piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 24 * Leon walczy o życie

Matko ! Siedziałam 3 godziny . Dla Leona . Wart było muszę przyznać .
- Violetta Castilo ? - zapytał lekarz.
- Tak ..- odpowiedziałam zdenerwowana .
- Może już pani wejść na salę .
- Dziękuję...
Uśmiechnął sie do mnie lekko .
- Proszę poczekać .. - zatrzymałam lekarza.
- Co mu jest ..? - zmartwiłam się bo myślami wracałam do tego przykrego zdarzenia .
- Widzę jak pani się martwi ..chce pani jednego dnia się wszystkiego dowiedzieć ?
- Chce dowiedzieć się jak najszybciej .
- Dobrze...więc
- WIĘC ...? - dopytywałam się zmartwiona tą sytuacją .
- Leon Verdas .. jest nie przytomny . Nie wiadomo czy z tego wyjdzie , narazie staramy się z całego serca o jego życie .
- NARAZIE ?! - płakałam .
- Bo potem już może... jej...nie potrzebować
- A bo z tego wyjdzie ?- byłam zrozpaczona .
- Przykro mi...


- No doktorze tyle to ja wiem , proszę mi powiedzieć co dokładnie mu jest .
- Leon walczy o życie z urażeniem głowy , gdy weźmiemy się solidnie za jego leczenie wyjdzie z tego ,ale muszę wspomnieć ,że Leon od czasu do czasu będzie miewał zawroty głowy , omdlenia, zaniki pamięci , bóle głowy ...
- Proszę was ,aby Leon wyszedł z tego cało bo jak nie to spotkamy się w sądzie , bo dla mnie nie wyobrażalne jest przestać go leczyć , bo NARAZIE państwo się zastanowią czy będzie potrzebował leczenia , bo NARAZIE tego nie potrzenuje bo jest nie przytomny , a państwo NARAZIE sobie postanowili ,że Leon będzie potrzebował pomocy , a potem to nie wiadomo bo NARAZIE sobie" śpi" ... tak ?
- Ja tego nie powiedziałem .
- O naserio...? bo wydaje mi się ,że własnie to pan powiedział tylko ja to panu jaśniej wytłumaczyłam ! CO ?!
- Nie... - lekarz się wystraszył
Podbiegli do mnie przyjaciele .
- Violetta uspokój się - Powiedział Maxi .
Cała paczka ciągle była przy mnie przez te 3 godziny ,ale poszli do poradni medycznej , w której już załatwiali miejsce dla Leona gdyby szpital od siedmu boleści nawalił .
- Ja nie mogę być spokojna ..
- Tak wiemy ,że dlakażdego jest trudno ,ale przecież nikt nie mówił ,że będzie łatwo . Bardzo mi zależy by Leon wyzdrowiał bo to dobry kumpe...
- Leon może się nie wybudzić - przerwałam Maxiemu .
- COO!??! - wydarł się - Nati podaj mi wody , szybko ... SZYBKO !
- Ale jak to Viola ..? - zapytała Fran
Opowiedziałam im to co powiedział mi lekarz .
- Matko !
Teraz już każdy się przejmował . Nagle Cami dostała smsa od Pablo

Wszystko już wiem proszę pojawcie się w studio .. Chcielibyśmy z Antonio omówić z wami parę spraw dotyczące tej katastrofy ,a potem razem pojedziemy do Leona 

- Violu , kochana trzymaj się , jeszcze dzisiaj przyjedziemy do Leona .
- Dobrze .
#
Tak się przejełam ,że na śmierć zapomniałam ,że Doktor pozwolił mi odwiedzić Leona .
Weszłam do sali , w której leżał tylko mój kochany Leon .
- Cześć , kochanie ciągle tu byłam , bo nie wyobrażam sobie zostawić cię w takiej sytuacji - szeptałam trzymając go za rękę . - Wszystko będzie dobrze "NARAZIE " jesteś bezpieczny . Zawsze będziesz bo ja będę cię chronić .. kocham cię
To było okropne mówiąc do Leona podczas kiedy on miał zamknięte oczy i nie mógł mi powiedzieć " też cię kocham " Czemu on . A czemu nie ja ?
Czułam ,że jestem teraz najsmutniejszym człowiekiem na ziemi .
Patrzyłam na jego twarz .. Chciałam ,żeby walczył ..Zeby wygrał życie .. I to dosłownie mówię .
- Wierzę w ciebie kochanie ,kocham cię ..
Po czym pocałowałam czule Leona


Myślałam ,że się wybudzi , jak w bajce ..? Tym razem się myliłam ...

Pewnie ten rozdział wam coś przypomina , jakąś scenkę z serialu ;) Tak jakoś wyszło .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz