wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 28 * Mi też BIMBA

Sama nawet nie wiedziałam co powiedzieć , wahałam się bardzo bo kocham go jak cholera ,ale czy to dobry moment ? Boje się bo on nie skończył studia , a ja no ja wracam do Madrytu .Postanowiłam ,że nie zostawie Angie samej , a jak ona sobie sama poradzi...? No napewno sobie poradzi ,ale chcę być przy niej .- Leon ?
- Tak , Violu ?
Miałam łzy w oczach bo nie umiem odmawiać ,ale wiedziała ,że to jeszcze zawcześnie .
- Wiesz co...? Ja bardzo cieszę się ,że Ty tyledla mnie robisz - Leon chyba się domyślił dlatego  wstał już  z zrezywnowaną miną  - Ja naprawdę nie chcę źle ,może skończ szkołe , a ja no nie wiem i tak wracam więc nie wiem czy to wypali ,ale ja nie mówię ,że nigdy nie będziemy mogli spróbować , wie... - Leon przerwał mi pocałunkiem .
- Rozumiem ,Violu . Sam się wachałem czy to dobrze ? Ale w ewentualności stwierdziłem ,że do odważnych świat należy - uśmiechnął się .
-Leon dziękuję ci ja obiecuje ,że zawsze będziemy mogli spróbować ,ale wydaje mi się po prostu ,że nie teraz .
- Violu , ja wiem . Rozumiem cię .




- Dziękuję Leon - przytuliłam go.
- Ale za co kochanie ?
- Rozumiesz , jesteś ..
- I zawsze będę .
#
Weszłam do studia cała zagotowana , nie wiedział co chce mi powiedzieć Fran wysłała mi pilnego sms-a 

 "Violetta musimy poważnie porozmawiać , teraz mamy zajęcia ,
wiec czy mogła byś przyjść do studia . Dzieje się ze mną
coś nie tak , boję się 

Będę w sali śpiewu . "

Normalnie biegłam do tego studia jaby mnie poparzyli ... no wystraszyła mnie kobitaa.
- Fran , Fran ... - wziełam oddech .
- O Violetta - przytuliła się do mnie .
- Coo ... chciałaś mi...powiedzieć - ciaglełapałam przerwy .
- Chodzi mi o miłość
Wypatoliła oczy . O MIŁOSĆ ?! SERIO CHODZIŁO O MIŁOŚĆ ?! Tak okej to ważny temat ,ale strasznie się wystraszyłam .
Wziełam głeboki oddech wyczerpania .
- A więc słucham cię księżniko .
Założyłam nogę na nogę i uważnie jej słuchałam 
- Bo ty jesteś szczęśliwa z Leonem , a ja no nie jestem szczęśliwa...I teraz tak nie wiem z czego to winika ? Marco no jest jak jest. Zdradził mnie , a tego ja nie wybaczam .
- tak ..w iem ciężkie to było dla wszystkich - przypomniała mi się akcja z Marco .
- No a teraz ostatnio spotkałam ... Diego !
- DIEGO ?!
 - No co tam maleńka , co ja -Diego objął mnie.
- Nie .. Diego to nie wypali - odsunęłam się .
- No jak to ? Jak to ?
- N I E W Y P A L I ! - literowałam .
- Oj niuńku !
- Człowieku weź zejdź ze mnie .
- Jeszcze nie weszłem - Diego odwrócił się do Fran i zaczeli się rechotać .
- BOKI ZRYWAĆ ! Fran myślałam ,że jesteś mądrzejsza .
- RACJA DIEGO OGARNIJ SIĘ! - obroniła mnie Fran .
- Wiesz co dziwne ,że ty to mówisz do mnie
Fran umilkła .
Diego kęknał i zaczął śpiewać .
- Chory jesteś ?! Fran ! przestań robić chórki !!
- Okej przepraszam . Lubię tą piosenkę .
Usłyszałam stuknięcie . W sali stał już Leon ,który wszedł na lekcje .
- A tak to działa !?
- NIe Leon .
Leon oszedł sobie i podszedł do Diego
- Violetta nie przejmuj się nie o ciebie chodzi - powiedział Leon.
- Tak Violu spokojnie -przytaknał Diego .
- A ty co się udzielasz co ?
- Wiesz szczerze mi bimba co se myślisz ?
- Mi tez sobie BIMBA , ale nie to co robisz z Violettą , okej ?
- Hmm..



- TO MOJA DZIEWCZYNA ! rozumiesz więc nie masz czego szukać ..
- Wiesz co i tak znalazł bym wiecej niż ty .
- No wiesz to jednka ja znalazłem - Leon puścił mi oczko .
Uśmiechnęłam sie .
- Oj dobra skończ - Zaczął Diego .
- Weź wyjdź nie chodzisz do studia - skończył Leon .
- Okej idę więc Violetta idzie ze mną bo też nie uczy się w studiu .
- Ale ona jest ze mną - powiedział Leon
- A ja z Fran
- Nie wydaje mi się - odpowiedziała Fran .
Diego musiał wyjść , podeszłam do Leona .
- Myślałem ,że nigdy nie wyjdzie ..
- Kochanie nie możesz się tak kłócić jak wszyscy patrzą ..
- A czyli te...
- Wiem co chcesz powiedzieć .. i nie wcale teraz go nie bronię .NIe kłóćmy się dobrze?
- Dobrze .. - Leon przytulił mnie i sprawa ucichła jak narazie .

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 27 * Teraz już wiem ,że jestes jedyną kobietą w moim życiu .


- A inni już wiedzą ? - zapytała Fran.
-Jeszcze nie .
- Wiecie co bardzo się cieszę ,ale strasznie się cieszę zobaczymy się potem , okej ?
- Okej jasne .
Fran jeszcze raz przytuliła Leona ,a potem mnie.
- To co teraz ? - zapytał Leon .
- A nie wiem - uśmiechnęłam się do niego .
- Chodź już wiem .
- Kochanie ...
- Skarbie zaufaj mi .
- Dobrze oczywiście .
Poszliśmy do pięknego parku i usiedliśmy na ziemi .


- Chciałbym porozmawiać .
- Oczywiście .
- Wiesz dużo się zmieniło i w ogóle i dużo musielibyśmy omówić , bo ten wypadek...- W ogóle nie mogłam się skupić , bo miałam wrażenie ,że w oddali widziałam Ludmiłę - Dlatego właśnie kocham cię .
- Co mówiłeś , przepraszam .
Leon załamał się , ale po chwili uśmiechnął .
- Leon ja przepraszam ,ale w oddali widziałam chyba... Ludmiłę
- Violu - zaśmiał się - ludmiła siedzi w więzieniu .
- No ale..
- Bez ale .. przewidziało ci się .
- No może ..
Leon przytulił mnie mocno . Po czym wstał , a ja wstałam za nim .
- Wiesz chociaż jak zacząłem wypowiedź ?
- Tak ,że chciałbyśwszytsko omówić bo zmieniło się dużo rzeczy .
- Racja . Teraz już wiem ,że jestes jedyną kobietą w moim życiu .
- Tak wiem i ty jedynym mężczyzną . Ale pewnie i tak jeszcze nie raz się pokłócimy .
- Tak uważasz ?
- nie Leon nie ot mam na myśli .
- tak wiem , domyślam się .
Leon namiętnie mnie pocałował , nasze pocałunki pogłębiały się , a ja z wielką chęcią je oddawałam , Leon złapał mnie za pośladki i podciągną do góry tak ze owinełam go swoimi nogami, w okół pasa .
- Wiesz co Violu ?
- Co ?
- Mam na ciebie ochotę .
Leon wziął mnie na ręce ,a w oddali było widać jakiś domek .
- Czyj to domek ?
- Moich rodziców .
Uśmiechnęłam się do Leona , a on wiedział co robić , weszliśmy do domku i obrazu zaczeliśmy się całować , w końcu on zdjął mi koszulkę ,a ja jemu . Ciągle się całując powoli zdjemowaliśmy z siebie ubrania .
Po jakimś czasie byliśmy nadzy .

- To co Violu ?
- Tak Leon .. Tak własnie tego chcę
Leon położył mnie na łóżko bo odziwo się tam znajdowało .
Na początku byliśmy zakłopotani , ale leon prosił ,że jeżeli było by coś nie tak to mam mówic .I tak właśnie spędziliśmy w tym domku 3 godziny .
#
- Violu ? - zapytał Leon leżący koło mnie .
- Tak słucham ?
- Dobrze się czujesz ?
- No doskonale - zaczełam się śmiać- a ty ?
- Ja róznież .
Leżeliśmy sobie . Po jakims czasie postanowiliśmy się w końcu ubrać .
Wyszlismy z domku bo nie przesiedzimy tam całego dnia .Szliśmy tym pięknym parkiem .
- Wiesz Violu , nigdy jeszcze nie poznałem tak wspaniałej dziewczyny .
- A ja tak wspaniałego chłopaka - przytulił mnie .
- Mam jeszcze jedną niespodziankę -powiedział
- Oo dwie w jednym ? - zaśmiałam się
- Zgadza się - również się zasmiał .
Zaczął coś grzebać w kieszeni po czym uklęknał przede mną .
- Wyjdziesz za mnie ?
Poczułam zdenerwowanie ,ale też szczęście


Teraz wiedziała ,że zmieni się nasze .. życiee..

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 26 * To chyba ty mi się oświadczyć masz .

- Naprawdę ? - zapytał ucieszony Leon .
- Tak - Nati poplakała się ze szczęścia i jeszcze raz przytuliła leżącego Leona .
- Tak się cieszę - powiedziałam .
- Każdy się cieszy - skomentowała Fran i przytuliła mnie.
- Dlatego nie było was tyle czasu ? - zapytała Camila .
- Robiliśmy mnóstwo badań i byliśmy u rodziców - cieszył się Maxi .
- Co na to rodzice ? - zapytał Brodway .
- Bardzo się cieszą .
- A my mamy jeszcze czas - zaśmiał się Leon i puślił do mnie oczko .
- Racja , dużo się dzieje .
- Teraz macie pewnie 150 tys. myśli na temat dziecka ?
- Tak jak dać na imię , gdzie będzie pokój , czy to chłopiec czy dziewczynka , czy jest podobny do mnie czy to Nati ?
Gadaliśmy tak dużo czasu , wydawało mi się nawet ,że temat dziecka Natali i Maxiego uspokojił Leona . W sumie też moglibyśmy już zacząć o tym myśleć ,ale to by była bardzo duża zmiana , a poza tym raz nam nie wyszło ...
- Ja muszę iść - odpowiedziałam i wyszłam .
- Ale..
- Paa..
Wyszłam szybko ze szpitala chyba zaniepokojił mnie ten temat .
- Violu ! - krzyknęła Fran - co się stało ?
- Ja nie wiem Fran , Leon tam leży i jeszcze ten temat o dziecku .
- Przecież Leon powiedzia ,że wam się nie śpieszy .
- Ale ja chcę mieć to dziecko .
-Francesca zdziwiła się , ale też lekko uśmiechnęła .
- Oj Violu - przytuliła się do mnie - wierzę ,że będziecie mięli dziecko .

* DWA TYGODZNIE PÓŹNIEJ

" Leon już za tydzień wyjdzie ze szpitala , przez te dwa tygodznie ciągle byłam u jego boku 


Mimo to ,że w dzień nowiny o ciąży Natali zachowałam się tak jak się zachowałam , teraz już wiem ,że narazie powinniśmy spędzać czas razem , a potem pomyśleć nad dzieckiem bo gdzie nam się śpieszy ? Nie raz pewnie poruszymy ten temat " 

- Violetta kochanie - powiedziała do mnie ciocia .
- Tak ciociu ?
- Dzwonili ze szpitala !
- I co powiedzieli ?
- Leon może wyjść już dzisiaj i leczenie może dokończyć w domu .
- O mój Boże ! To wspaniale ! - krzyknęłam , zaczęłam skakać i przytuliłam ciocię .
#
Byłam już w szpitalu z Angie i z Ciocią .
- Doktorze gdzie Leon ?
- OO tam - lekarz uśmiechnął się i pokazał palcem na Leona , który szedł z rodzicami .
Nogi miałam jak z waty , LEON JUŻ WYCHODZI ZE SZPITALA! Gdy mnie zobaczył podbiegł i ja róznież , po czym przytuliliśmy się .
- Dzień Dobry - przywitałam się z rodzicami Leona .
- Dzień Dobry kochana .
- Leon jak się czujesz ?
- To może wy wróciecie sobie razem , albo idzcie gdzieś na spacer - zaproponowali rodzice Leona .
- Dobry pomysł - przytaknęła Angie.
A więc poszliśmy .
- Pytałaś jak się czuje , wspaniale bo jesteś obok .
 Przytuliłam go najmocniej jak się da .
- Chciałbym coś wyjaśnić ..
- Jasne .
- Wtedy kiedy w szpitalu został poruszony temat dziecka , dziwnie zareagowałaś czy ty ..?
- Nie Leon , ani nie jestem w ciąży , i to nie tak ,że nie chcę dziecka czy ,że nie chcę poczekać .
Zdałam spobie sprawę ,że jesteśmy jeszcze młodzi i mamy dużo pasji , marzeń do spełnienia i ,że to za wcześnie na planowanie takiej odpowiedzialnej przyszłości . Rozumiesz mnie ?
- Oczywiście mam takie samo zdanie . Nawet nie mięliśmy ślubu .
Ty zapadła cisza .
- Leon no nie rozśmieszaj mnie.. - zaczęłam się sarkastycznie śmiać .
- Ale o co ci chodzi Violetta ?
- To chyba ty mi się oświadczyć masz ,a nie ja tobie więc to nie moja wina ,że nie mięliśmy ślubu .
- Ale ja nie mówię , że to twoja wina , tylko nie mięliśmy jeszcze ślubu , więc chyba tak naprawdę dziecko to jest ostatnia myśl .
- Tak to prawda.
Leon zamilkł .
- Leon czy myślisz o zaręczynach ? - zaśmiałam się .
- Moż... - Leon nie mógł dokończyć bo ktoś mu przerwał , a tą osobą był ... DIEGO .
- Violetta słyszałem ,że ... Leon miał wypadek .
- Tak miał Diego ,ale jak widzisz stoi koło mnie .
- Jak się czujesz Leonku  ?
- Dobrze .
- Diego , wydaje mi się ...
- Nie spokojnie ja tylko cięzobaczyłem i chciałem się zapytać i tak wracam do Madrytu jutro . Nie martw się .
Diego odwrócił się gwałtownie i wpoadł na Francesce , która wcześniej szła w naszą stronę .
Przyglądali się sobie jakby zobaczyli diament .
- W porządku ? - zapytała Fran .
- Tak , a u ciebie ?
- Też w porządku .
- Okej ja lecę - ciągle patrzył jej w oczy
- Okej .
Diego odszedł,a Fran stała tak i patrzyła się na niego .
- Ej , Fran ?
- Tak ? - zarumieniła się .
Ja i Leon zaczęliśmy się cicho śmiać .
- Przestań Viola , przestań Le...
Leon uśmiechnął się lekko .

- Matko już w porządku ? - pytała Fran i przytuliła się do niego on do niej rózwnież
- Tak już okej .
- Ale się cieszę .
- Ja też się cieszę ,że zawsze byliście w szpitalu .
- Jak moglibyśmy nie być ?
- tak , własnie dlatego się cieszę .



sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 25 * JEZU LEON TY SIĘ OBUDZIŁEŚ !

- Leon - mówiłam do niego z nadzieją ,że się wybudzi - Le..- Przepraszam - przerwał mi lekarz - już dzisiaj dość odwiedzin .
- Dobrze rozumiem - pocałowałam go jeszcze raz na pożegnanie .
Gdy się oglądnęłam lekarza już nie było , więc postanowiłam ,że sama znajdę jego gabinet i porozmawiam z nim na temat określenia dokładnego stanu Leona .
- Violu ...
- Kto to mówi ?
- Ja..
- JEZU LEON TY SIĘ OBUDZIŁEŚ - zaczęłam się cieszyć i od razu łzy napłynęły mi do oczy ze szczęścia - DOKTORZE ! Leon on się obudził .- Lekarz popędził do sali .
- Dziękujemy pani ,że nas pani poinformowała, weźmiemy Leona na obserwacje .
- Oczywiście .
- Tylko prosiłbym , żeby pani złożyła podpis o leczeniu ... jako ..?
- Dziewczyna .
- Dobrze to ja zapraszam do gabinetu
- A co z Leonem ?
- Spokojnie teraz do sali zawieźie go pielęgniarka - Lekarz podszedł dp pielęgniaki i poprosił ją o wykonanie polecenia .
- Dobrze doktorze , już się robi .
- A panią proszę niech pójdzie za mną .
NIc nie powiedziałam tylko poszłam za lekarzem , naprawdę teraz chciałam pomóc Leonowi w dalszym leczeniu . Rodzice zostali poinformowaniu ,a ponieważ przebywali w Meksyku dojadą dopiero na wieczór .
- A więc tutaj jest karta , w tym roku doszły nowe przepisy , że podpisać informacje może również Partner , Partnerka . A zacząć leczyć trzeba jak najszybciej , a na rodziców będziemy czekać i wtedy również podpiszą dokument.
- Rodzice powiedzieli ,że bardzo się śpieszą i ,że będą wieczorem .
- To bardzo dobrze ... A teraz panią przepraszam ,  ale pójdę do Leona .
- Oczywiście .
- Dziękuję pani . Leon tak na moje oko powinien wyjść za 3 tygodnie . Ponieważ tyle trwa leczenie .
- Rozumiem , a czy będę mogła go odwiedzać ?
- Oczywiście , nie ma przeciwskazań .
- Dziękuję doktorze , zostawaim Leona w waszych rękach opiekujcię się nim .
- Obiecuję ,że Leonowi się nic nie stanie .
- Mam nadzieję .
- Także pożegnam się już z panią - wyciągnał do mnie rękę .
- Dobrze dowidzenia . - Ja róznież podałam mu rękę .
Spokojnie kierowałam się do wyjścia .Zastanawiałam się co teraz będzie z naszym życiem ? Najbardziej bałam się tych zaników pamięci o jakich uprzedzał mnie lekarz , ale to odrazu nie znaczy ,że jak w takich przypadkach się zdarza to ,że Leonowi też się to zdarzy . Prawda ? Miałam taką nadzieję . Mimo to czy by mnie pamiętał czy by omdlewał , zawsze będę gotowa go złapać i przypominać mu o naszym życiu . Na ten czas na pewno nie opuszczę Buenos Aires . Bo kto zajął by się Leonem , oczywiście rodzice , ale jego rodzice bardzo daleko pracują bo tylko wtedy Leonowi można by było zagwarantować pobyt w studio . Ale jednak Leon jest dla nich najważniejszy i rzucili to wszystko przynajmniej teraz kiedy Leon jest chory . Chcę pomagać rodzicom Leona w opiekowaniu się nim .
- Violetta ! - krzyknęła Francesca .
Odrazu się odwróciłam i zobaczyłam zdenerwowaną paczkę przyjaciół .
- Co z Leonem ? - zapytał Maxi - wybudzi się , żyje , mogę do niego iść ?
- Ni...
- Leon jest dla mnie jak kompan jak druga część mnie więc idziemy - dodał Andres .
- Al...
- Chcemy się z nim zobaczyć Viola nawet nie ma opcji ,że Nie - Jeszcze Brodway się uparł .
- Spokoj..
- Chodzcie , gdzie on jest Viola ? - I jeszcze dołączyła Cami .
Cała paczka ruszyła .
- MOŻECIE SIĘ WRESZCIE OGARNĄĆ , CZY TO JEST NIE MOŹLIWE ! - krzyknełam na cały szpital , nie dali mi innego wyboru .
- Violu spokojnie .
No muszę przyznać zatkali mnie .
- Leon jest na badaniach , wybudził się . Już podpisałam Dokument o leczeniu go , a rodzice są w drodze , Leon wyjdzie najprawdopodobniej za 3 tygododnie i będzie się trzeba nim opiekować .
- To my będziemy - Maxi pokazał na całą gromadę , a oni przytaknęli głową .
- Odwiedzimy z nim będą mogły się odbywać ,ale na spokojnie bo wiadomo to jeszcze będzie dla niego duża zmiana .
- Jasne .
Także teraz lekarz powiedział ,że będzie na obserwacji i ,że teraz można już iść do domu bo na dzisiaj koniec odwiedzin .
- Rozumiemy .

*DWA DNI PÓŹNIEJ
- Witaj kochanie - przywitałam się z Leonem .
- Cześć , jesteś sama ?
- Tak wszyscy są w Studio ,a głos po Nati i Maxim zaginął , podobno nie było ich wczoraj i dzisiaj też .
- Oj to nie dobrze - Leon się zasmucił
- A jak spotkanie z rodzicami ?
- Dwa dni temu kiedy poszłaś już przyszli , ale niestety nie mogli do mnie wejść .Ale przyszli wczoraj byli z 3 godziny rozmawialiśmy sobie ,ale się cieszę ,że teraz nie widziałem ich przez komputer tylko na żywo ,ale wiem ,że robią to dla mnie ,żebym mógł spełnić swoje marzenia.
Pogłaskałam go po głowie , widziałam ,że ma łzy w oczach .
- Nie martw się kochanie . będą z tobą jeszcze długo .
Do sali wpadła cała paczka .Odrazu zaczęli przytulać się do Leona .
- Ale się cieszę ,że was widzę - powiedział odrazu szczęśliwszy .
- My też - powiedział Andres .
Zaczęli z nim rozmawiać i cieszyć się ,że już się obudził .
- Do sali weszli Nati i Maxi , każdy patrzył na nich w milczeniu wreszcie pierwszy odezwał się Brodway ,
- Gdzie wy byliście ?
- Leon - krzyknął Maxi - Jak się czujesz
A Nati podeszła i przytuliła się do niego .
- Mam nadzieje ,że już lepiej - zapytała .
- Ale powiedzcie gdzie wy się podziewaliście ? - jeszcze raz zapytał Andres.
- A więc my jesteśmy dużymi dziecmi mamy 20 lat i postanowiliśmy zmienić coś w swoim życiu - zaczęła Nati.
- Dlatego chcieliśmy wam coś powiedzieć .
- Słuchamy - uśmiechnął się Leon .
- My spodziewamy się dziecka - Powiedzieli .

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 24 * Leon walczy o życie

Matko ! Siedziałam 3 godziny . Dla Leona . Wart było muszę przyznać .
- Violetta Castilo ? - zapytał lekarz.
- Tak ..- odpowiedziałam zdenerwowana .
- Może już pani wejść na salę .
- Dziękuję...
Uśmiechnął sie do mnie lekko .
- Proszę poczekać .. - zatrzymałam lekarza.
- Co mu jest ..? - zmartwiłam się bo myślami wracałam do tego przykrego zdarzenia .
- Widzę jak pani się martwi ..chce pani jednego dnia się wszystkiego dowiedzieć ?
- Chce dowiedzieć się jak najszybciej .
- Dobrze...więc
- WIĘC ...? - dopytywałam się zmartwiona tą sytuacją .
- Leon Verdas .. jest nie przytomny . Nie wiadomo czy z tego wyjdzie , narazie staramy się z całego serca o jego życie .
- NARAZIE ?! - płakałam .
- Bo potem już może... jej...nie potrzebować
- A bo z tego wyjdzie ?- byłam zrozpaczona .
- Przykro mi...


- No doktorze tyle to ja wiem , proszę mi powiedzieć co dokładnie mu jest .
- Leon walczy o życie z urażeniem głowy , gdy weźmiemy się solidnie za jego leczenie wyjdzie z tego ,ale muszę wspomnieć ,że Leon od czasu do czasu będzie miewał zawroty głowy , omdlenia, zaniki pamięci , bóle głowy ...
- Proszę was ,aby Leon wyszedł z tego cało bo jak nie to spotkamy się w sądzie , bo dla mnie nie wyobrażalne jest przestać go leczyć , bo NARAZIE państwo się zastanowią czy będzie potrzebował leczenia , bo NARAZIE tego nie potrzenuje bo jest nie przytomny , a państwo NARAZIE sobie postanowili ,że Leon będzie potrzebował pomocy , a potem to nie wiadomo bo NARAZIE sobie" śpi" ... tak ?
- Ja tego nie powiedziałem .
- O naserio...? bo wydaje mi się ,że własnie to pan powiedział tylko ja to panu jaśniej wytłumaczyłam ! CO ?!
- Nie... - lekarz się wystraszył
Podbiegli do mnie przyjaciele .
- Violetta uspokój się - Powiedział Maxi .
Cała paczka ciągle była przy mnie przez te 3 godziny ,ale poszli do poradni medycznej , w której już załatwiali miejsce dla Leona gdyby szpital od siedmu boleści nawalił .
- Ja nie mogę być spokojna ..
- Tak wiemy ,że dlakażdego jest trudno ,ale przecież nikt nie mówił ,że będzie łatwo . Bardzo mi zależy by Leon wyzdrowiał bo to dobry kumpe...
- Leon może się nie wybudzić - przerwałam Maxiemu .
- COO!??! - wydarł się - Nati podaj mi wody , szybko ... SZYBKO !
- Ale jak to Viola ..? - zapytała Fran
Opowiedziałam im to co powiedział mi lekarz .
- Matko !
Teraz już każdy się przejmował . Nagle Cami dostała smsa od Pablo

Wszystko już wiem proszę pojawcie się w studio .. Chcielibyśmy z Antonio omówić z wami parę spraw dotyczące tej katastrofy ,a potem razem pojedziemy do Leona 

- Violu , kochana trzymaj się , jeszcze dzisiaj przyjedziemy do Leona .
- Dobrze .
#
Tak się przejełam ,że na śmierć zapomniałam ,że Doktor pozwolił mi odwiedzić Leona .
Weszłam do sali , w której leżał tylko mój kochany Leon .
- Cześć , kochanie ciągle tu byłam , bo nie wyobrażam sobie zostawić cię w takiej sytuacji - szeptałam trzymając go za rękę . - Wszystko będzie dobrze "NARAZIE " jesteś bezpieczny . Zawsze będziesz bo ja będę cię chronić .. kocham cię
To było okropne mówiąc do Leona podczas kiedy on miał zamknięte oczy i nie mógł mi powiedzieć " też cię kocham " Czemu on . A czemu nie ja ?
Czułam ,że jestem teraz najsmutniejszym człowiekiem na ziemi .
Patrzyłam na jego twarz .. Chciałam ,żeby walczył ..Zeby wygrał życie .. I to dosłownie mówię .
- Wierzę w ciebie kochanie ,kocham cię ..
Po czym pocałowałam czule Leona


Myślałam ,że się wybudzi , jak w bajce ..? Tym razem się myliłam ...

Pewnie ten rozdział wam coś przypomina , jakąś scenkę z serialu ;) Tak jakoś wyszło .

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 23 * Nie oczekiwany ZWROT akcji !

" A więc wracam do Madrytu , nie ukrywam ,że mi z tym ciężko ,ale wyobrażam sobie jak ciężko by było Angie gdybym została...robie to dla niej . Bo nie ukrywam ,że chciała bym tu zostać może na poważnie zastanowić się nad dalszym życiem z Leonem , nie wiem ,ale wierzę ,że będę miała taką szansę bo naprawdę go kocham "Zamknęłam pamiętnik i schowałam go do torebki po czym wzięłam swoją walizkę gdy schodziłam po schodach zauważyłam gromadę moich przyjaciół.
- Kochani , będę tęsknić ,ale zrobie wszystko by was jeszcze odwiedzić - zaszlochałam .
- A my zrobimy wszystko byś miała taką możliwość - Camila zlapała mnie za ręce .
- O jeny rzygam tęczą ... Czy musicie się tak rozczulać ?- Powiedziała Ludmiła
- Ludmiła ? pytanie po co tu przyszłaś jak masz zamiar mieć jakieś wonty ? - zapytał Maxi .
- Bo nie chciałam by Violetta była skazana ten ostatni raz nie doznać tego blasku jakim jestem JA.
- Znikaj !
- Dobrze ,że to mówisz Maxi bo nic tu pomnie widać nie oślepiam was aż tak mocno .
Ludmiła wyszła , a ja jeszcze ostatni raz przytuliłam się do przyjaciół .
- Dobrze , Leon to my poczekamy na zewnątrz .
- Okej
- Violu... Pamiętaj ,że zawsze czekam ja będę tu ,a ty zawsze możesz przyjechać i będziemy razem wiesz o tym prawda ?
- Oczywiście ,że wiem . - zapatrzyłam się w jego oczy .
Zbliżaliśmy się do siebie i gdy mieliśmy się pocałować do Leona przyszedł sms.
Widać ,że zaszokował go bardzo . Leon usiadł na kanapie i patrzył się na ekran z wielkim smutkiem chyba nawet sam nie poczuł jak łzy spływały mu po ploiczku , ale pewnie chciał grać mężczyzne więc szybko je otarł .
- Leon w porządku ? - złapałam za jego ramię .
- Niee..
- Ale co się stało ?
- mogłabyś mi pomóc ?
- Leon zawsze ci pomogę
- Zawieź mnie do szpitala .
- Ale czemu ? Co się stało
- Andres ... leży w szpitalu jest w satnie krytycznym ,ale o niczym mi nie chcą powiedzieć .
Poczułam ,że nogi robią mi się jak z waty i usiadłam koło Leona cała zaszokowana . Niestety wtedy jeszcze nie znaliśmy całej prawdy .
- Ej , chodzcie tutaj !! - krzyknęłam bo Leon nie miał siły nic z siebie wydusić .
- Co się stało - spytała Fran .
Wszystko im opowiedziałam .
- Ale jak to ... to nie może być prawda - Maxi usiadł koło Leona . Tak jak Brodway . Potem każdy po koleji .
- Ej , co my robimy ? Czy jak będziemy tu siedzieć dowiemy się czegoś ? Czy pomożemy mu ?- Kocham Andresa ,ale trzeba było wprowadzić trochę dyscypliny. NO TAK TAK ,ale oni przecież siedzieli jakby mieli kołek w du**e .
- Tak Viola ma racje .
Krzyknęłam tylko do Angie o całej sytuacji . Powiedziała ,że pojedzie z nami .
Wyszliśmy z mojego domu . Leon ciągle był zaszokowany , nie mógł nic mówić ,ale nie dziwie mu się . Przecież to jego przyjaciel ...nasz przyjaciel.
Wydaje mi się ,że Leon już nie panował nad sobą . Nad tym co robi . Bardzo śpieszyło mu się do Andresa . On nie zniusł by już gdyby dzisiaj jeszcze by się wydarzyło.
- COO?!  - krzyknął Leon .
- Kochanie co się stało ?
- Patrzcie pokazał palcem na drugą stronę ulicy .- To nie możliwe ..
Myślałam ,że chodzi mu o Ludmiłę ,która idzie w naszą stronę , machając przepustą więzienną i ironicznym uśmieszkiem ..
ALE PO DRUGIEJ STRONIE SZEDŁ ANDRES!! i machał do Leona .
Leon zaczął się uśmiechać kamień spadł mu z serca , wybiegł na jezdnie . Niestety nie zauważył Auta ,które jechało z prawej strony , które potrąciło go w mgnieniu oka .
- LEON NIE !! - zaczęłam wyć i wydzierać się na całą ulicę .
Teraz to już każdy był w szkou i każdy się zbiegł ze łzami w oczach . Andres z drugiej strony ulicy i Ludmiła również .
- LEON , przyjacielu - krzyczał Maxi - wstań ...wstań .. -  zaczął płakać .
- Fran dzwoń po karetke !- ale ona nie była w stanie nic zrobić , trzęsły jej się ręcę .
- Haloo ...- ktoś odebrał
Francesca odeszła kawałek od nas . I rozmawiaja z pogotowiem .
Ciągle trzymałam rękę Leona .
- Violetta spokojnie - uspokajała mnie Camila chociaż ona sama wcale nie była opanowana .
- Karetka już jedzie - odpowiedziała Fran .
Zapanowała cisza , którą co chwile przerywało szlochanie .
- DOŚĆ , to moja wina ! - krzyknęła Ludmiła .
- Co jak to ? - zapytała już zła
- To był fałszywy sms do Leona ,żebyś wreszcie poczuła ból , ze smutku Leona ,żeby Andres stał się ważniejszy niż ty . Byś poczuła to co ja poczułam jak Fede wyjechał .
- TY jesteś psychopatką , co narobiłaś . Zniknij mi z oczu ty szm**o .
- Maxi po cichu zadzwonił po policje i poinformował ją o zemscie Ludmiły , która podczas kary popełniła kolejne wykroczenie.
Przyjechała karetka i wsiadła z Leonem ciągle nie puszczając jego ręki . Policja zabrała Ludmiłę , a przyjaciele pojechali z Angie do szpitala i to szybko.
#
Wiezli już Leona nie przytomnego na łóżku ,
- Czemu on nie oddycha ? - pytałam
- On oddycha proszę pani , ale pani tego nie zobaczy . -odpowiedział Doktor
- Rozumiem przepraszam denerwuje się .
Kiwnął do mnie głową -przepraszam ,ale musimy wjechać na salę .
- A ja mogę ?
- Nie ..
- Ale...
- Nie...
- Leon kocham cię pamiętaj ,kocham cię


Taki 23 rozdział . Nie oczekiwany zwrot akcji :) Piszcie w komentarzach czy chcecie bym częściej robiła takie zwroty akcji ? :) 

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 22 * chciała bym zamieszkać z Leonem w Buenos Aires

Serdecznie przepraszam ,że tak długo nie ukazywał się żaden post ,ale teraz mam bardzo dużo na głowie ... szkołepewnie każdy zna ten ból . Przez ból chcę powiedzieć kupę zadań i wypracowań oraz nauki . Teraz postaram się wrzucać rozdziały częściej . Liczba wyświetleń trochę spadła zdaje sobie z tego sprawę,ale mam nadzieje ,że moim czytelnicy dalej będą odwiedzać mojego bloga . Jeszcze raz przepraszam .
                                                                                                                          Roxy XD 

- Leon to nie możliwe , dziękuję - popatrzyłam sie na Leona ,a potem na Angie .
- Angie , dziękuję . Wiedziałam ,że mnie nie zawiedziesz .
- Jak mogłabym cię zawieść - spytała Angie po czym przytuliła mnie mocno - Wypadłaś genialnie Violu jak zawsze .
- Dziękuję
- Ale to ,że mogłam cię zobaczyć twój wysiłek, rezultaty prób , to co do tej pory robiłaś . Wszystko dzięki Leonowi
Zaczęliśmy sie wszyscy we trójkę śmiać i przytuliliśmy się , właśnie tego mi brakowało .
- Ale wszystko też było zasługą tak wspaniałej ekipy , z którą mogłam popracować .- Coś snuło mi się w głowie ,ale nie wiem czy to był dobry moment by to powiedzieć . Czy kiedykolwiek będę wstanie to powiedzieć . A może właśnie to był ten moment ? A może nie ? Sama już nie wiem ...
- Violu w porządku ? - spytał Leon .
- Tak ...jasne tylko się zamyśliłam .
Leon i Angie gadali jaki to świat jest przepiękny gdy gości w nim muzyka . Zgadzałam się z nimi w 100 procentach , ale tak przytłaczały mnie myśli ,że totalnie wyłączyłam się z ich grona . Patrzyłam ciągle w jednym kierunku ,zastanawiałam się jak muszę wyglądać . Pewnie ... strasznie już nie mogłam wytrzymać .Dochodziły mnie tylko słuchy , czyli fragmenty ich rozmowy bo tylko gdy próbowałam się wsłuchać odrazu automatycznie wyłączałam się .
- Bardzo cieszę się ,żę Violetta mogła wystąpić na scenie w Buenos Aires i ,że szczęśliwa wróci do Madryty i ,że nie raz jaszcze będzie miała okazje wrócić tu i zabłyszczeć na nowo .- Wypowiadała się Angie - Mam nadzie...
- Ja już nie mogę !! - wrzasnęłam . Skąd ja wzięłam tyle odwagi by im to powiedzieć ?
- Co się dzieje , spokojnie - Leon wstał gwałtownie i chciał mnie uspokojić  swoim objęciem .
- Nie , Leon . nie tym razem - Zdjął ze mnie rękę .
- Ja ... Angie ja... wcale ... - Z schodów usłyszałam dochodzący głos moich przyajciół , zaczęli bardzo głośno rozmawiać , a ja w tamtym momencie nie mogłam już nic powiedzieć .
- Co się dzieje - zapytała Fran .
Leon znowu objął mnie , ale tym razem potrzebowałam tego .
- Nic , a co miało się stać ? -pytałam
- Wiesz Violu było słychać cię , aż w szatni .
W sumie nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego właśnie zaczęłam się śmiać , a za mną reszta .
- Okej ja polecam ,żebyśmy sie zbierali już - powiedział Brodway
Ruszyliśmy za nim
- A co w na małą kawkę? - zapytał Leon
- Tak przyda nam się taka kawka - potwierdziła Cami .
Wybraliśmy sie w stronę Kawiarni
#
Już po udanym wypadzie , każdy rozszedł sie do swojego domu , a Leon odprowadził mnie do połowy drogi bo chciałam sam na sam porozmawiać z Angie .
- Papa kochanie
- Papa Kotku
Pocałowaliśmy sie na pożegnanie . Był to dość długi pocałunek
- yym - odchrząkneła Angie
- Okej to Dobranoc
- Dobranoc
#
- Violu czemu tak dziwnie zachowywałaś się dzisiaj w Teatrze ?
- Właśnie o tym chciałam porozmawiać .
- Dobrze tylko najpierw ci coś wyznam . Bardzo podobało mi się jak dzisiaj wystąpiłaś byłaś wspaniała , cieszę się ,że idziesz w ślady swojej mamy i ,że nie poddajesz się jak Tato . Cieszę się ,że chociaż ty mi zostałaś i ,że mogę słuchać jak pięknie śpiewasz pod prysznicem i jak energicznie tańczysz po domu . Co prawda to nie jest duży dom ,ale masz sporo miejsca by móc ćwiczyć , wiem ,że ciężko ci jest być tak daleko od przyjaciół , ale wierze ,że nigdy mnie nie opuścisz ,że chociaż ty i Olga możecie dać mi takie ciepło jakiego ciągle się doświadczam i uszczęśliwia mnie to ,że u mojego boku możesz ciągle się rozwijać . Nie mogę ci dać świetnego zagwarantowania na wszystko czego zapragniesz ,ale chcę być wspaniałą Ciocią , która może ci dać tyle i może ...
- Angie..- rozpłakałam się i widziałam ,że ona również ma łzy w oczach.
Jak ja mogę powiedzieć teraz jej w tym momencie ,że chciała bym zamieszkać z Leonem w Buenos Aires , bo to ciągle mnie męczyło...JEJ REAKCJA na tą nowinę .
- Kocham cię Angie , najbardziej na świecie . Ja chciałam podziękować ci za to ciepło , które mi dajesz za to co dla mnie robisz , jak się starasz... za to ,że mam dal kogo śpiewać dla kogo się rozwijać jesteś najlepsza ..
Przytuliła mnie mocno . 



Po tak długim czasie ,ale jest :}