet dobre tempo mamy - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc pod nogi .
- Chyba będziemy punktualnie co ? -zapytał Leon
- Tak mi się wydaje .
- Chyba możemy się trochę spóźnić - uśmiechnął się ,po czym przyciągnął mnie lekko do siebie.
- Uważaj na brzuszek .
- Na to uważam ze szczególnością - zaczął mnie całować , namiętnie , cieszyło mnie to ,że mimo to ,że będziemy mieli dziecko to jeszcze wiemy co to namiętność i znajdujemy ochotę na  to ,że na razie nie mam żadnych humorków.


- No no , tak im się śpieszy ! - Camila zaczęła się śmiać i podbiegła mnie przytulić .
- Przecież mnóstwo czasu jeszcze jest dopiero 16;50-stwierdził Leon .
- umówiliśmy się o 16;30 pod Starbucksem .
- A nie na 17 ? - pytał .
- na 17 zbieramy się na spektakl , a że mieliście trochę opóźnienia , szliśmy w waszą stronę
- Ale ze mnie kretyn -mówił Leon i zaczął się śmiać .
#FRANCESCA ( Diego)
Jechała w aucie z uroczym brunetem , czuła wyrzuty sumienia bo wiedziała ,że nie powinna okłamywać Diego i Jego w ten sposób , całą drogę rozmyślała , a tym bardziej wiedziała ,że Diego zaboli jak dowie się kto jest jej chłopakiem tak naprawdę zdradziła Diego z nim ,ponieważ zakochała się w tym mężczyźnie od razu jak go zobaczyła , a parą są od zaledwie kilku dni , a już ją boli jej oszustwo. Wiedziała ,że musi mówić prawdę i tylko prawdę to obiecała dwóm chłopakom jak zaczęła się z nimi zadawać , ale jak ? tak ciężko jest powiedzieć ,że z nim zdradza swojego chłopaka, a jeszcze gorzej zdradzanemu ,że się go zdradza , teraz sama nie wiedziała co robić .
  Tym czasem Diego zaczął wszczynać swój plan w życie , chciał tylko jednego ZEMSTY by teraz to ona poczuła to co czuje on , najpierw zastanowił się 10 razy , co chce zrobić i czy na pewno chce to zrobić, jednak podjął decyzje .
   Z transu wyrwał Francesce przychodzący sms , jej kochanek nawet tego nie usłyszał odkąd wsiadła do auta rozmawiał przez telefon , Fran podała adres Diego jako swój bo jak wyglądało by to gdy chłopak przyjeżdża po ciebie to ty już wybzykana wychodzisz od innego , NIE !
Francesca nie odczytała sms-a bo zobaczyła ,że jest od Diego , a nie miała sumienia go tak okłamywać , więc wolała stracić z nim kontakt , chociaż z drugiej strony był taki przystojny i dobry w łóżku ,że nie potrafiła go zostawić .
- Kochanie ? - zapytała - Kiedy zaczyna się spektakl ?
- O 17;20 .
- Zdążymy ?
- Jasne - posłał jej słodki uśmiech
Uśmiechnęła się tylko do niego , a brunet dalej rozmawiał przez telefon
Siedziała praktycznie sama , słyszała tylko odpowiedzi swojego chłopaka na pytania rozmówcy . Wzięła telefon do reki i weszła na wiadomości 

D
Cześć kochanie , czemu tak szybko wyszłaś , nawet bez słowa , coś się stało ?

Teraz to już miała ochotę tylko płakać , jednak musiała powstrzymać się siedziała w aucie swojego ukochanego
F
Nie , czemu myślisz ,że coś się stało ? Wszystko w porządku .
D
Nie wierzę ci . nigdy się tak nie zachowujesz ,co się stało ?
F
Mam okres, okej ? nie za bardzo chcę się z tobą kłócić ,
a tym bardziej przez telefon .
D
W takim razie spotkajmy się .
F
Teraz ?
D
Tak .

Nie za bardzo .. Nie mogę teraz .
D
Nie masz czasu dla swojego chłopaka nawet ?
Co ci takiego wypadło ?

Wiedziała ,że Diego nie lubi teatru , więc mu to napisała , a tym bardziej jak napisała ,że idzie z przyjaciółką to da jej spokój , przynajmniej na ten wieczór.
F
Idę do teatru z Violettą .
D
No dobrze w takim razie rozumiem , bawcie się dobrze .
Papa 
F
Na pewno będziemy , dziękuje , pa <3

Jest bezczelna ! pomyślał , z tym serduszkiem to przesadziła , ale jak idzie z" przyjaciółką "do teatru to dobrze ,że chociaż powiedziała . Teraz już wystarczy mi to by ją sprawdzić , co ona myślała w tej chwili , zapewne nic , bo nie lubię to znaczy ,że nie pójdę tam ? Ojoj droga Fran jak tak pomyślałaś to jesteś naiwna kochanie .
  Poszedł się ubrać
Pewnie idzie na ten spektakl który ciągle reklamują ugh . Diego zepnij się , robisz to dla Francesci . -myślał
# JA
17;18  
 Właśnie szukałam miejsca , który wskazali mi na bilecie , słyszałam ,że jest to spektakl o niewidomej dziewczynie, ponieważ utraciła wzrok w ciężkim wypadku z czego straciła swoja miłość która jechała z nią w aucie  ,którą uleczyć mogą ją tylko ręce najlepszego na świecie lekarza okulisty , ale niestety nie stać ją na ciężkie zabiegi dlatego właśnie wspomaga ją mężczyzny pełen zapału do uleczenia jej , okazuje się ,że on i lekarz to jedna i ta sama osoba , jednak ma jeszcze jedna twarz .. uwaga , uwaga ! To jest również mężczyzna który ponoć zginął z nią w aucie i umarł tak myślała , a on po prostu został odwieziony do innej kliniki za granicą dzięki swoim rodzicom teraz żyje . Szukał swojej ukochanej ,ale nigdzie jej nie mógł znaleźć , a teraz odnajdują siebie i mogą być razem , czy odzyska wzrok ? Czy ona pokocha go tak samo jak kiedyś ? Ale się cieszę
do sali zbierało się mnóstwo ludzi , wszystkich ich obserwowałam , nagle zauważyłam kogoś znajomego .
- Camila , czy to nie jest Fran z jakimś mężczyzną ?
Na sali było mało światła więc nie byłam pewna
- Tak to Fran , pewnie idzie z Diego .
- To jest Diego ?
- Przyglądam się , ale nic nie widzę , jest trochę za mało światła ,ale chód Fran i jej ubrania ,włosy poznam zawsze , to jest na pewno ona.
- No więc jak ona to na pewno idzie z Diego .
Uśmiechnęłyśmy się do siebie .
Dalej obserwowałam ludzi wchodzących do sali i wyczekiwałam między nimi mojego ukochanego , poszedł na chwile do toalety .
- Nagle moją uwagę przyciągnął chłopak w skórzanej kurtce , czarnych jeansach i koszulce wyciętej w serek . Chodził szybkim krokiem i rozglądał się po całej sali , jakby kogoś szukał
- Czy ty też patrzysz się na tego mężczyznę ? - zapytała Camila
- Tak .. zachowuje się dziwnie , może czegoś szuka .
- Jak szuka to znajdzie - zachichotała Camila.
Przyglądałam mu się , na chwilę przystanął , mrużyłam oczy i mrużyłam , aż w końcu , prawie wyszły mi z orbit
- Camila , jestem pewna ,że to jest Diego ! - trochę głośno szeptałam
- Co Diego ? To nie on , przecież jest z Fran .
-Coś wydaje mi się ,że nasza przyjaciółka nie jest fair .
- Viola co ty gadasz to nie Diego .
- Camila! popatrz na niego chwile !
Camila przyglądała mu się ,aż w końcu ,zatkało ją jak mnie .
- Faktycznie to on . Może wstał na chwilę od Fran ?
- Patrze się ciągle na niego , a po za tym koło niej siedzi inny mężczyzna , gdyby wstał na chwilę to było by puste miejsce .
- O kurczę -Camila popatrzyła na mnie zestresowana - to nie możliwe . Napiszę do niej .
Obie patrzyłyśmy w telefon Camili , podsuwałam jej pomysł co napisać .
Rozglądnęłam się za mężczyzną , ale jego już nie było , albo wyszedł z teatru ,albo zajął miejsce .
- Camila , zniknął !
-Co ?
W końcu do sali wszedł Leon i zajął miejsce po mojej lewej stronie bo po prawej siedziała Camila.
zrezygnowałyśmy z pisania do Fran już i tak nie wypadało .
Światła zgasły , kurtyna się odsłoniła , a ja i tak cały spektakl wodziłam wzrokiem po Francesce i szukałam Diego . znalazłam go i byłam pewna ,że to on , ale siedzieli po dwóch stronach sali nie zauważeni przez siebie , trochę zdziwiło mnie to , on pisał na telefonie , a ona przytulała się do innego mężczyzny , o co chodzi?



________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Taki tam rozdział , po długiej nieaktywności , w końcu jest , jak widzicie
wprowadziłam trochę zamieszania jeśli chodzi o związek Diego i Fran .
Mam nadzieję,że się wam spodoba .
MAM JESZCZE JEDNĄ INFORMACJĘ !
Zastanawiam się nad pisaniem kolejnej historii na tym blogu , była by o czymś innym , o innej przygodzie Leonetty i innych par . Uważam , że prowadzenie dwóch historii jest okej , tylko jeszcze nie wiem właśnie czy najpierw nie skończę tej , a potem napiszę następną ,ale na pewno dzięki wam pojawi się kolejna <333
Komentujecie=motywujecie
                                                                                  Pozdrawiam Sana :))