sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 25 * JEZU LEON TY SIĘ OBUDZIŁEŚ !

- Leon - mówiłam do niego z nadzieją ,że się wybudzi - Le..- Przepraszam - przerwał mi lekarz - już dzisiaj dość odwiedzin .
- Dobrze rozumiem - pocałowałam go jeszcze raz na pożegnanie .
Gdy się oglądnęłam lekarza już nie było , więc postanowiłam ,że sama znajdę jego gabinet i porozmawiam z nim na temat określenia dokładnego stanu Leona .
- Violu ...
- Kto to mówi ?
- Ja..
- JEZU LEON TY SIĘ OBUDZIŁEŚ - zaczęłam się cieszyć i od razu łzy napłynęły mi do oczy ze szczęścia - DOKTORZE ! Leon on się obudził .- Lekarz popędził do sali .
- Dziękujemy pani ,że nas pani poinformowała, weźmiemy Leona na obserwacje .
- Oczywiście .
- Tylko prosiłbym , żeby pani złożyła podpis o leczeniu ... jako ..?
- Dziewczyna .
- Dobrze to ja zapraszam do gabinetu
- A co z Leonem ?
- Spokojnie teraz do sali zawieźie go pielęgniarka - Lekarz podszedł dp pielęgniaki i poprosił ją o wykonanie polecenia .
- Dobrze doktorze , już się robi .
- A panią proszę niech pójdzie za mną .
NIc nie powiedziałam tylko poszłam za lekarzem , naprawdę teraz chciałam pomóc Leonowi w dalszym leczeniu . Rodzice zostali poinformowaniu ,a ponieważ przebywali w Meksyku dojadą dopiero na wieczór .
- A więc tutaj jest karta , w tym roku doszły nowe przepisy , że podpisać informacje może również Partner , Partnerka . A zacząć leczyć trzeba jak najszybciej , a na rodziców będziemy czekać i wtedy również podpiszą dokument.
- Rodzice powiedzieli ,że bardzo się śpieszą i ,że będą wieczorem .
- To bardzo dobrze ... A teraz panią przepraszam ,  ale pójdę do Leona .
- Oczywiście .
- Dziękuję pani . Leon tak na moje oko powinien wyjść za 3 tygodnie . Ponieważ tyle trwa leczenie .
- Rozumiem , a czy będę mogła go odwiedzać ?
- Oczywiście , nie ma przeciwskazań .
- Dziękuję doktorze , zostawaim Leona w waszych rękach opiekujcię się nim .
- Obiecuję ,że Leonowi się nic nie stanie .
- Mam nadzieję .
- Także pożegnam się już z panią - wyciągnał do mnie rękę .
- Dobrze dowidzenia . - Ja róznież podałam mu rękę .
Spokojnie kierowałam się do wyjścia .Zastanawiałam się co teraz będzie z naszym życiem ? Najbardziej bałam się tych zaników pamięci o jakich uprzedzał mnie lekarz , ale to odrazu nie znaczy ,że jak w takich przypadkach się zdarza to ,że Leonowi też się to zdarzy . Prawda ? Miałam taką nadzieję . Mimo to czy by mnie pamiętał czy by omdlewał , zawsze będę gotowa go złapać i przypominać mu o naszym życiu . Na ten czas na pewno nie opuszczę Buenos Aires . Bo kto zajął by się Leonem , oczywiście rodzice , ale jego rodzice bardzo daleko pracują bo tylko wtedy Leonowi można by było zagwarantować pobyt w studio . Ale jednak Leon jest dla nich najważniejszy i rzucili to wszystko przynajmniej teraz kiedy Leon jest chory . Chcę pomagać rodzicom Leona w opiekowaniu się nim .
- Violetta ! - krzyknęła Francesca .
Odrazu się odwróciłam i zobaczyłam zdenerwowaną paczkę przyjaciół .
- Co z Leonem ? - zapytał Maxi - wybudzi się , żyje , mogę do niego iść ?
- Ni...
- Leon jest dla mnie jak kompan jak druga część mnie więc idziemy - dodał Andres .
- Al...
- Chcemy się z nim zobaczyć Viola nawet nie ma opcji ,że Nie - Jeszcze Brodway się uparł .
- Spokoj..
- Chodzcie , gdzie on jest Viola ? - I jeszcze dołączyła Cami .
Cała paczka ruszyła .
- MOŻECIE SIĘ WRESZCIE OGARNĄĆ , CZY TO JEST NIE MOŹLIWE ! - krzyknełam na cały szpital , nie dali mi innego wyboru .
- Violu spokojnie .
No muszę przyznać zatkali mnie .
- Leon jest na badaniach , wybudził się . Już podpisałam Dokument o leczeniu go , a rodzice są w drodze , Leon wyjdzie najprawdopodobniej za 3 tygododnie i będzie się trzeba nim opiekować .
- To my będziemy - Maxi pokazał na całą gromadę , a oni przytaknęli głową .
- Odwiedzimy z nim będą mogły się odbywać ,ale na spokojnie bo wiadomo to jeszcze będzie dla niego duża zmiana .
- Jasne .
Także teraz lekarz powiedział ,że będzie na obserwacji i ,że teraz można już iść do domu bo na dzisiaj koniec odwiedzin .
- Rozumiemy .

*DWA DNI PÓŹNIEJ
- Witaj kochanie - przywitałam się z Leonem .
- Cześć , jesteś sama ?
- Tak wszyscy są w Studio ,a głos po Nati i Maxim zaginął , podobno nie było ich wczoraj i dzisiaj też .
- Oj to nie dobrze - Leon się zasmucił
- A jak spotkanie z rodzicami ?
- Dwa dni temu kiedy poszłaś już przyszli , ale niestety nie mogli do mnie wejść .Ale przyszli wczoraj byli z 3 godziny rozmawialiśmy sobie ,ale się cieszę ,że teraz nie widziałem ich przez komputer tylko na żywo ,ale wiem ,że robią to dla mnie ,żebym mógł spełnić swoje marzenia.
Pogłaskałam go po głowie , widziałam ,że ma łzy w oczach .
- Nie martw się kochanie . będą z tobą jeszcze długo .
Do sali wpadła cała paczka .Odrazu zaczęli przytulać się do Leona .
- Ale się cieszę ,że was widzę - powiedział odrazu szczęśliwszy .
- My też - powiedział Andres .
Zaczęli z nim rozmawiać i cieszyć się ,że już się obudził .
- Do sali weszli Nati i Maxi , każdy patrzył na nich w milczeniu wreszcie pierwszy odezwał się Brodway ,
- Gdzie wy byliście ?
- Leon - krzyknął Maxi - Jak się czujesz
A Nati podeszła i przytuliła się do niego .
- Mam nadzieje ,że już lepiej - zapytała .
- Ale powiedzcie gdzie wy się podziewaliście ? - jeszcze raz zapytał Andres.
- A więc my jesteśmy dużymi dziecmi mamy 20 lat i postanowiliśmy zmienić coś w swoim życiu - zaczęła Nati.
- Dlatego chcieliśmy wam coś powiedzieć .
- Słuchamy - uśmiechnął się Leon .
- My spodziewamy się dziecka - Powiedzieli .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz