czwartek, 24 września 2015

CZEŚĆ !

Czy lubicie Austin i Ally  ?
Jeśli polubiliście język jakim piszę tego bloga , może wejść też na tego bloga
http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com
Serdecznie zapraszam ! :*

sobota, 19 września 2015

Rozdział 38 * Nowe życie

- 13:23 - mówiłam pod nosem , jeszcze nikt mnie nie szukał na szczęście . Gdyby ktoś chciał mnie szukać i doszedł by do celu to nie miała bym serca wyjechać . Muszę to zrobić , urodziłam się po to by znaleźć miłość , założyć rodzinę , być szczęśliwa , niestety myliła się do wszystkiego , koniec takiego życia , mam dość ciągłej rutyny , jestem potworem zostawiając Leona bez żadnych wyjaśnień , ale po tym wszystkim nie umiał stanąć przed nim i powiedzieć mu prosto w oczy , że to już koniec . Już nie ma tamtej mnie , teraz zmieniłam się , wszystko inne mnie zmieniło .
#
Patrzyłam przez okienko w samolocie , dopiero po jakiejś chwili wpadłam na pomysł sprawdzenia telefonu .
17 nieodebranych od Leona
4 od Angie
2 od Camili
8 od Fede
3 od Fran
7 od Maxiego
Chciało mi się płakać , samolot unosił się wysoko na ziemią , uciekłam zostawiając ich tam .
Mimo to postanowiłam zadzwonić do Angie .
Odebrała po trzech sygnałach .
- Violetta !
- Co ?
- Jak to co co się z tobą dzieje ?
- Nic złego .
- Viola gdzie jesteś , Leon po ciebie przyjedzie .
- A Leon nie dostał listu ?
- Jakiego listu nic nie mówił .
- Niech go poszuka , przekaż mu - mówiłam obojętnie .
- Violetta gdzie jesteś ?
- Jestem daleko i nic mi się nie dzieje możesz być bezpieczna .
Angie zaczęła płakać .
- Czy jeszcze kiedyś cię zobaczę ?
- Kiedyś na pewno , kilka , kilkanaście lat .
Angie była zrozpaczona .
- Violetta ja na prawde nie wiem gdzie zrobiłam błą..
- Pa Angie - rozłączyłam się , gdy usłyszałam , że lądujemy , nie chciałam by słyszała , że jestem w samolocie , domyśliła by się .
Wylądowałam w Miami , to tutaj zawsze chciałam przylecieć , w końcu miałam taką szanse . Czuje , że teraz będzie już tylko lepiej .
Spojrzałam na telefon
LEON
Znowu dzwonił Leon , nie chciałam oddzwaniać , wiem ..na pewno ciężko było mu się pozbierać i pewnie dalej ciężko mu , ale właściwie taka jest kolej rzeczy , myliłam się co do całego świata , muszę odpocząć od tego kraju i wszystkich .
Wiem , że nie powinnam zostawiać przyjaciół . Inni mogli by pomyśleć , że na prawdę jestem okropna , ale ja ich kocham , tylko ostatnio wszystko mnie załamuje , tak będzie pewnie przez dłuższy czas , a może nawet przez całe życie . Po utracie dziecka raczej nie idzie się od razu na dyskoteke . Pragnęłam tego dziecka , to dla niego po tym wszystkim chciało mi się żyć .
Miłość jest chora . Ale miłość macierzyńska jest jedyna w swoim rodzaju , jest wyjątkowa . Marzyłam o założeniu rodziny , ale chciałam żeby to była szczęśliwa rodzina .
Dzwoni telefon , to Angie czy oni się zmówili ?
Odebrałam , ale nie odzywałam się .
- Violu - nastała cisza , chciało mi się płakać dlatego wyłączyłam mikrofon - wiem , że jest ci ciężko , ale powinnaś do nas wrócic - westchnęła - jest tu ze mna Leon , wiesz ? - płakałam - nie wiem co teraz robisz , jesteś tak cicho , aż taka zła na nas jesteś ? - to pytanie mnie zabiło na na ich miejscu już odpuściła bym sobie rozmowę z taką bezczelną babą jak ja - Leon chciał by ci coś powiedzieć , mam nadzieje , że nas słyszysz - oczywiście , że ich słuchałam , ale nie miałam na tyle odwagi by z nimi rozmawiać - Kochanie , to był błąd , że tego dnia się posprzeczaliśmy , bardzo tego żałuje , wiem , że utrata dziecka to był dla ciebie cios , dla mnie też , ale twoje zniknięcie mnie dobiło - teraz to już wyłam - proszę wróć do nas , kocham cię
- LEON  - krzycznęłam
- Pa kochanie - powiedział i rozłączył się .
Niech to szlag , ta rozmowa dała mi dużo do myślenia , chciałam to naprostować , ale zapomniałam , że wyłączyłam mikrofon , a teraz nie potrafię do nich oddzwonić .
#
Postanowiłam , że nie będę się tak przejmować , kiedyś na pewno do nich wrócę , może za parę lat .
A co jeśli Leon będzie miał już żonę i dzieci . Ja nie byłam na to gotowa jak widać i zawiodłam go , dlatego wcale bym się nie zdziwiła gdyby kogoś sobie znalazł . Może ja też powinnam .
Poszłam na zakupy .
- Hm co by tu wybrać - mówiłam pod nosem .
- Przepraszam czy w czymś pomóc ? - zapytała kobieta stojąca koło mnie .
- Właściwie to tak szukam jakiś czarnych rzeczy , kapelusz , kurtka , bluzka , spodnie , buty .
- Wszystko czarne ? - zdziwiła się .
- Buty mogą być białe .
- Dobrze proszę za mną .
Poszłam na kobietą .
- Proszę tu ma pani buty , a tutaj kurtkę , jeszcze tylko bluzka , spodnie i kapelusz .
Uśmiechnęłam się , trudno bylo mi mówić po angielsku , ale jakoś sobie radziłam , od zawsze byłam w nim dobra , uczyłam się z nadzieją wyjazdu do Miami .
- Proszę poczekać .
- Dobrze .
Po chwili przyniosła mi kapelusz i bluzkę .
- Dobierałam na oko , domyślam się , że ma pani rozmiar XS .
- Zgadła pani . Dziękuję bardzo .
- Tam znajdzie pani spodnie - wskazała palcem na wystawe .
Uśmiechnęłam się .
Podeszłam wybrać sobie buty , było ich tu tak dużo , że na prawdę trudno było się zdecydować .
- Hm , i które tu teraz wziąć ?
- Mogę pani doradzić lepiej te pierwsze od lewej - polecił mi jakiś męski głos , odwróciłam się by sprawdzić , kto to .
Zobaczyłam przystojnego hiszpana , na pewno był z hiszpani , zrozumiał co powiedziałam sama do siebie , a poza tym miał charakterystyczną wymowę i urodę .
- Dziękuję , na pewno wezmę do pod uwagę - uśmiechnęłam się ciepło .
- To czysta przyjemność - odwzajemnił uśmiech i odszedł .
Teraz muszę załatwić sobie hotel .
- Przepraszam .
- Słucham ? - spytała recepcjonistka
- Po proszę pokój na 2 tyg .
- Oczywiście .
Ciężko było gadać mi tu po angielsku, dlatego moja wymowa i akcent były fatalne .
Recepcjonista podala mi papier do podpisania , podpisalam go szybko .
- Proszę kartę .
- Dziękuję
Miałam pokój dość wysoko , ale to nawet lepiej , będę miała ładne widoki .
Teraz zacznie się nowe życie .

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OPOWIADANIA

Następna historia nie pojawi się szybko , ale postram się byście nie czekali za długo .
Buziaki :*

Rozdział 37 * Nie chciało mi się żyć .

- Violu ?
- Leon , na prawdę nie chce mi się gadać - odpowiedziałam od niechcenia.
Leon westchnął .
Odwróciłam głowę w przeciwną stronę , nie chciałam z nikim rozmawiać. Wszystko nagle stało się szare i straciło sens , nic już mnie nie cieszyło , nie chciało mi się żyć , przez tego skurwysyna straciłam to co kochałam najbardziej na świecie , moje dziecko , żeby go szlag !
- Pani Castillo , przyszła pani psycholog .
- Przepraszam , ale nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać .
- Ale..
- Nie ! Czy to jest takie trudne to zrozumienia , ludzie straciłam dziecko , ostatnie czego teraz potrzebuje to pomoc , nikt mi nie pomoże ! Chcę zostać sama .
Lekarz spuścił głowę m
- Dobrze .
Rozpłakałam się , to był dla mnie zbyt mocny cios .
2 godziny później
Próbowało dostać się do mnie mnóstwo osób , ale ja nie chciałam z nimi rozmawiać , mam nadzieje , że mi wybaczą .
#
Rozglądnęłam się po szpitalnym korytarzu , chciałam sprawdzić czy miałam wolną drogę , już dość miałam tych kroplówek tego pikania nad głową , smrodu leków , a przed wszystkim tej wymuszanej pomocy
- Muszę się stąd wydostać - szepnęłam.
Przeszłam korytarzem spokojnie tak by nie wzbudzać podejrzeń , udawałam , że idę do toalety na parterze by tam wyjść przez okno .
#
Tak wiem już , że nie tylko smród leków mnie denerwuje . Ścisnęłam nos palcami i wdrapałam się na parapet .
- I co teraz Violetta ? - zadawałam sobie pytania - ale będziesz miała jak tu ktoś wejdzie .
Musiałam się pośpieszyć . W końcu udało mi się otworzyć okno , spokojnie przez nie wyszłam .
#
Dziwnie musiałam wyglądać błakając się po ulicach w koszuli szpitalnej , czułam na sobie wzrok ludzi .
Muszę skombinować ubrania .. tak tylko , że za tym również ciągnie się rozkmina skąd wezmę pieniądze ?
Zastanawiałam się , cały czas .
- Już wiem!
Stanęłam na uboczu rynku i po prostu zaczęłam śpiewać .
#
Piosenka po piosence , aż w końcu udało się , mam nadzieje , że teraz starczy mi pieniędzy na ubrania .
- ała - zabolał mnie brzuch . Nie zabardzo się tym przejęłam , teraz to już nic gorszego się nie zdarzy .
Stracić dziecko , chłopaka , cały świat .. straciłam wszystko .
#
Weszłam do h$m i kupiłam czarne spodnie , czarną bluzkę i czarny kapelusz .
Nie chciała bym by ktoś znajomy mnie poznał , postanowiłam całkowicie odciąć się od przeszłości na nowo ułożyć sobię życie i stąd wyjechać . Prawdę powiedziawszy , dla mnie i dla Leona wszystko się skończyło . Nigdy nie wybacze sobie tego co chcę zrobić , ale to jest konieczność .
#
Weszłam do sklepu papierniczego
-Po proszę zeszyt a4 i jakiś długopis .
- Proszę bardzo , razem 4 .
- Dziękuję bardzo , wyszłam ze sklepu .
Teraz muszę tylko zrobić to co uważam za słuszne .
Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać

Drogi Leonie
Wiem , że źle zrobiłam i , że dalej źle postępuje . Zapewne wszyscy mnie teraz szukają , ale nie obchodzi mnie to teraz .
Bardzo cię kochałam i kocham dalej , jesteś dla mnie bardzo ważny .
Muszę to zrobić bo inaczej się nie odnajdę , chcę wyjechać z kraju i ułożyć sobie życie na nowo .
Zaboli cię to na pewno tak samo jak mnie , ale to uważam za najlepsze rozwiązanie . Przepraszam .
Violetta
Wyrwałam kartkę i podążyłam w stronę domu Leona , wiem , że dzisiaj o tej godzinie ma trening , więc to okazja idealna by zagarnąć kilka należacych do mnie rzeczy np. Jakąś biżuterie i podłożyć mu list .
Jeszcze kilka dni temu , nie wyobrażałam sobie życie bez niego , a teraz czuję , że ta magia pękła .
#
Miałam szczęście , że miałam klucze zawsze nosiłam je w kieszeni .
Weszłam po cichu na wszelki wypadek gdyby ktoś był w domu. Niestety ktoś w nim był nie rozumiem dlaczego , Leon nie był na treningu .
- Angie ja muszę ją znaleźć ! - krzyczał zapłakany Leon .
- Leon uspokuj się .
- A jak jej się coś stało ? Nie wybaczę sobię tego .
- Ona jest rozsądna .
- Dlatego ucieka ze szpitala !?
Nie było mnie z 2h i każdy mnie szukał , poczułam się nie fair , że to robię . Naszczęście oni byli w kuchni i byli na tyle głosno , że ja bez problemu mogłam wejść na górę .
#
- Naszyjnik , naszyjnik , naszyjnik
Szukałam naszyjnika od Angie , dostałam go na 15 urodziny był bardzo cenny warty chyba z 10 tys.
Może trochę mniej . To naszyjnik od paru pokoleń , niestety już go nikomu nie przekaże .
- Idę po kurtkę i jadę jej szukać - usłyszałam Leona , szybko schowałam list pod jego poduszkę otworzyłam okno i zastanawiałam się jak by tu wyjść
- Rynna !
Weszłam na nią szybko i powoli schodziłam
- Ciągle to okno było otwarte ? - Leon spytał się sam siebie . Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami .
Mogłam odetchnąć z ulgą , postanowiłam sobie przykucnąć pod domem .
- Kurde - szybko wstałam - przecież on jedzie mnie szukać - pobiegłam w stronę rynku .
#
Weszłam do pobliskiego lombardu i wymieniłam naszyjnik.
- Wygląda mi na jakieś 8 tys.
- Na prawdę ?
- Chce go pani sprzedać , proszę się zastanowić .
- Potrzebuje tych pieniędzy .
Mężczyzna wyszedł na chwilę i wrócił z kopertą .
- Proszę 8 tys. Jest teraz pani .
- Dziękuję .
Wyszłam z lombardu , teraz już tylko muszę stąd uciec .
- Kierunek lotnisko - powiedziałam do siebie , jeszcze raz spoglądając na zdjęce moje i Leona , które miałam na wygaszaczy .
- Przepraszam kochanie , nigdy o tobie nie zapomnę . Wrócę tu . Obiecuje Leon - pocałowałam telefon .
- Kocham cię .

Ważne info !!

Ostatnio ( nawet bardzo długo ) nie byłam aktywna . Jest kilka powodów.
- szkoła
- chwilowo nie działa mi komputer .
Muszę was zmartwić, gdy mój blog dobije już 40 rozdział , zapewne kolejna historia nie pojawi się tak szybko , o ile w ogóle się pojawi :(
Mam teraz dużo pracy i w szkole i przy innym blogu i ogólnie w domu.
Jak narazie lecimy dalej z naszą Leonetta !!
Kocham was Roxy ! :*