czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 23 * Nie oczekiwany ZWROT akcji !

" A więc wracam do Madrytu , nie ukrywam ,że mi z tym ciężko ,ale wyobrażam sobie jak ciężko by było Angie gdybym została...robie to dla niej . Bo nie ukrywam ,że chciała bym tu zostać może na poważnie zastanowić się nad dalszym życiem z Leonem , nie wiem ,ale wierzę ,że będę miała taką szansę bo naprawdę go kocham "Zamknęłam pamiętnik i schowałam go do torebki po czym wzięłam swoją walizkę gdy schodziłam po schodach zauważyłam gromadę moich przyjaciół.
- Kochani , będę tęsknić ,ale zrobie wszystko by was jeszcze odwiedzić - zaszlochałam .
- A my zrobimy wszystko byś miała taką możliwość - Camila zlapała mnie za ręce .
- O jeny rzygam tęczą ... Czy musicie się tak rozczulać ?- Powiedziała Ludmiła
- Ludmiła ? pytanie po co tu przyszłaś jak masz zamiar mieć jakieś wonty ? - zapytał Maxi .
- Bo nie chciałam by Violetta była skazana ten ostatni raz nie doznać tego blasku jakim jestem JA.
- Znikaj !
- Dobrze ,że to mówisz Maxi bo nic tu pomnie widać nie oślepiam was aż tak mocno .
Ludmiła wyszła , a ja jeszcze ostatni raz przytuliłam się do przyjaciół .
- Dobrze , Leon to my poczekamy na zewnątrz .
- Okej
- Violu... Pamiętaj ,że zawsze czekam ja będę tu ,a ty zawsze możesz przyjechać i będziemy razem wiesz o tym prawda ?
- Oczywiście ,że wiem . - zapatrzyłam się w jego oczy .
Zbliżaliśmy się do siebie i gdy mieliśmy się pocałować do Leona przyszedł sms.
Widać ,że zaszokował go bardzo . Leon usiadł na kanapie i patrzył się na ekran z wielkim smutkiem chyba nawet sam nie poczuł jak łzy spływały mu po ploiczku , ale pewnie chciał grać mężczyzne więc szybko je otarł .
- Leon w porządku ? - złapałam za jego ramię .
- Niee..
- Ale co się stało ?
- mogłabyś mi pomóc ?
- Leon zawsze ci pomogę
- Zawieź mnie do szpitala .
- Ale czemu ? Co się stało
- Andres ... leży w szpitalu jest w satnie krytycznym ,ale o niczym mi nie chcą powiedzieć .
Poczułam ,że nogi robią mi się jak z waty i usiadłam koło Leona cała zaszokowana . Niestety wtedy jeszcze nie znaliśmy całej prawdy .
- Ej , chodzcie tutaj !! - krzyknęłam bo Leon nie miał siły nic z siebie wydusić .
- Co się stało - spytała Fran .
Wszystko im opowiedziałam .
- Ale jak to ... to nie może być prawda - Maxi usiadł koło Leona . Tak jak Brodway . Potem każdy po koleji .
- Ej , co my robimy ? Czy jak będziemy tu siedzieć dowiemy się czegoś ? Czy pomożemy mu ?- Kocham Andresa ,ale trzeba było wprowadzić trochę dyscypliny. NO TAK TAK ,ale oni przecież siedzieli jakby mieli kołek w du**e .
- Tak Viola ma racje .
Krzyknęłam tylko do Angie o całej sytuacji . Powiedziała ,że pojedzie z nami .
Wyszliśmy z mojego domu . Leon ciągle był zaszokowany , nie mógł nic mówić ,ale nie dziwie mu się . Przecież to jego przyjaciel ...nasz przyjaciel.
Wydaje mi się ,że Leon już nie panował nad sobą . Nad tym co robi . Bardzo śpieszyło mu się do Andresa . On nie zniusł by już gdyby dzisiaj jeszcze by się wydarzyło.
- COO?!  - krzyknął Leon .
- Kochanie co się stało ?
- Patrzcie pokazał palcem na drugą stronę ulicy .- To nie możliwe ..
Myślałam ,że chodzi mu o Ludmiłę ,która idzie w naszą stronę , machając przepustą więzienną i ironicznym uśmieszkiem ..
ALE PO DRUGIEJ STRONIE SZEDŁ ANDRES!! i machał do Leona .
Leon zaczął się uśmiechać kamień spadł mu z serca , wybiegł na jezdnie . Niestety nie zauważył Auta ,które jechało z prawej strony , które potrąciło go w mgnieniu oka .
- LEON NIE !! - zaczęłam wyć i wydzierać się na całą ulicę .
Teraz to już każdy był w szkou i każdy się zbiegł ze łzami w oczach . Andres z drugiej strony ulicy i Ludmiła również .
- LEON , przyjacielu - krzyczał Maxi - wstań ...wstań .. -  zaczął płakać .
- Fran dzwoń po karetke !- ale ona nie była w stanie nic zrobić , trzęsły jej się ręcę .
- Haloo ...- ktoś odebrał
Francesca odeszła kawałek od nas . I rozmawiaja z pogotowiem .
Ciągle trzymałam rękę Leona .
- Violetta spokojnie - uspokajała mnie Camila chociaż ona sama wcale nie była opanowana .
- Karetka już jedzie - odpowiedziała Fran .
Zapanowała cisza , którą co chwile przerywało szlochanie .
- DOŚĆ , to moja wina ! - krzyknęła Ludmiła .
- Co jak to ? - zapytała już zła
- To był fałszywy sms do Leona ,żebyś wreszcie poczuła ból , ze smutku Leona ,żeby Andres stał się ważniejszy niż ty . Byś poczuła to co ja poczułam jak Fede wyjechał .
- TY jesteś psychopatką , co narobiłaś . Zniknij mi z oczu ty szm**o .
- Maxi po cichu zadzwonił po policje i poinformował ją o zemscie Ludmiły , która podczas kary popełniła kolejne wykroczenie.
Przyjechała karetka i wsiadła z Leonem ciągle nie puszczając jego ręki . Policja zabrała Ludmiłę , a przyjaciele pojechali z Angie do szpitala i to szybko.
#
Wiezli już Leona nie przytomnego na łóżku ,
- Czemu on nie oddycha ? - pytałam
- On oddycha proszę pani , ale pani tego nie zobaczy . -odpowiedział Doktor
- Rozumiem przepraszam denerwuje się .
Kiwnął do mnie głową -przepraszam ,ale musimy wjechać na salę .
- A ja mogę ?
- Nie ..
- Ale...
- Nie...
- Leon kocham cię pamiętaj ,kocham cię


Taki 23 rozdział . Nie oczekiwany zwrot akcji :) Piszcie w komentarzach czy chcecie bym częściej robiła takie zwroty akcji ? :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz