Cześć , trochę ogarnęłan szkołę i tamtego bloga, teraz mogę prowadzic tego bloga ! Cieszycie się?
Mam nadzieje ze tak! 🙌
Miłego czytania
piątek, 4 grudnia 2015
WRACAM
czwartek, 15 października 2015
INFORMACJA
UMoi Drodzy !
W poprzedniej wiadomości napisałam wam o Blogu Auslly .
Jestem właśnie w trakcie pisania One Shota na nim . Chciałabym , żeby blog jakoś się rozwijał a do tego potrzebuje was :*
Zerknijcie na :
http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com
czwartek, 24 września 2015
CZEŚĆ !
Czy lubicie Austin i Ally ?
Jeśli polubiliście język jakim piszę tego bloga , może wejść też na tego bloga
http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com
Serdecznie zapraszam ! :*
sobota, 19 września 2015
Rozdział 38 * Nowe życie
- 13:23 - mówiłam pod nosem , jeszcze nikt mnie nie szukał na szczęście . Gdyby ktoś chciał mnie szukać i doszedł by do celu to nie miała bym serca wyjechać . Muszę to zrobić , urodziłam się po to by znaleźć miłość , założyć rodzinę , być szczęśliwa , niestety myliła się do wszystkiego , koniec takiego życia , mam dość ciągłej rutyny , jestem potworem zostawiając Leona bez żadnych wyjaśnień , ale po tym wszystkim nie umiał stanąć przed nim i powiedzieć mu prosto w oczy , że to już koniec . Już nie ma tamtej mnie , teraz zmieniłam się , wszystko inne mnie zmieniło .
#
Patrzyłam przez okienko w samolocie , dopiero po jakiejś chwili wpadłam na pomysł sprawdzenia telefonu .
17 nieodebranych od Leona
4 od Angie
2 od Camili
8 od Fede
3 od Fran
7 od Maxiego
Chciało mi się płakać , samolot unosił się wysoko na ziemią , uciekłam zostawiając ich tam .
Mimo to postanowiłam zadzwonić do Angie .
Odebrała po trzech sygnałach .
- Violetta !
- Co ?
- Jak to co co się z tobą dzieje ?
- Nic złego .
- Viola gdzie jesteś , Leon po ciebie przyjedzie .
- A Leon nie dostał listu ?
- Jakiego listu nic nie mówił .
- Niech go poszuka , przekaż mu - mówiłam obojętnie .
- Violetta gdzie jesteś ?
- Jestem daleko i nic mi się nie dzieje możesz być bezpieczna .
Angie zaczęła płakać .
- Czy jeszcze kiedyś cię zobaczę ?
- Kiedyś na pewno , kilka , kilkanaście lat .
Angie była zrozpaczona .
- Violetta ja na prawde nie wiem gdzie zrobiłam błą..
- Pa Angie - rozłączyłam się , gdy usłyszałam , że lądujemy , nie chciałam by słyszała , że jestem w samolocie , domyśliła by się .
Wylądowałam w Miami , to tutaj zawsze chciałam przylecieć , w końcu miałam taką szanse . Czuje , że teraz będzie już tylko lepiej .
Spojrzałam na telefon
LEON
Znowu dzwonił Leon , nie chciałam oddzwaniać , wiem ..na pewno ciężko było mu się pozbierać i pewnie dalej ciężko mu , ale właściwie taka jest kolej rzeczy , myliłam się co do całego świata , muszę odpocząć od tego kraju i wszystkich .
Wiem , że nie powinnam zostawiać przyjaciół . Inni mogli by pomyśleć , że na prawdę jestem okropna , ale ja ich kocham , tylko ostatnio wszystko mnie załamuje , tak będzie pewnie przez dłuższy czas , a może nawet przez całe życie . Po utracie dziecka raczej nie idzie się od razu na dyskoteke . Pragnęłam tego dziecka , to dla niego po tym wszystkim chciało mi się żyć .
Miłość jest chora . Ale miłość macierzyńska jest jedyna w swoim rodzaju , jest wyjątkowa . Marzyłam o założeniu rodziny , ale chciałam żeby to była szczęśliwa rodzina .
Dzwoni telefon , to Angie czy oni się zmówili ?
Odebrałam , ale nie odzywałam się .
- Violu - nastała cisza , chciało mi się płakać dlatego wyłączyłam mikrofon - wiem , że jest ci ciężko , ale powinnaś do nas wrócic - westchnęła - jest tu ze mna Leon , wiesz ? - płakałam - nie wiem co teraz robisz , jesteś tak cicho , aż taka zła na nas jesteś ? - to pytanie mnie zabiło na na ich miejscu już odpuściła bym sobie rozmowę z taką bezczelną babą jak ja - Leon chciał by ci coś powiedzieć , mam nadzieje , że nas słyszysz - oczywiście , że ich słuchałam , ale nie miałam na tyle odwagi by z nimi rozmawiać - Kochanie , to był błąd , że tego dnia się posprzeczaliśmy , bardzo tego żałuje , wiem , że utrata dziecka to był dla ciebie cios , dla mnie też , ale twoje zniknięcie mnie dobiło - teraz to już wyłam - proszę wróć do nas , kocham cię
- LEON - krzycznęłam
- Pa kochanie - powiedział i rozłączył się .
Niech to szlag , ta rozmowa dała mi dużo do myślenia , chciałam to naprostować , ale zapomniałam , że wyłączyłam mikrofon , a teraz nie potrafię do nich oddzwonić .
#
Postanowiłam , że nie będę się tak przejmować , kiedyś na pewno do nich wrócę , może za parę lat .
A co jeśli Leon będzie miał już żonę i dzieci . Ja nie byłam na to gotowa jak widać i zawiodłam go , dlatego wcale bym się nie zdziwiła gdyby kogoś sobie znalazł . Może ja też powinnam .
Poszłam na zakupy .
- Hm co by tu wybrać - mówiłam pod nosem .
- Przepraszam czy w czymś pomóc ? - zapytała kobieta stojąca koło mnie .
- Właściwie to tak szukam jakiś czarnych rzeczy , kapelusz , kurtka , bluzka , spodnie , buty .
- Wszystko czarne ? - zdziwiła się .
- Buty mogą być białe .
- Dobrze proszę za mną .
Poszłam na kobietą .
- Proszę tu ma pani buty , a tutaj kurtkę , jeszcze tylko bluzka , spodnie i kapelusz .
Uśmiechnęłam się , trudno bylo mi mówić po angielsku , ale jakoś sobie radziłam , od zawsze byłam w nim dobra , uczyłam się z nadzieją wyjazdu do Miami .
- Proszę poczekać .
- Dobrze .
Po chwili przyniosła mi kapelusz i bluzkę .
- Dobierałam na oko , domyślam się , że ma pani rozmiar XS .
- Zgadła pani . Dziękuję bardzo .
- Tam znajdzie pani spodnie - wskazała palcem na wystawe .
Uśmiechnęłam się .
Podeszłam wybrać sobie buty , było ich tu tak dużo , że na prawdę trudno było się zdecydować .
- Hm , i które tu teraz wziąć ?
- Mogę pani doradzić lepiej te pierwsze od lewej - polecił mi jakiś męski głos , odwróciłam się by sprawdzić , kto to .
Zobaczyłam przystojnego hiszpana , na pewno był z hiszpani , zrozumiał co powiedziałam sama do siebie , a poza tym miał charakterystyczną wymowę i urodę .
- Dziękuję , na pewno wezmę do pod uwagę - uśmiechnęłam się ciepło .
- To czysta przyjemność - odwzajemnił uśmiech i odszedł .
Teraz muszę załatwić sobie hotel .
- Przepraszam .
- Słucham ? - spytała recepcjonistka
- Po proszę pokój na 2 tyg .
- Oczywiście .
Ciężko było gadać mi tu po angielsku, dlatego moja wymowa i akcent były fatalne .
Recepcjonista podala mi papier do podpisania , podpisalam go szybko .
- Proszę kartę .
- Dziękuję
Miałam pokój dość wysoko , ale to nawet lepiej , będę miała ładne widoki .
Teraz zacznie się nowe życie .
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OPOWIADANIA
Następna historia nie pojawi się szybko , ale postram się byście nie czekali za długo .
Buziaki :*
Rozdział 37 * Nie chciało mi się żyć .
- Violu ?
- Leon , na prawdę nie chce mi się gadać - odpowiedziałam od niechcenia.
Leon westchnął .
Odwróciłam głowę w przeciwną stronę , nie chciałam z nikim rozmawiać. Wszystko nagle stało się szare i straciło sens , nic już mnie nie cieszyło , nie chciało mi się żyć , przez tego skurwysyna straciłam to co kochałam najbardziej na świecie , moje dziecko , żeby go szlag !
- Pani Castillo , przyszła pani psycholog .
- Przepraszam , ale nie mam ochoty z nikim teraz rozmawiać .
- Ale..
- Nie ! Czy to jest takie trudne to zrozumienia , ludzie straciłam dziecko , ostatnie czego teraz potrzebuje to pomoc , nikt mi nie pomoże ! Chcę zostać sama .
Lekarz spuścił głowę m
- Dobrze .
Rozpłakałam się , to był dla mnie zbyt mocny cios .
2 godziny później
Próbowało dostać się do mnie mnóstwo osób , ale ja nie chciałam z nimi rozmawiać , mam nadzieje , że mi wybaczą .
#
Rozglądnęłam się po szpitalnym korytarzu , chciałam sprawdzić czy miałam wolną drogę , już dość miałam tych kroplówek tego pikania nad głową , smrodu leków , a przed wszystkim tej wymuszanej pomocy
- Muszę się stąd wydostać - szepnęłam.
Przeszłam korytarzem spokojnie tak by nie wzbudzać podejrzeń , udawałam , że idę do toalety na parterze by tam wyjść przez okno .
#
Tak wiem już , że nie tylko smród leków mnie denerwuje . Ścisnęłam nos palcami i wdrapałam się na parapet .
- I co teraz Violetta ? - zadawałam sobie pytania - ale będziesz miała jak tu ktoś wejdzie .
Musiałam się pośpieszyć . W końcu udało mi się otworzyć okno , spokojnie przez nie wyszłam .
#
Dziwnie musiałam wyglądać błakając się po ulicach w koszuli szpitalnej , czułam na sobie wzrok ludzi .
Muszę skombinować ubrania .. tak tylko , że za tym również ciągnie się rozkmina skąd wezmę pieniądze ?
Zastanawiałam się , cały czas .
- Już wiem!
Stanęłam na uboczu rynku i po prostu zaczęłam śpiewać .
#
Piosenka po piosence , aż w końcu udało się , mam nadzieje , że teraz starczy mi pieniędzy na ubrania .
- ała - zabolał mnie brzuch . Nie zabardzo się tym przejęłam , teraz to już nic gorszego się nie zdarzy .
Stracić dziecko , chłopaka , cały świat .. straciłam wszystko .
#
Weszłam do h$m i kupiłam czarne spodnie , czarną bluzkę i czarny kapelusz .
Nie chciała bym by ktoś znajomy mnie poznał , postanowiłam całkowicie odciąć się od przeszłości na nowo ułożyć sobię życie i stąd wyjechać . Prawdę powiedziawszy , dla mnie i dla Leona wszystko się skończyło . Nigdy nie wybacze sobie tego co chcę zrobić , ale to jest konieczność .
#
Weszłam do sklepu papierniczego
-Po proszę zeszyt a4 i jakiś długopis .
- Proszę bardzo , razem 4 .
- Dziękuję bardzo , wyszłam ze sklepu .
Teraz muszę tylko zrobić to co uważam za słuszne .
Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać
Drogi Leonie
Wiem , że źle zrobiłam i , że dalej źle postępuje . Zapewne wszyscy mnie teraz szukają , ale nie obchodzi mnie to teraz .
Bardzo cię kochałam i kocham dalej , jesteś dla mnie bardzo ważny .
Muszę to zrobić bo inaczej się nie odnajdę , chcę wyjechać z kraju i ułożyć sobie życie na nowo .
Zaboli cię to na pewno tak samo jak mnie , ale to uważam za najlepsze rozwiązanie . Przepraszam .
Violetta
Wyrwałam kartkę i podążyłam w stronę domu Leona , wiem , że dzisiaj o tej godzinie ma trening , więc to okazja idealna by zagarnąć kilka należacych do mnie rzeczy np. Jakąś biżuterie i podłożyć mu list .
Jeszcze kilka dni temu , nie wyobrażałam sobie życie bez niego , a teraz czuję , że ta magia pękła .
#
Miałam szczęście , że miałam klucze zawsze nosiłam je w kieszeni .
Weszłam po cichu na wszelki wypadek gdyby ktoś był w domu. Niestety ktoś w nim był nie rozumiem dlaczego , Leon nie był na treningu .
- Angie ja muszę ją znaleźć ! - krzyczał zapłakany Leon .
- Leon uspokuj się .
- A jak jej się coś stało ? Nie wybaczę sobię tego .
- Ona jest rozsądna .
- Dlatego ucieka ze szpitala !?
Nie było mnie z 2h i każdy mnie szukał , poczułam się nie fair , że to robię . Naszczęście oni byli w kuchni i byli na tyle głosno , że ja bez problemu mogłam wejść na górę .
#
- Naszyjnik , naszyjnik , naszyjnik
Szukałam naszyjnika od Angie , dostałam go na 15 urodziny był bardzo cenny warty chyba z 10 tys.
Może trochę mniej . To naszyjnik od paru pokoleń , niestety już go nikomu nie przekaże .
- Idę po kurtkę i jadę jej szukać - usłyszałam Leona , szybko schowałam list pod jego poduszkę otworzyłam okno i zastanawiałam się jak by tu wyjść
- Rynna !
Weszłam na nią szybko i powoli schodziłam
- Ciągle to okno było otwarte ? - Leon spytał się sam siebie . Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami .
Mogłam odetchnąć z ulgą , postanowiłam sobie przykucnąć pod domem .
- Kurde - szybko wstałam - przecież on jedzie mnie szukać - pobiegłam w stronę rynku .
#
Weszłam do pobliskiego lombardu i wymieniłam naszyjnik.
- Wygląda mi na jakieś 8 tys.
- Na prawdę ?
- Chce go pani sprzedać , proszę się zastanowić .
- Potrzebuje tych pieniędzy .
Mężczyzna wyszedł na chwilę i wrócił z kopertą .
- Proszę 8 tys. Jest teraz pani .
- Dziękuję .
Wyszłam z lombardu , teraz już tylko muszę stąd uciec .
- Kierunek lotnisko - powiedziałam do siebie , jeszcze raz spoglądając na zdjęce moje i Leona , które miałam na wygaszaczy .
- Przepraszam kochanie , nigdy o tobie nie zapomnę . Wrócę tu . Obiecuje Leon - pocałowałam telefon .
- Kocham cię .
Ważne info !!
Ostatnio ( nawet bardzo długo ) nie byłam aktywna . Jest kilka powodów.
- szkoła
- chwilowo nie działa mi komputer .
Muszę was zmartwić, gdy mój blog dobije już 40 rozdział , zapewne kolejna historia nie pojawi się tak szybko , o ile w ogóle się pojawi :(
Mam teraz dużo pracy i w szkole i przy innym blogu i ogólnie w domu.
Jak narazie lecimy dalej z naszą Leonetta !!
Kocham was Roxy ! :*
piątek, 7 sierpnia 2015
Rozdział 36 * Straciła pani dziecko
Obudziłam się na sali w szpitalu , na brzuchu miałam bandaż był owinięty przez całą talię ,. trochę mnie to zmartwiło , nawet nie miałam siły się podnieść , to było OKROPNE! Ciągle czułam ten ból . Byłam podłączona pod mnóstwo urządzeń , ciekawe , nie dawno byłam w szpitalu i teraz znowu jestem . Bardzo chciałam wiedzieć co mi jest . Coś poważnego , kto mógł by mi powiedzieć ?
- Dzień Dobry panienko , już się obudziłaś - Jakiś ciepły i przystojny doktor stał nade mną i mówił do mnie , był uśmiechnięty , więc czułam jeszcze odrobinę nadziei .
- Co mi jest ? - wcale nie byłam dla niego miła , po chwili pożałowałam tego - przepraszam ,ale strasznie się boję .
Właśnie w tym momencie lekarz zmizerniał - wie pani..
- Nie , nie wiem ,ale chcę się dowiedzieć ! - krzyknęłam , znowu zrobiło mi się przykro przystojnego mężczyzny , VIOLETTA TO NIE JEGO WINA !! - Przepraszam bardzo .
- Powiem pani wszystko , czy potrzebuje pani wsparcia , na korytarzu stoi około 8 osób przejętym stanem pani zdrowia .
- Poproszę chłopaka imieniem Leon - poprosiłam tym razem grzecznie .
Lekarz wychylił się zza drzwi na korytarz , po chwili do mojego łóżka podbiegł Leon zaczął mnie całować , nasze usta nie mogły się rozłączyć , kochałam jak tak robił , złapałam go za głowę i przyciskałam do siebie .
Lekarz odchrząknął - przepraszam , muszę przekazać coś ważnego .
- Oczywiście - potwierdził Leon po oderwaniu się ode mnie . usiadł obok na krzesełku i ciągle trzymał mnie za rękę .
- Musimy przeprowadzić , jeszcze serie badań , dużo dużo badań - powiedział - ii..- ugryzł się w język
- I co ? - zapytałam przerażona .
- Nic złego .
Zaczęłam gładzić się po brzuszku - ono jest bezpieczne - z uśmiechem popatrzyłam na mój brzuch ,który trzymał Leon swoimi ciepłymi rękami .
Lekarz uśmiechnął się na siłę i spuścił głowę .
- Cały czas przy tobie czuwałem , kochanie - powiedział do mnie Leon swoim ciepłym głosem
Popatrzyłam na niego -oooo -powiedziałam uroczo - jesteś kochany - pocałowałam go , całowaliśmy się długo , mimo tego ,że byłam przykuta do łóżka ,ciągle umiałam się całować , tego mi brakowało .
- Przepraszam - przyszedł lekarz - muszę zabrać Panią Castillo - puścił mi oczko .
Leon zagotował się - ja wiem ,że jest pan lekarzem i musi być pan miły ,ale proszę nie podrywać jej .
- Po prostu ona jest taka śliczna - patrzył na mnie jak na obrazek ,a ja byłam coraz bardziej zakłopotana .
- Uważaj sobie ! -Leon unosił się .
- Ale..
- Żadnego ,ale ona jest moją dziewczyną , rozumiesz to ?
- Leon spokojnie - mówiłam do niego .
- Mam być spokojny !?
- Proszę nie krzyczeć - uspokoił go lekarz .
- Proszę nie podwalać się do mojej kobiety .
- W takim razie . Chyba tak będzie lepiej .
Lekarz wyszedł z pomieszczenia .
- Jesteś dumny !?
- A ty co ?Świetnie się bawiłaś ?!
Zaczęłam się kłócić z Leonem , po około 6 minutach na salę wszedł inny lekarz .
- Dzień dobry - mówił do mnie o wiele starszy lekarz od poprzedniego.
- Dzień dobry ? - zapytałam ,nieco zdziwiona.
- Teraz ja będę Panią badał
- A co stało się z tamtym lekarzem - już nic nie rozumiałam.
- Zmieniliśmy się , ponoć doszło tu do niezłego problemu - zaśmiał się .
Trochę zaczerwieniłam się i spuściłam głowę z lekkim uśmiechem, natomiast Leon ciągle trzymał fason , trochę mnie denerwował tą swoją obsesją na moim punkcie , okej gdyby był zazdrosny o super przystojnego z sześciopakiem i idealną twarzą , z idealnymi włosami , ślicznymi oczami i gładką cerą surfera , który właśnie niósł by mnie do łóżka , TO OK rozumiem , ale o lekarza , może z odrobiną urody i ciepła w sobie , który miał nam przekazać informacje o stanie mojego zdrowia.. OJ LEON LEON , przegina czasem mocno ,ale zawsze jest przy mnie i jest dla mnie idealnym mężczyzną , nie wiem czy kiedyś zrozumie to , bez bicia nikogo i wyzywania .
- W takim razie czy możemy już zapoznać się z wynikami ? - zapytał Leon
- O ile pan słuchał tamtego lekarza ,to wie pan ,że jeszcze musimy zrobić serie badań , NAJWAŻNIEJSZYCH - podkreślił lekarz .
- A no tak ..- Leon trochę się zawstydził , no w końcu może coś zrozumiał .
- Dobrze w takim razie zaraz zabierzemy panią na badania -powiedział lekarz i odszedł od mojego łóżka , jak tylko zniknął z mojego pola widzenia , szybko zaczęłam.
- LEON !! zaczynasz mnie już denerwować ! Ciągle masz jakiś problem , czy ty nie możesz w końcu zrozumieć ,że kocham tylko ciebie ?! - zaczęłam krzyczeć .
- A ty co super się bawisz tak .? No tak , zawsze tak było zapomniałem , zawsze ktoś cię podrywał a ty to miałam po prostu w dupie !
- Jesteś niemożliwy , co szłam z nimi do łóżka może co ?
- No tego to ja nie wiem !
Ałć zabolało
- Co ? - zdziwiłam się przerażona .
- No widzisz twoja mina mówi sama za siebie .
O co on mnie podejrzewa ? to nie ja tu powinnam leżeć tylko on przydało by mu się leczenie.
- Jesteś głupi.
- O nie , powiedziałaś mi ,że jestem głupi.
Teraz to jest bezczelny .
- I co coś jeszcze chcesz mi powiedzieć - zaczął sobie ze mnie drwić .
- Mnie wszystko boli , źle się czuje , a ty jeszcze mnie denerwujesz , już tego nie zniosę.
- Sama widzisz ciągle tylko " ty" " ty" .
- Gdybym liczyła się dla siebie tylko ja to nigdy nie ocaliła bym Federico .
- A ocaliła byś mnie ?
- Po tym co mi powiedziałeś ?
- Jesteś dziecinna , chyba już nie mamy o czym gadać ?
- Tak jasne idź .
- Kocham nasze dziecko , i one jest dla mnie najważniejsze .
- A mnie już nie kochasz? - mówiłam przez łzy .
- "Po tym co mi powiedziałaś " ? - zacytował mnie wysokim głosikiem .
- idź stąd !!
- Jasne już mnie nie ma .
Po chwili po policzku spłynęła samotna łza ,a za nią kolejna i kolejna , to już nie były samotne łzy a raczej cała rzesza . Czułam się tak jakby wypłynęła ze mnie cała chęć życia , szczęście i marzenia , PO CO JA MU TO POWIEDZIAŁAM < PRZECIEŻ TAK NIE MYŚLĘ !!!
Teraz to już na wszystko za późno ..
- Już jestem..- lekarz wyraźnie się zawahał - a gdzie ten mężczyzna - chodziło mu o Leona.
- On wyszedł.. na chwilę - dorzuciłam
- Dobrze , czyli w takim razie mogę , pani powiedzieć.. - przerwałam lekarzowi .
- Czy może pan kogoś mi zawołać nie chcę być przy tym sama .
- Oczywiście , pani chłopaka ?
- Nie..Chciała bym by pan zawołał mojego przyjaciela Fede .
- Jasne , oczywiście-doktor kierował się do drzwi .
- Proszę pana , proszę sprawdzić , czy mój chłopak siedzi na korytarzu i mi powiedzieć .
- Dobrze -uśmiechnął się .
Po chwili do sali wszedł Fede i lekarz . Fede podszedł do mnie i złapał za rękę , popatrzyłam na lekarza z wyłupiającym wzrokiem by powiedział mi co z Leonem , on tylko pokiwał na "tak"
Czyli Leon mnie nie opuścił , na szczęście , bałam się ,że mógłby pójść naprawdę ..
- Zabierzemy panią teraz na badania , powiedział lekarz po czym podstawił mi wózek pod łóżko .
- Doktorze czy mógłbym , chwilę porozmawiać z pacjentką ?
- Ale..
-Proszę , tylko chwilę to ważne .
- Dobrze ,ale tylko 3 minuty .
- Dziękuję bardzo - ucieszył się Fede .
Uśmiechnęłam się do niego . Lekarz odszedł od nas .
- Violetto posłuchaj , to wszystko moja wina , nie jestem wystarczając odpowiedzialny by obronić się ,przed kulą ! Jestem fatalny , jak ja mogłem dopuścić prawie do twojej śmierci , zawsze będę to sobie wyrzucać ZAWSZE
-Fede , przestań , wszystko jest w porządku - posłałam mu ciepły uśmiech .
- Ale Violetta- Fede poleciała łza . Biedny , przecież to nie jego wina.
- Bez ALE, jedynym winni całej tej historii jest ..wiadomo kto.
- Zabił bym go !
- Przepraszam - przerwał nam lekarz - Już bez żartów , na prawdę musimy już jechać na badania , czy jest już pani gotowa ?
- Tak teraz już na pewno tak - odpowiedziałam pewna siebie .
- To ja dołączę do reszty - poinformował mnie Fede.
- Jasne , dziękuję za rozmowę - mówiłam ,siadając na wózek oczywiście z pomocą pielęgniarek .
Zawiozły mnie do sali , w której już czekał na mnie lekarz i o dziwo lekarz , który badał mnie za nim Leon urządził awanturę .
-Dobrze w takim razie zaczynamy badania .
musiałam położyć się na łóżku , tak bardzo bolał mnie brzuch ,że nawet nie mogłam się zgiąć .
Zasyczałam z bólu , oczywiście każdy mi pomógł .
-Dobrze zaczniemy od badań brzucha oczywiście , musimy dokładniej obadać ..- lekarz zawahał się - ten ból .
Lekarz jeździł mi kulką po brzuchu nie ukrywam ,że mnie trochę bolało ,ale to były konieczne badania .
- Dobrze skończyliśmy .- lekarz nie był zbyt zadowolony .
- Co się stało doktorze ?
Usiadłam z powrotem na wózku
- Nie mamy najlepszych wiadomości .
Aż się w mnie zagotowało .
- Jesteśmy pewni już na 100 % ...
- Że ..?
- Niestety , ale ...
- Ale co??!! - krzyczałam na lekarza , widocznie się wystraszył - przepraszam.
- Straciła pani dziecko .. - zbledłam - nie jest już pani matką - na te słowa zrobiło mi się słabo , momentalnie poczułam ukłucie w sercu i zrobiło mi się ciemno przed oczami .
Obudziłam się w sali , nade mną stały dwie pielęgniarki i lekarz , a obok mnie siedział i trzymał mnie za rękę ..Leon .
-Co się stało ? Spałam ? - Lekarze popatrzyli po sobie z zakłopotaniem - dobrze ,że już się obudziłam ..
- Ale..- zaczął lekarz .
- Śnił mi się okropny sen - wcale nie dopuszczałam lekarza do słowa - to najgorszy koszmar , w tym śnie straciłam dziecko .. pojechałam na badanie i tam mi doktor to powiedział -pokazałam na doktora palcem , a on z zakłopotaniem podrapał się po głowie .
- Droga Pani .. jest pani młoda i to jest straszne dla pani ,ale.
- Ale.. ? - zaniepokoiłam się .
- To.. nie był sen .
- Co ? - zaczęłam się pocić , panikować i szybciej oddychać - co ? co ?
- Spokojnie - uspokoił mnie lekarz , Leon nawet nic nie mógł z siebie wykrztusić , ciągle płakał .
- Nie nie mogę być spokojna !! - zaczęłam krzyczeć przez łzy , czułam jak popadam w skrajność załamania , to był najgorszy dzień w moim życiu!!
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
A to kolejny rozdział , tak wiem wiem , jest napięcie ! właśnie o to mi chodziło , ale nie zabijcie mnie !
Komentujecie+=Motywujecie !
Pozdrawiam