niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 42* Był taki boski


Tutaj czeka was brutalna scena, jeśli ktoś nie będzie chciał jej czytać, niech po prostu ją pominie, będzie zaczynać się i kończyć " *** "
- Stój Violetta!- krzyczał za mną Joseph.
- Co?- odwróciłam się nerwowo i wywróciła oczami.
- No jak to co?- spytał jak zwykle spokojny.
- No to ja się pytam co!- warknęłam na niego, może i byłam wredna, ale przyznaje czasem miałam go tak dosyć, że tego nawet nie da opisać się słowami- Co chcesz?
- Nie zachowuj się jak dziecko!- krzyknął na mnie, a ja się lekko wystraszyłam, jednak nie chciałam by to było po mnie widać, życie w końcu czegoś mnie nauczyło, że trzeba mieć twardą dupę i twarde serce, bo inaczej wszyscy wchodzą ci na głowę.
- Przestań mnie tutaj pouczać, okej?- wymachiwałam rękami, w dupie miałam, że każdy się patrz, niech się patrzą jakiego mam chłopaka.
- Wiesz, co nie dziwię się, że ten Leon miał wieczne spiny do ciebie.
Nie umiem przyznać co czułam w tamtej chwili, jedyne co to tylko ukłucie w brzuchu, poczułam jak skręca mi się żołądek i nie mogę nic powiedzieć..nie chciałam nic mówił, on powiedział już wszystko, moja ręka sama poleciała na jego twarz tak mocno, że echo niosło się między budynkami.
- Jesteś skończonym dupkiem!- wrzasnęłam i odbiegłam z płaczem, nawet na chwilę na niego nie spoglądając.. jego twarz mnie obrzydzała, była po prostu ochydna.
Biegłam przed siebie tyle ile miałam sił w nogach, mój jedyny plan wtedy to był tylko -wyjazd-, przyznaję, że chciałam trochę tu zostać, Londyn jest piękny, ale na pewno nie chcę przebywać w nim wiedząc, że jest tu dwóch mężczyzn, którzy mnie denerwują.
Biegłam i tylko czasem spoglądałam przed siebie, tak to patrzyłam się na swoje nogi, zanosiłam się płaczem, to co powiedział mi Josh na prawdę trafił mnie jak kula..nie chciałam go widzieć, jeszcze nie wiem czy nigdy,a le na pewno nie teraz..
- Viola!- usłyszałam jak krzyczy za mną jego głos.
- Zostaw mnie!- przyśpieszyłam swój bieg po szczęście tak, żeby nie mógł mnie dogonić.
- Czekaj, to nie miało tak zabrzmieć!
- W dupie to mam!- krzyczałam zza swoich pleców.
Zatrzymałam się na chwilę, by złapać oddech, ale za wszelką cenę nie chciałam stać tak długo by on mógł mnie dotknąć, do hotelu było nie daleko, a ja chciałam mieć już wszystko za sobą.
  Po 5 minutach dobiegłam do hotelu, wbiegłam z takim rozpędem, że tylko co chwilę przepraszałam ludzi, że na nim wpadałam, nie obchodziło mnie , chciałam tylko dobiec do windy. Kiedy już przed nią stałam wciskałam szybko guzik, żeby w końcu przyjechała, kiedy dotarła do mnie i się otworzyła, a ja zobaczyłam ilość ludzi w niej, to oczy wyszły mi na wierzch
Nie ważne
Wsiadłam do niej i próbowałam złapać oddech, głupio mi był tak ciężko i szybko oddychać w windzie pełnej ludzi.
W końcu po 3 minutach dojechałam na moje piętro, wychodząc z windy nabrałam pełnego oddechu, było w niej tak ciasno i duszno, a ja przez te najcięższe 3 minuty mojego życia musiałam wstrzymywać oddech by nie sapać. Wpadłam do pokoju pakując się, całe moje ciało oblał dreszcz złości, chciałam to mieć już za sobą, kochałam Josepha, ale chciałam to odreagować, racja nie musiałam od razu wyjeżdżać, ale sądzę, że większą część odgrywał tu Leon.
- Gdzie tu się wybierasz?!- do pokoju wpadł pełen złości Josh i krzyczał na mnie.
Pamiętacie, jak narzekała, że on się nie umie kłócić i, że ciągle jest spokojny? Chyba to cofam
- Wyjeżdżam!- krzyknęłam dalej pakując swoje rzeczy, ku mojemu zdziwieniu Joseph podszedł i wyrzucił moją walizkę w powietrze tak, że uderzyła w lampę, a ja wtedy zamarłam.
- Nigdzie nie wyjeżdżasz!- pokazał na mnie palcem.
- A właśnie, że tak!
- Założysz się?!- warknął do mnie i podniósł przerzucając przez ramię, pomyślałam, że to ma być w ramach żartu, ale po chwili się ocknęłam i zaczęłam wrzeszczeć- Zamknij mordę!- byłam w szoku co w niego wstąpiło, czemu z takiego spokojnego chłopaka zmienił się w potwora?
***
- Puść mnie!- wrzeszczałam- Pomocy!
- Zamknij mordę, suko!- krzyknął i rzucił mną na łóżko, po czym wyjął z kieszeni kurtki taśmę i zakleił mi nią usta. Nie miałam żadnej możliwości by się bronić.
- A teraz się zabawimy- powiedział oblizując usta. Był ochydny, jak mogłam go pokochać? Pokazał swoją prawdziwą twarz..
Wyrywałam się ile sił w moim małym ciałku, biłam go i kopałam, jednak tylko mi się za to oberwało uderzył mnie kilka razy w twarz, potem związał ręce i nogi sznurkiem.
- Oj nie przepraszam- zaśmiał się ironicznie- Jak zwiąże ci nóżki to nie będziesz mogła ich rozchylić- powiedział po czym zdjął mi sznurek z nóg. Zaczęłam płakać, wiedziałam co chcę zrobić, to było silniejsze niż ja..nic nie mogłam zrobić..
Zaczął ściągać moje spodnie, a ja wrzeszczałam przez taśmie coraz bardziej, próbowałam machać rękami, jednak jego to tylko wkurzyło i przywiązał mi je do ramy łóżka..zabawne jeszcze dzisiaj tutaj normalnie spaliśmy.
- Zamknij się bo to ci nic nie da- szepnął mi do ucha i wrócił do rozbierania mnie. Zdjął ze mnie to co najważniejsze majtki.
- Zaczekaj kochanie- powiedział do mnie i podszedł do torby wyjmując z niej nożyczki, nie wiedziałam co chce mi zrobić dlatego zaczęłam płakać.
- Cichutko- podszedł i wdrapał się na mnie przecinając moją koszulkę w połowie razem ze stanikiem, wtedy ukazały mu się moje krągłe piersi.
- Idealnie- szepnął do siebie i popatrzył na mnie, wierciłam się tak aby nic nie mógł zrobić, jednak nie mogłam przyswoić do wiadomości tego, że on po prostu jeszcze bardziej się na mnie mścił.
- Nie płacz kochanie- pogłaskał mnie po policzku.
Nie tego chciałam, chciałam mieć mężczyznę z którym będę się kochać, a nie który będzie mnie gwałcił, jednak nie wiem czy bardziej bolało mnie t co w tej chwili robił, czy to jak mnie wyzywał.
- Teraz będzie już tylko lepiej- na te słowa zaczęłam go kopać ile dałam radę, jednak on postanowił robić mi coraz to większą krzywdę, aż w końcu wszedł we mnie i zaczął poruszać się bardzo szybko i brutalnie, a ja darłam się i płakałam ile wlezie, po woli traciłam głos, czułam to.
On brutalnie wbijał we mnie swoje paznokcie, aż w końcu przebił moja skórę na plecach. Poruszał się we mnie z 20 minut, bardzo mocno i głęboko, po raz pierwszy seks nie sprawiał mi przyjemności, może dlatego bo to nie był seks..
Kiedy poczułam jak ze mnie wyszedł odetchnęłam mimo wszystko dalej płakałam.
- No i co beczysz?!- wrzasnął- Tego chciałaś! Chciałaś się ze mną ruchać, to o co chodzi?!
Był jak w jakimś transie, bałam się chociaż tak na prawdę nie mogło stać się wiele..ewentualnie mógł mnie zabić. Podszedł do mnie i szybkim ruchem oderwał mi taśmę z twarzy.
***
- Jesteś gnojem!- wrzeszczałam.
- A ty jesteś suką!- odwrzasnął mi.
Podszedł i odwiązał mi ręce, ale ja nie mogłam wstać, wszystko mnie bolało, nie mogłam złączyć nóg, ani się poruszyć.
- Zniszczyłeś mnie- powiedziałam cicho bo tylko na tyle pozwalało mi moje gardło- Tego chciałeś- mówiłam z zachrypniętym głosem.
- Tego chciałem- powiedział zadowolony z siebie.
Popatrzyłam na niego i zaczęłam płakać z bezradności i bólu jaki mi zadał.
Wstał i zaczął pakować swoje rzeczy- Przynajmniej nie będziesz musiała wyjeżdżać bo ja to zrobię.
Nic nie mogłam powiedzieć po prostu płakałam.
- Byłaś zajebista- popatrzył na mnie i po prostu wyszedł z pokoju. Cieszyłam się ze zszedł mi z oczu, ale było mi jednocześnie przykro, że osoba którą pokochałam zrobiła mi taką krzywdę..on nie po prostu zgwałcił
Wstałam pośpiesznie z płaczem, w dupie miałam to, że mnie wszystko boli..złapałam telefon i zadzwoniłam nie na policję..do Leona.
Odrzucił mnie po dwóch sygnałach i to zabolało mnie najbardziej w tej całej historii. Nie poddawałam się..dzwoniłam ciągle i za każdym razem gdy mnie odrzucał dzwoniłam i dzwoniłam.
- Odbierz- wychrypiałam.
Zadzwoniłam raz jeszcze, ty razem ktoś odebrał, ale się nie odezwał.
- Leon?- wychrypiałam- Nie mogę mówić, potrzebuje pomocy..stało się coś strasznego..- Byłam żałosna, że dzwonie do niego tylko jak mi się coś stało, ale tylko on mógł mi pomóc, bo tylko jego tak kocham- Ciężko mi o tym mówić, ale jestem w Londynie, widziałam cię..potrzebuje cię- zapłakałam- Zostałam zgwałcona..Jestem w tym hotelu obok restauracji "boquete" proszę pomóż mi- powiedziałam i się rozłączyłam.. Teraz mogłam liczyć tylko na niego..chciałam by tu przyszedł i mnie przytulił i nigdy nie wypuszczał z ramion..zrozumiałam jak bardzo go kocham.. jest najważniejszy.
Podniosłam się z podłogi i poszłam do łazienki..chciałam się oczyścić, zmyć z siebie ten brud..
Weszłam do łazienki i ją zamknęłam, wszystko przypominało mi jego, cały czas płakałam, nie mogłam i nie chciałam tego powstrzymywać.

*Leon*
Nic nie rozumiałem, porzuciła mnie i wyjechała bez słowa..chciałem ułożyć sobie życie..chciałem o niej zapomnieć, ale problem był taki, że nie umiałem..wiem jak to wygląda..znalazłem dziewczynę, a ona nie miała chłopaka..to bolało mnie w tamtej chwili najbardziej, ona się nie pocieszyła, a ja tak.
- Co się stało, kochanie?- spytała nie Lara, moja dziewczyna.
- Nie nic nic..- powiedziałem po przetrawieniu wiadomości.
- Dziwnie wyglądasz- podeszła do mnie i objęła mnie siadając mi na kolanach.
- Mam zły dzień- powiedziałem.
- Przed chwilą wróciliśmy z miasta, a wtedy byłeś wesoły.
- Wiem, że głowa mnie rozbolała- wybrnąłem.
- Dam ci tabletki- wstała i podeszła do swojej kosmetyczki.
- Nie trzeba- zaprotestowałem- Pójdę się przewietrzyć.
- Idę z tobą- powiedziała szybko z lekkim uśmiechem.
- Nie, kochanie- pogłaskałem ją- Zostań zimno jest, ja zaraz wracam
Okłamałem moją własną dziewczynę, prawda była taka, że dalej tak bardzo zależało mi na Violetcie, że musiałem sprawdzić co się z nią stało, fakt był taki, że kiedy ja miałam wypadek to ona była przy mnie codziennie, ale z drugiej z=strony inny fakt, że mnie zostawiła mówił sam za siebie. Mogłem jej to wybaczyć..mimo to, że nie chciałem już z nią być..mógłbym jej to wybaczyć.
- Zaraz wracam- cmoknąłem Larę w usta i zarzuciłem na siebie kurtkę- Biorę telefon jak coś- chwyciłem telefon i ruszyłem w stronę drzwi.
Co ona robiła w Londynie? Z wszystkich miejsc na świecie ona akurat była w Londynie i do tego mnie widziała. Czemu nie podeszła? Aż tak się bała i zamknęła w sobie?

  Szedłem ulicą, było na prawdę zimno, ale potrafiłem to znieść, chciałem zobaczyć co się stało, nie mogłem jej porzucić, po tym jak mi powiedziała, że została zgwałcona.
Stanąłem w końcu pod drzwiami hotelu i wszedłem do niego podchodząc do recepcjonistki.
- Dzień dobry- powiedziała miło.
- Dzień dobry- odpowiedziałem- Szukam Violetty Castillo, jestem jej kolegą i dowiedziałem się, że tu jest, szybko musiałem ją zobaczyć.
- Violetta Castillo przebywa tutaj- podała mi kartkę z numerem pokoju.
- Dziękuję bardzo- powiedziałem i ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Stanąłem przed windą klikając guzik. Musiałem sobie trochę poczekać na windę, a kiedy w końcu przyjechał, byłem w szoku, że aż tyle osób może się tutaj zmieścić. Kiedy wjechałem na wyznaczone piętro i zacząłem rozglądać się szukając numerka na drzwiach, a kiedy go znalazłem oblał mnie strach, w końcu ją zobaczę..po tak długim czasie. Gwałtownie chwyciłem za klamkę i usłyszałem łkanie i lejącą się wodę w łazience.
- Violetta- zebrałem się na odwagę i odezwałem.

*Violetta*
Usłyszałam to, jego głos..Kiedy postanowiłam pójść się kąpać on przyszedł, jednak..jednak mu na mnie zależy, przyszedł tutaj i stoi za drzwiami łazienki.
- Violetta- usłyszałam ponownie.
- Poczekaj- powiedziałam zachrypnięta.
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem.
Chwyciłam za klamkę i po prostu weszłam.
- Leon..- wyszeptałam jak go zobaczyłam. Tak się zmienił..wyprzystojniał, zmienił fryzurę, był taki boski, był idealny, a co było najgorsze już nie był mój.
- Viola..- usłyszałam jego cichutki szept i wyrazy współczucia w jego oczach.
Od razu rzuciłam mu się na szyję i chciałam by było tak zawsze, on oplótł mnie rękami w tali i mocno przycisnął do siebie.
- Jednak przyszedłeś- szepnęłam mu do ucha.
- Ja miałbym nie przyjść?- powiedział z lekkością i lekko się uśmiechnął.
Zaczęłam płakać, jaka ja do cholery byłam głupia, że go zostawiłam. Czemu to zrobiłaś, idiotko?!
- Nie płacz- powiedział i otarł moje oczy i wtedy poczułam jak spadł mi ręcznik, nie zareagowałam na to, przecież stał przede mną Leon, jego ani trochę się nie brzydziłam.
- Boże Violetta jakie ty masz rany- zaczął dotykać moich pleców, w których po prostu były dziury. Znowu się na niego rzuciłam. Stałam goła i go przytulałam, tego teraz potrzebowałam, czułam jednak, że coś mu urosło w spodniach.

*Leon*
Wydoroślała..zmieniła jej się twarz i ciało. Mogłem ją dotknąć i przytulić, znowu ją poczuć.
- Leon- powiedziała cicho, bo ewidentnie miała zdarte gardło- On mnie zgwałcił.
- Kto to był?- pytałem chociaż widziałem, że ona nie ma siły o tym mówić, jej oczy latały gdzie popadło, a ona się kiwała na boki, jej nogi stały się miękkie.
- Co się dzieje?- spytałem przejęty.
- Leon, ja umieram- powiedziała, a we mnie coś podskoczyło gdy zauważyłem, że leci w moje ramiona.
- Violetta!- krzyknąłem kiedy zobaczyłem, że ma zamknięte oczka, wziąłem ją na ręce i położyłem na rozwalonym łóżku, pomyślałem, że to stało się tutaj..
- Violetta!- patrzyłem na nią, a z moich oczu spłynęła samotna łza..
- Leon- wyszeptała- Zwymiotuje.
Przytuliłem ją mocno do siebie tak, żeby o tym nie myślała, ale ona zwymiotowała mi na kolana..nie obchodziło mnie to, ważne, że było jej teraz lepiej.
- Przepraszam- wyszeptała.
- Nie przepraszaj- pogłaskałem ją po głowie- Połóż się, okej? Pokiwała głową i weszła pod kołdrę, a ja wstałem po wodę. Kiedy tylko wstałem usłyszałem jak Violetta znowu wymiotuje.
Wróciłem z butelka wody i lekko pochyliłem ją tak aby mogła się napić.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz- powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Violetta, jesteś dla mnie bardzo ważna, chcę byś to wiedziała.
- Leon, ja ..dalej cię kocham.
Te słowa zbiły mnie z tropu.. przecież ja też ją kochałem, ale nie mogliśmy być razem.
Violetta zwymiotowała raz jeszcze i tym razem zaczęła płakać.
- Czemu się tak dzieje?
- Masz chore gardło?- spytałem po chwili.
- Bardzo mnie boli od krzyku.
- To dlatego- stwierdziłem- Masz podrażnione i dlatego masz odruchy wymiotne.
- Chcę spać- powiedziała po chwili ciszy.
- Śpij mała- powiedziałem- A ja tu z tobą posiedzę.
Położyła się na lewym boku, a ja usiadłem obok niej.
20 minut późniejByła na prawdę zmęczona, bo zasnęła od razu. Była taka urocza jak spała. Nie mogłem jej tutaj zostawić mimo to, że Lara ciągle do mnie wydzwaniała. Widziałem jaka byłą wykończona, nie mogłem tak o sobie wyjść.
- Violetta, kochanie- pogłaskałem ją po włoskach- Ja ciebie też dalej kocham- powiedziałem cicho- I nigdy nie przestałem.

Oto kolejny rozdział!
Piszę teraz też z punktu widzenia Leona, bo tak jest znacznie wygodniej.
Słuchajcie, dodałam wątek brutalny, mam nadzieje, że się wam podoba rozdział.
Zastanawiała się czy go dodać, ale mam nadzieje, że jest okej.
Piszcie mi co sądzicie.
Mam pytanie.
Podoba wa się czcionka w tym rozdziale, czy w tych poprzednich?